A+ A A-

Scratch My Back

Oceń ten artykuł
(48 głosów)
(2010, album studyjny)
1 "Heroes" (David Bowie)
2 "The Boy in the Bubble" (Paul Simon)
3 "Mirrorball" (Elbow)
4 "Flume" (Bon Iver)
5 "Listening Wind" (Talking Heads)
6 "The Power of the Heart" (Lou Reed)
7 "My Body is a Cage" (Arcade Fire)
8 "The Book of Love" (The Magnetic Fields)
9 "I Think it's Going to Rain Today" (Randy Newman)
10 "Apres Moi" (Regina Spektor)
11 "Philadelphia" (Neil Young)
12 "Street Spirit" (Radiohead)
Peter Gabriel: piano, vocals

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Muszę przyznać, ze byłem zaskoczony tak intymną propozycją Petera Gabriela skierowaną wprost do mnie. Dotychczas tylko moja ukochana prosiła mnie o to, żebym podrapał ją po plecach...

    Pomyślałem sobie - a co mi tam. Peter jest jednym z moich muzycznych idoli - mogę to dla niego zrobić. Najpierw zlokalizuje miejsce swędzenia, a potem zabiorę się do drapania...

    Tytuł albumu jest bardzo adekwatny do jego muzycznej zawartości. Ta płyta jest bowiem zupełnie inna niż dotychczasowa twórczość Gabriela. Człowiek ten zawsze był o dwa kroki do przodu przed całą muzyczną sceną - nie tylko tą progresywną.
    Najpierw pojawiła się informacja, że 'Scratch My Back' będzie zawierał tylko same covery. Pomysł ten wydał mi się prawie niesmaczny. Taki artysta, z tak bogatym dorobkiem i nagle zabiera się za cudze kompozycje? Ale zaraz przyszła refleksja - skoro mógł to robić z powodzeniem Johnny Cash (kolejny mój muzyczny guru), to tym bardziej może to zrobić Peter Gabriel.
    A gdy już włożyłem album do odtwarzacza...

    Pierwszą reakcją było zaskoczenie.

    Są muzycy, którzy się pięknie starzeją i Peter Gabriel jest jednym z nich. On już na tym etapie życia nie musi być rock'n'rollowy i zrobił z tego wielką zaletę. Niektórzy starają się zatrzymać czas w miejscu. Inni, jak Neil Young, Bob Dylan czy David Gilmour płyną wraz z nim. I nagrywają piękne, dojrzałe płyty, dla dojrzałych ludzi.

    'Scratch My Back' miał być albumem z coverami. Ale jest on nim w sensie tylko takim, w jakim covery wykonuje Rage Against The Machine na albumie 'Renegades'. To dokładnie ten sam pomysł. Peter z oryginalnych kompozycji zostawił sobie jedynie teksty i śladowe linie melodyczne, które po swojemu przetworzył.

    Wszystkie kompozycje utrzymane są w tym samym stylu - tylko wokal, na tle orkiestry i pianina. Mało? A skąd. Po co komu więcej?

    Poszczególne covery, które przygotował Mistrz, bardzo trudno rozpoznać. Na przykład 'Boy In The Bubble', który znalazł się na najlepszej solowej płycie Paula Simona 'Graceland', zyskał całkowicie nowe, powolne tempo. Zniknął gdzieś też pogodny nastrój tego numeru, który ustąpił miejsca bardzo ponuremu wokalowi Petera. Podobnie sprawa ma się ze słynnym 'Street Spirit (Fade Out)' Radiohead. W wersji Petera Gabriela nie dane nam będzie raczyć się wokalami na wysokości głosu Toma Yorka, czy charakterystyczną akustyczna gitarą. Otrzymujemy w zamian załamujący się głos mistrza ceremonii i niemal całkowicie zmienioną linię melodyczną.
    Niektóre z numerów przypominają nawet dokonania Metusa (na przykład w 'My Body Is A Cage' z repertuaru Arcade Fire), więc jak widzicie, na albumie poza wokalem nie pozostało nic z dotychczasowej twórczości Petera Gabriela.
    Ale nie na całej płycie jest smutno, bo przecież choć starość - podobno - nie radość, to jednak nie w każdym przypadku stwierdzenie to musi być prawdziwe. Słychać to w bardzo pogodnym 'The Book Of Love', autorstwa The Magnetic Fields oraz 'The Power Of The Heart', który wykonywał Talking Heads.
    Dzięki przestrzenności brzmienia, niewielkiej ilości użytych instrumentów oraz pierwszoplanowej roli wokalu, ten album przybliża Petera do solowych dokonań Rogera Watersa. Wybitne podobieństwo słychać w 'I Think It's Going To Rain Today' autorstwa Randy Newmana, czy w 'Philadelphia' Neila Younga. Ale daj Boże Watersowi choć jeden tak świetny album...

    Po niecałej godzinie intymności z głosem Petera Gabriela jestem niezmiernie usatysfakcjonowany. On, mam nadzieję, też.
    'Scratch My Back' to nie jest płyta rockowa, ani płyta progresywna. To album zupełnie innej kategorii. Nie chcę tutaj schlebiać swoim gustom, ale wierzę, że płytę docenią tylko ludzie naprawdę wrażliwi. Inni niestety zaczną pewnie ziewać.
    Czekam na spełnienie obietnicy i liczę, że teraz to Peter mnie podrapie. Choć tak naprawdę, to w tym momencie wolałbym, żeby zrobiła to moja narzeczona :)

    4,5/5

    Rafał Ziemba poniedziałek, 30, listopad -0001 01:24 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.