A+ A A-

Olias of Sunhillow

Oceń ten artykuł
(66 głosów)
(1976, album studyjny)
1. Ocean Song (3:04)
2. Meeting (Garden of Geda) (3:34)
-a. Sound Out the Galleon
3. Dance of Ranyart (4:19)
-a. Olias (To Build the Moorglade)
4. Qoquac Ën Transic (7:08)
-a. Naon
-b. Transic Tö
5. Flight of the Moorglade (3:24)
6. Solid Space (5:20)
7. Moon Ra (12:48)
-a. Chords
-b. Song of Search
8. To the Runner (4:29)

Total Time: 44:06
Jon Anderson / vocals, all instruments
Więcej w tej kategorii: Song of Seven »

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Od dłuższego czasu w grupie Yes występowały tarcia i zgrzyty, atmosfera stawała się nieznośna. Próbując z tym walczyć, muzycy umówili się, że dla znormalizowania stosunków pora wydać płyty solowe. Każdy z nich zajął się więc własnym projektem. Rozpoczął Wakeman fantastycznym The Six Wives Of Henry VIII. Poprzeczka zawisła wysoko, ale reszta podjęła wyzwanie. Powstały wówczas świetne płyty czyli Steve Hove Album, Fish out the Water, Ramshackled i właśnie Olias of Sunhillow. I moim, jak zwykle, cholernie subiektywnym zdaniem Olias... zwyciężył w tej rywalizacji.

    Powstała płyta baśniowa o nieprawdopodobnym klimacie. Nigdy wcześniej, ani nigdy potem, Anderson nawet nie zbliżył się do tego poziomu. 44 minuty podzielone na 8 utworów, ale stylistycznie, tematycznie i technicznie to jeden wielki monolit. Płyta genialna od pierwszego do ostatniego dźwięku... I równie genialnie wydana.

    Żeby było jasne - to bardzo trudna w odbiorze muzyka, fani neoproga powinni zakończyć poznawanie jej na oglądnięciu fantastycznej okładki. Wiem, że przez te dźwięki nie przebrnęli nawet niektórzy fani grupy macierzystej... Ale spróbujcie, zaręczam że warto. Przy okazji jest to jedna z najoryginalniejszych płyt w historii - nie da się jej porównać do niczego, co zastało nagrane ani wcześniej, ani później. Opisywano w progresywnej prasie muzyczne podobieństwo do wczesnośrodkowych płyt Yesów... ale to głównie przez jakże charakterystyczny wokal, bo muzyka z Yesami nie ma nic wspólnego. Polecam środek nocy, jedna świeca w pokoju, szklaneczka czegoś pysznego w dłoni... i Ocean Song na początek... Zamknijcie oczy... Po chwili przekroczycie Rubicon...

    Pamiętam jak przyniosłem to cudo do domu 30 lat temu z legendarnej już dziś krakowskiej giełdy 'Pod Przewiązką' i jakie piorunujące wrażenie zrobiło na mnie pierwsze 'nocne' słuchanie tej płyty... Pomimo swojej 'trudności' są na niej momenty bajecznie piękne (np. króciutki Song of Search będący finałem trzynastominutowego Moon Ra), które na pewno zostaną z Wami na dłużej, być może nawet na całe życie...

    Polecam tę płytę wszystkim otwartym na trudne dźwięki, umiejącym wyłapywać z nich piękno, wszystkim amatorom baśniowych koncept-albumów, a dla Yessowców - jazda obowiązkowa...

    Aleksander Król czwartek, 01, marzec 2012 23:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.