Kilka dni temu otrzymałem przesyłkę z płytą jakiejś włoskiej kapeli którą miałem zrecenzować. Współczesny rock nieczęsto wzbudza we mnie przyjazne uczucia, więc pukanie listonosza nie specjalnie mnie wzruszało&. Skoro jednak obiecałem, to trudno - słowo się rzekło... Kocisko widząc że zmierzam w kierunku sprzętu natychmiast ruszyło w kierunku michy (łapówka za zwolnienie miejsca), więc po krótkiej chwili mogłem spokojnie odpalić maszynerię. Popłynęły pierwsze dźwięki. Przyglądałem się okładce - Blue Dawn - tak się nazywa owa tajemnicza włoska grupa. Wytwórnia zacna - Black Widow, która kilka fajnych płyt już wypuściła sugerowała że może być nieżle... Początek rzeczywiście niezły, fajne instrumentalne intro, potem ostre łojenie z żeńskim wokalem, częste zmiany tempa , nieco sabbathowska gitara. Kolejny utwór, nieco wolniejszy, ale i bardziej monotonny. Spojrzałem na skład - wokal, gitara, bas i perkusja. Mało. Z takim instrumentarium trzeba być naprawdę dobrym i mieć świetne kompozycje żeby publika nie usnęła przy czwartym utworze& Jeszcze nie spałem , a kończył się utwór piąty więc nie było zle. To zdecydowanie nie moja muzyka więc nie będę się silił na mądre porównania - powiem krótko co mi się tu podoba a co nie. Podoba mi się gitara - lubię brzmienie GIBSONA, lubię mądrze grających gitarzystów, (nie im szybciej - tym lepiej&) a Paolo tak właśnie gra. Podoba mi się sekcja - dobrze zgrani, bez fajerwerków , ale fajne zagrane. Podobają mi się kompozycje, ale nie podoba mi się sposób rejestracji. Zespół powstał jesienią 2009 roku w Genui w Italii. Założycielami byli basista i Perkusista, szybko dokooptowali wokalistkę i gitarzystę. Ta płyta jest ich debiutem, więc być może brak doświadczenia sprawił że w studio zgubili coś co jest chyba ważniejsze niż doskonałe opanowanie instrumentów - zgubili emocje. Niby dzieje się tu bardzo dużo, bo są fajne połamane rytmy, są naprawdę niezłe kompozycje (np. znakomity dziewiąty That Pain ) ale wszystko sprawia wrażenie nieco 'odegranego' materiału, tak jakby zespół był już zmęczony jego ciągłym graniem. No i wokal&. Dla mnie zbyt schematyczny i monotonny.. Ale może jestem zbyt surowy. Cóż, stary już jestem, a mojej młodej przyjaciółce się podoba.
Ich muzykę określiłbym jako gotyk z mocnymi wpływami klasycznego hard rocka z końca lat 70-tych. Jest jeszcze jedna rzecz bardzo charakterystyczna dla wszystkich włoskich kapel , zarówno tych współczesnych jak i tych z lat 70-tych - muzyka znacznie zyskuje po kolejnych przesłuchaniach. Blue Dawn przesłuchałem już 5 razy i zaczyna mi się naprawdę podobać.