50 Words for Snow pełna magi płyta, ukazuje Kate Bush w najlepszym wydaniu, jaką znamy z takich płyt jak Hounds of Love czy The Sensual World. Artystka ponownie czaruje nas swoim głosem, muzyką i słowami. Zabiera w zimową podroż nie zmrożoną lodem lecz pełną ciepła i miłości.
Płyta niezwykle dojrzała, przemyślana i trudna, skierowana do wymagającego słuchacza. Oszczędna w doborze instrumentów. Na pierwszym planie we wszystkich utworach pojawia się głos Kate na tle fortepianu, wspomagany w tle perkusją i instrumentami klawiszowymi. Podobnie jak na wcześniejszych płytach wprowadzone chórki męskie wspaniale budują nastrój utworów (szczególnie w Lake Tahoe), wprowadzają słuchacza w nieco bajkowy świat wykreowany przez artystkę.
Tematyka płyty - co zapowiada już okładka, przedstawiająca bałwana całującego się z dziewczyną - nawiązuje do zimowej pory roku. Chyba tylko Kate Bush mogła wpaść na niekonwencjonalny pomysł, by bohaterami swej opowieści uczynić płatek śniegu (Snowflake), Yeti (Wild man) a nawet bałwana w roli kochanka zjawiającego się w sypialni dziewczyny (Misty), czy tytułowy utwór w którym Kate opisuje śnieg 50 słowami (niektóre są prawdziwe, niektóre stworzone przez wyobraźnię autorki). Każdy z utworów to odrębnie wymalowany dźwiękami obraz, zabierający słuchacza w świat, w którym uczucia grają główną rolę, a czas zdaje się stać w miejscu.
Niewątpliwa perła na tej płycie to duet z Eltonem Johnem w Snowed in at Wheeler Street, ukazujący spotkanie zagubionych kochanków. Jest w nim duch reinkarnacji, tak jakby bohaterowie spotkali się w poprzednich wcieleniach lecz nigdy nie mogliby być razem. Teraz ogarnia ich rozpaczliwe wręcz pragnienie bycia razem, tym razem na zawsze. Niesamowite brzmienie klawiszy podkreśla aurę tajemniczości, przepiękne połączenie pianina i perkusji współgra z nastrojem słów.
Drugim utworem zapadającym w pamięć jest wspomniane już Lake Tahoe - tytuł nawiązuje do najmroźniejszego jeziora na świecie. Pojawiający się chór w wykonaniu Stefana Robertsa i Michaela Wooda przypomina nieco chór grecki wprowadzający słuchacza w opowieść o kobiecie, która w nim utonęła. Czuć w nim mroźne zimno, smutek, ale też pewną trudną do opisania łagodność przypisywaną kobiecej postaci.
Muzyka zawarta na płycie zdaje się być smutna, jest w niej jakaś melancholia tęsknota za miłością, i czułością, która wbrew wszystkim przeciwnościom może się ziścić.
Gdy w Snowflake mówiącym o płatku zrodzonym z chmury, zagubionym w głośnym świecie, przepojonym smutkiem Kate śpiewa I 'll find you jest w tych słowach moc spełnienia.
Płytę kończy wyciszony Among Angels, zwieńczony słowami :
I can see angels around yoy,
They shimmer like mirrors in Summer,
There's someone who loved you forever but you don't know it
You might fell it and just not show it.
Jeżeli istnieją anioły to na pewno były z Kate przy nagrywaniu tych pięknych zimowych opowieści. Idealna płyta do słuchania w zimowe wieczory jak i w pozostałe pory roku, gdy tylko zrodzi się w nas pragnienie przeniesienia się w inny, pełny natury i magii świat wypełniony uczuciami, wyczarowany głosem i wyobraźnią tej niepowtarzalnej artystki.