Frajer

Oceń ten artykuł
(85 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Frajer (5:01)
2. Księga życia (4:43)
3. The Crowd (4:38)
4. Dywan krasnali (4:51)
5. I love You (3:22)
6. Czekają (5:37)
7. Powiedzieć nie (4:48)
8. Marcin Luter (3:43)
9. Noe (5:34)
10. Latawiec Bacha (5:53)
11. Fobofobia (5:45)
12. Z ślepoty wyjść (7:22)

   Czas całkowity: 61:03
Łukasz Smołka: keyboard, vocal
Mateusz Piotrowski: guitar
Marzena Karolewska: vocal, flute
Tomasz Wola: bass
Ewa Pitura: vocal
Marcin Rayss: drums
Artur Stanilewicz: guitar

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Druga płyta pilskiego septetu N.O.C. trafiła do naszego serwisu ze sporym poślizgiem (wydano ją jeszcze w 2010 roku). Aż się dziwię, że przez te miesiące, które upłynęły od jej premiery nie narobiła większego szumu. Niniejszym postaram się ów szum wzmóc, bo N.O.C. jawi mi się jako haust ożywczego powietrza w krajowym rocku. Na czym owa ożywczość polega? Bynajmniej nie na odkrywaniu prochu, raczej na penetrowaniu sprawdzonych terytoriów - ale za to z wdziękiem i entuzjazmem! Jeśli ktoś pamięta swojski, od serca grany polski rock lat 90., to tu znajdzie jego świetną kontynuację. Hey dzisiejszy do tego dawnego ma się nijak. Wilki - szkoda gadać. A kto z młodych kojarzy tak świetną kapelę jak Yokashin? Aż tu nagle jak diabeł z pudełka wyskakuje N.O.C. z godziną swojej muzyki i ożywają piękne wspomnienia. Są mocne riffy, ale też piękne melodie w warstwie gitarowej i wokalnej. Jest miejsce na czad i na balladową zadumę. Jest szczerość, której nie da się podrobić - może podsycona chrześcijańskim przekazem? Bo wydawcą albumu jest parafia ewangelicko-augsburska w Pile. Jako katolik z ręką na sercu muszę przyznać, że o ile moje wyznanie reprezentuje w Polsce spora liczba naprawdę porządnych zespołów (Armia, 2Tm 2,3, Illuminandi), o tyle jest przynajmniej drugie tyle takich, co to chciałyby, ale się boją i zostały w pół drogi między porządnym rockiem a oazowym smęceniem. No to tę drugą połowę można odesłać na korepetycje do N.O.C. - tam się nauczą stylowego grania. Zespół operuje bogatym brzmieniem. Dwie gitary, klawisze, czasem także flet. Tu mała uwaga - z tego typu zmiękczającymi całość środkami trzeba uważać, bo ich przedawkowanie grozi rozmyciem całości. N.O.C. to nie grozi - używają tych ubarwień tylko tam, gdzie trzeba, dzięki czemu Frajer jako całość zachowuje odpowiednie ostrze. Ciekawie jest też w sferze wokalnej dzięki obecności dwóch pań wokalistek.

    Frajer to materiał bardzo eklektyczny. Spotykają się na nim pierwiastki grunge'owe, ale też sentyment do grania bardziej folk rockowego, tak pod Bruce'a Springsteena. Mocny utwór tytułowy sąsiaduje ze sporą ilością power ballad (Latawiec Bacha i rozbudowane Z ślepoty wyjść - obie opatrzone świetnymi gitarowymi solówkami, jakie kilkanaście lat temu mógłby zagrać na płytach Yokashin Daniel Howorus). Ale jest też miejsce na bardziej wyluzowane, podszyte funkiem kawałki jak I love You z rozbrajającym podśpiewywaniem w refrenie - ta piosenka spokojnie mogłaby trafić do repertuaru uwielbianego przez mnie Orchid. A Dywan krasnali? Posłuchajcie tego kawałka, bo Hey już czegoś takiego nie stworzy. Ale inspiracje N.O.C są rozleglejsze, co najlepiej słychać w Noem, gdzie gwałtowne przełamanie nastroju miło przypomina rock progresywny i kapitalnej trawestacji utworu Marcin Luter Jacka Kaczmarskiego - grany na flecie wstęp nadaje dostojności następującej po nim pierwszej, akustycznej zwrotce. Każda kolejna grana jest z coraz większym pazurem, na co przekłada się coraz większy żar w głosie wokalistki. Jak już odczytywać Kaczmarskiego na rockowo - to właśnie tak. Mocno, z pasją. Ten człowiek nosił w sobie bunt. N.O.C. czują go znacznie lepiej niż Grabaż i jego Strachy na Lachy. Jest też klawiszowy cytat z wielkiego kompozytora w Latawcu Bacha. Skłamałbym oczywiście gdybym powiedział, że nie dostrzegam pewnych niedociągnięć. Brak mi na Frajerze jakichś wybijających się ponad (mocną i równą) całość utworów, które mogłyby dobrze przysłużyć się medialnej promocji. Najbardziej przebojowo brzmi tu wspomniany cudzes Kaczmarskiego. Może jeszcze Fobofobia mogłaby powalczyć w rozgłośniach. Nie przemawia też do mnie utwór Czekają, o oczekiwaniu na narodziny dziecka. Robi się po prostu za słodko.

    Patrząc globalnie - Frajer to naprawdę udana płyta. Dopracowana, ukazująca różne oblicza zespołu. A przede wszystkim - uczciwa. N.O.C. grają to, co czują bez żadnego pozerstwa i to słychać. Dawać pilszczan na letnie festiwale, nie tylko te chrześcijańskie! Będą świetną kontrą dla wzbierającej fali rodzimego indie, homo, emo czy jak tam zwał tę mdłą papkę określającą się na wyrost rockiem. Moja ocena: 3,5/5.

    Paweł Tryba niedziela, 20, marzec 2011 19:39 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.