A+ A A-

A Journey Into the Sun Within

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2011, album studyjny)

1. Magic (11:09)

2. Letters To God (8:35)

3. Dreaming (4:59)

4. I Dream Softly (7:25)

5. I See The Light (8:05)

6. The Sun (12:30)

Czas całkowity: 52:44

- Robin / vocals

- Grzegorz "sencha atta" Leczkowski / guitars

- Krzysiek Palczewski / bass 

- Wojtek Szadkowski / keyboards, drums

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Wojciech Szadkowski jest jednym z niewielu muzyków w polskim progresywnym światku, z którego twórczością staram się być na bieżąco. Nic bowiem nie poradzę na to, że dokonania przedstawicieli rocka neoregresywnego czy panoszących się coraz bardziej prog-metylowców powodują u mnie jedynie wytężone ziewanie. Jakoś tak się bowiem składa, że - moim skromnym zdaniem - dzisiejsze zespoły nie dorównują poziomem Quidam, Abraxas czy Collage. Choć to oczywiście kwestia gustu. Tak czy inaczej, po rozpadzie ostatniego wymienionego bandu starałem się trzymać rękę na 'tętnie pulsu' ;-) i śledzić dalsze solowe kariery jego członków.

    Początki były więcej niż obiecujące. Satellite, nowy projekt pana Szadkowskiego, momentami grał chyba jeszcze bardziej porywająco niż Collage. Tak, to był rock progresywny z absolutnej światowej czołówki. Niestety, Robert Amirian z coraz większą niechęcią podejmował się obowiązków wokalisty, i tak się jakoś złożyło, że po nagraniu czterech albumów Satellite zamilkł. Jak powiedział sam Wojciech Szadkowski w jednym z wywiadów: materiał na kolejną płytę jest, ale nie ma wokalisty, który by go zaśpiewał. Cóż, skoro nie można było grać w Satellite, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nowe projekty pana Wojciecha: Peter Pan, Strawberry Fields i wreszcie Travellers, jednak na dobrą sprawę ten ostatni zespół to tylko pewna mutacja Truskawkowych Pól, bo i wokalistka ta sama, i Krzysztof Palczewski w składzie (choć na debiucie Travellers gra na basie, jedynie klawiszowe solo w 'The Sun' jest jego autorstwa).

    Przyznam, że przez pewien czas wstrzymywałem się z zakupem debiutu Travellers, czyli 'A Journey Into the Sun Within'. Wiedziałem, że na kolejne wcielenie Satellite nie ma co liczyć, i trochę bałem się rozczarowania. A i poprzednie projekty, ze szczególnym wskazaniem na Peter Pan, trochę mnie zniechęciły, choć to temat na inną reckę ;-). Koniec końców jednak rzeczoną płytę nabyłem, posłuchałem, i... No właśnie. Uczucia mam mieszane. Ale po kolei.

    Duży zgryz mam już na etapie definiowania muzyki zawartej na omawianym krążku. Co tak właściwie grają Travellers? Według mnie, to mieszanka rocka, muzyki elektronicznej i etnicznej. Taka fuzja stylów może owocować dziełami przełomowymi, ale by tak było, trzeba właściwie dobrać proporcje. I mam wrażenie, że tu tkwi główny problem. Dużą rolę w muzyce zespołu odgrywają bowiem plemienne rytmy, których nie szczędzi słuchaczom pan Wojciech. Szkoda jednak, że często (zbyt często) dostarczycielem tych rytmów jest perkusja z automatu. Przyznam też, że brak mi w muzyce Travellers różnorodności. Jest hipnotycznie, jest transowo, jest wciągająco, bo nagrania długaśne, ale do czasu. W pewnym momencie robi się trochę zbyt jednostajnie, zbyt przewidywalnie.

    Druga łyżka dziegciu, którą chciałbym zaserwować, dotyczy gitary. Co poradzę, uzależniłem się od ognistych i emocjonalnych solówek gitarowych, które na płytach Satellite wygrywał Sarhan Kubeisi. To było coś! Niestety, na płycie Travellers gitara jest raczej schowana na drugim planie. Taki był pewnie zamysł twórców, bo muzyka miała być podporządkowana rytmowi (nie bez kozery we wkładce pani Robin pozuje schowana za jakąś afrykańską maską), ale czasem aż żal, że nie odkręcono potencjometrów i nie dano więcej miejsca gitarzyście, żeby mógł sobie pograć. A umie to robić, co słychać m. in. w otwierającym album 'Magic', 'I Dream Softly' czy w 'The Sun'.

    I ostatnia sprawa - wokal. Nie każdemu przypadnie on do gustu. Pani Robin dysponuje bardzo delikatnym i subtelnym głosem, jednak jego barwa nie zawsze pasuje do muzyki Travellers. No i czasem aż by się chciało, żeby wokalistka zaśpiewała nieco bardziej agresywnie, z pazurem. Niestety...

    Czy zatem płyta Travellers nie jest warta słuchania? O, co to, to nie. Płyta, choć nie przysporzyła szczególnych uniesień, skutecznie oderwała mnie od spraw dnia codziennego, pozwalając pogrążyć się w transowych rytmach i puścić wodze fantazji. Taka to i muzyka: ilustrująco-hipnotyzująca. Choć przyznać trzeba, że mimo pewnej monotonii, sączącej się z głośników, nietrudno znaleźć na 'A Journey Into the Sun Within' fragmenty absolutnie porywające, takie jak subtelny wstęp do otwierającego album 'Magic', środkowa część Letters to God, bardzo się kojarząca z dokonaniami Satellite, podobnie jak wstęp do 'I Dream Softly'. Obezwładnia środkowa część 'I See the Light', gdy pani Robin śpiewa 'I feel shiver running now through all my vains'. Urocze jest też otwarcie 'The Sun', a słuchając jego środkowej części można naprawdę odlecieć... W każdym nagraniu można więc znaleźć coś ciekawego, przykuwającego uwagę, może za wyjątkiem najkrótszego i najsłabszego 'Dreaming', w którym nie dzieje się za wiele.

    Podsumowując: 'A Journey Into the Sun Within' to fajna płyta do odprężającego, relaksacyjnego posłuchania. Na pewno nie zasługuje by o niej zapomnieć i odstawić na półkę. Gdyby to był album debiutanta, byłbym więcej niż zadowolony, a tak... Mimo że omawianej płycie nie zbywa magii, to nie da się ukryć, że Wojciech Szadkowski firmował już swoim nazwiskiem znacznie lesze albumy.

    Michał Jurek środa, 03, sierpień 2011 19:49 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.