Triu

Oceń ten artykuł
(11 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Influenza (5:18)
2. Hoodoo's Lament (4:11) 
3. Johny's Not Here (3:51)
4. Łódz By Night (5:46)
5. Mad Song (3:36)
6. Hop-Hip (5:28)
7. Farewell to Milltown (5:07) 
8. Just For Fun (4:51)
9. Tisa (4:28)
10. Pardon Spezed (4:24) 
11. No Garry No  (5:14)

   Czas całkowity: 52:14
Adam Romański: viloin
Grzegorz Chudy: low whistle, vocal, accordion, bombarda
Łukasz Kulesza: acoustic guitar
Bartłomiej Dudek: bass 
Jan Kubek: tabla, cajon, djembe, timbales
Jan Gałczewski: Irish bouzouki, electric guitar, bodhran, banjo
Mateusz Sopata: drums

Guest musicians:
Marcin Wyrostek: accordion
Zofia Bartoszewicz: vocal
Szymon Rzadkosz: scratches 

Więcej w tej kategorii: Live »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Bywam łatwowierny. Parę miesięcy temu myślałem: wychodzi nowe Tempest. Nic lepszego się w tym roku w celtyckim folku nie zdarzy. Okazuje się, że niekoniecznie. Świetne płyty z różnymi odcieniami celtyckich brzmień wyszły w tym roku także w Polsce dzięki Circle Of Bards, Shanon i bohaterom tego tekstu. Jakoś dotychczas rozmijałem się z Beltaine. Nazwa oczywiście obca mi nie była, wiedziałem kto zacz, ale żadnego albumu nie miałem okazji usłyszeć. Po wspaniałym koncercie, jaki zespół dał kilka tygodni temu w moim mieście uświadomiłem sobie jednak jak wielkim zaniedbaniem zgrzeszyłem. W ramach skruchy nabyłem tegoroczne dzieło będzińskiego septetu - Triu. I wpadłem...

    Jakimś dziwnym trafem Triu jak bumerang wraca do mojego odtwarzacza. Tego dnia słucham sobie bluesa, innego dnia zarzynam płyty King Crimson czy Nicka Cave'a, a w międzyczasie cały czas gra Beltaine. Jakby Triu było idealnym tłem do codziennego życia. Dodaje energii. Sprawdziło się puszczane w końcówce letnich upałów i na początku jesiennej słoty. Z przyjemnością słucham go ja - osobnik jeszcze przed trzydziestką, ale też spodobało się Babci, kiedy usłyszała je w moim wozie (zapewniam, nie była to wyłącznie ulga że wnuk wreszcie puścił coś normalnego). Czyli można powiedzieć tezę, że Triu to płyta uniwersalna. Dlaczego?

    Może dlatego, że pełno na niej dobrych fluidów. Już z samej wkładki i zawartych w niej zdjęć można wywnioskować, że Beltaine to niezłe zgrywusy (tak na marginesie - Triu jest jedną z najlepiej wydanych polskich płyt jakie widziałem: metalowe pudełko,booklet wydrukowany na papierze o rzadko spotykanej jakości) i nie traktują do końca serio ani siebie, ani swojej artystycznej drogi. Owszem, folklor Irlandii, Szkocji czy Breatnii jest podstawą brzmienia zespołu, w instrumentarium obok elektrycznej gitary i basu znajdziemy też skrzypce, akordeon, banjo czy whistle, które w rękach muzyków kreują dźwięki zagrane z luzem i polotem. Ale też Ślązacy nie chcą trzymać się tradycji za wszelką cenę. Weźmy pierwszą z brzegu Influenzę- sekcja rytmiczna dość mocno pachnie Karaibami. Hop-Hip to połączenie folku z muzyką amerykańskich 'Niggaz' , czemu służą obficie w tym kawałku dawkowane skrecze (były już takie próby, że przypomnę francuskie Manau i Martial) . W kilku innych utworach również słychać elektroniczne smaczki. Beltaine nie można zarzucić ortodoksji. Bardzo mocną stroną zespołu jest sekcja rytmiczna, która jako się już rzekło nie stroni od wycieczek na nietypowe terytoria, ale przez większość czasu przydaje muzyce konkretnej rockowej motoryki.Jest tu miejsce i na delikatnść (Hoodoo's Lament) i na odrobinę szaleństwa (Łódź By Night). Poszczególne kawałki układają się w spójną całość. Właśnie - może nawet zbyt spójną? Zróżnicowanie utworów zauważa się dopiero przy uważnym wsłuchaniu, na pierwszy rzut ucha Triu brzmi dość jednorodnie (nie mylić z nieciekawie, w żadnym razie!!!). Może przydałoby się w większym stoniu wykorzystać wokal Grzegorza Chudego, który pojawia się tylko w dwóch piosenkach - tradycyjnej bretońskiej pieśni Pardon Spezed i Mad Song do tekstu Williama Blake'a. W tym drugim Chudy zdradza aktorskie zacięcie, stara się podkreślić nawiedzony klimat wiersza.

    Próbowałem rozłożyć Triu na najdrobniejsze cząstki żeby ustalić dlaczego tak mi się podoba. Nie udało się. Nie ma prawideł, gdzie jeno gust rządzi - pisał hrabia Fredro i miał rację. Nie ma sensu zastanawiać się po próżnicy, lepiej cieszyć się muzyką. A ta, jestem tego pewien, zostanie ze mną na bardzo długo. Moja ocena: 4/5.

    Paweł Tryba sobota, 25, wrzesień 2010 17:34 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.