A+ A A-

Slow Electric

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(2011, album studyjny)
1. Towards The Shore Towards An Ending (7.23)
2. Criminal Caught In The Crime (7.43)
3. Days Turn Into Years (9.35)
4. Slow Electric Hum Also Out Of Air (5.24)
5. Another Winter (5.04)
6. Between The Silent Worlds (6.37)
Tim Bowness: vocal, piano, Mellotron
Peter Chilvers: keyboards, piano
Robert Jurjendal: guitar
Aleksei Saks: trumpet
Tony Levin: bass (1,3), Chapman Stick (1,3)

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, Tima Bownessa rozsadza ostatnio energia. Dziwnie tak pisać o facecie, którego nazwisko jest wręcz synonimem przesadnie uduchowionego i eterycznego wokalu. Wokalu z którym, nie ukrywam, nie zawsze mi po drodze. Nie żebym miał nań alergię, ale na miły Bóg, panie Bowness, jest pan znanym muzykiem, daje pan koncerty na całym świecie, został pan niedawno ojcem - apeluję o trochę optymizmu, o jakąś żywszą iskierkę! Na szczęście słyszalna w głosie nadwrażliwość pcha Bownessa (podobnie jak jego starego kumpla, też nadwrażliwca, Stevena Wilsona), w coraz to nowe artystyczne kooperacje. Płyta Memories Of Machines nagrana z kolegą z Włoch wyszła raptem parę miesięcy temu, a już pojawia się kolejna - tym razem nagrana z kolegami z Estonii. Konkretnie - z obsługującym gitarę i trąbkę duetem UMA. Plus często współpracujący z Bownessem klawiszowiec Pete Chilvers i gdzieniegdzie bas Tony'ego Levina (bardzo mocno wtopiony w całość).

    Program płyty zawiera się w sześciu dość długich kompozycjach. Oczywiście w tym przypadku nie ma mowy o nagłych zwrotach akcji. Delikatne fortepianowo-elektroniczne tła, czasem dyskretny bit lub leniwe solo trąbki. Dobra otulina dla wysokiego, dźwięcznego głosu (czy może szeptu raczej) Bownessa. Dramaturgia utworów jest przemyślana, kolejne dźwiękowe plamy logicznie z siebie wypływają. Dużo tu przestrzeni, nie ma przeładowania zbędnymi dźwiękami. Przy czym opisałbym tę przestrzeń jako taką szarawą, jak niebo nad morzem w dżdżysty dzień. I w sumie niewiele więcej przychodzi mi do głowy w kwestii opisu muzyki, bo w Slow Electric nie chodzi o instrumentalną ekwilibrystykę, a raczej o kontemplację. Album zdecydowanie do słuchania w całości. Ma przyjemny, jednolity nastrój. W sumie dobrze się stało, że żywsze, bardziej folkowe Memories Of Machines wyszło wczesnym latem, a na progu jesieni Tim raczy nas dziełem (jeszcze) bardziej melancholijnym.

    Nie jestem wielkim entuzjastą aż takiego spłaszczania linii melodycznych kosztem uzyskania milusiej, ambientowej atmosfery. Dlatego nie zamierzam padać przed Slow Electric na kolana. Solidna płyta i tyle. Ale takie brzmienia mają sporo miłośników, którzy kupią ją w ciemno i na pewno się nie zawiodą. Daję trzy i pół punkcika, ale fani wszelakich projektów Tima mogą spokojnie dodać jeszcze pół oczka. Bo nikt tak pięknie nie wzdycha jak Bowness.

    Paweł Tryba niedziela, 25, wrzesień 2011 21:29 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.