2. Them Skies
3. Them Merchants
4. Them Delusions
5. Them Nights
6. Them Shades
7. Them Angels
8. Them Traps
9. Them Potions
10. Them Journeys
11. Them Roses
12. Them Conversations
13. Them Eyes
14. Them Demons
15. Them Legends
16. Them Gods
17. Them Doors
18. Them People
19. Them Whispers.
Dawid Lewandowski: guitar, sounds
Marcin Yaddah: double bass, bass
Maciej Kosztyła: saxophones, clarinet
Piotr Cebula: violin
Jan Kiedrzyński: drums
Konrad Zawadzki: voice
2 komentarzy
-
Związki muzyki z filmem zawsze były bardzo ścisłe i nie trzeba daleko szukać, by wskazać na to przykłady. Znajdziemy zespoły takie jak Indukti czy Merkabah, które swoje koncerty uświetniają prezentowanymi scenami filmowymi. Ciekawym przykładem jest formacja Lebowski, która w album Cinematic wplotła wiele filmowych cytatów z legendarnych produkcji kina. Bardzo często zespoły muzyczne były proszone lub same wychodziły z inicjatywą nagrywania całych ścieżek dźwiękowych do filmów. Takie albumy, patrząc w przeszłość, nagrał m.in. Pink Floyd (More, 1969), Gong (Continental Circus, 1971) czy Vangelis (Sex Power, 1970). Podobnego, zresztą niezwykle trudnego, zadania podjął się Minimatikon, mierząc się z filmem The Cabinet of Dr. Caligari.
Paweł Bogdan sobota, 14, kwiecień 2012 00:49 Link do komentarza
Minimatikon to projekt, powołany specjalnie w celu produkcji muzyki do powyższego filmu. W skład projektu wchodzą muzycy eksperymentalnego Orange the Juice, wsparci członkami The Trangress. Wydana na płycie CD w roku 2011 ścieżka dźwiękowa była oficjalnym soundtrackiem do pokazów Gabinetu doktora Caligari w Polsce. Przed samym opisem muzyki zawartej na krążku warto jednak wiedzieć co nieco o filmie, który prezentuje. The Cabinet of Dr. Caligari to niemiecki film niemy, pochodzący z 1920 roku, opowiadający mroczną historię tajemniczych morderstw i związaną z nimi postać doktora Caligari i jego somnambulika Cesara. Produkcja uznawana jest za żelazna klasykę kinematografii i jeden z pierwszych filmów grozy, który miał niebagatelne znaczenie dla rozwoju kina.
Nie lada problem miałem z oceną tego krążka. Do ścieżek dźwiękowych do filmów trzeba bowiem podchodzić dwojako. Z jednej strony The Cabinet of Dr. Caligari to soundtrack i powinno się go oceniać tylko jako ścieżkę dźwiękową z perspektywy filmu, do którego został nagrany. Z drugiej jednak strony dzieło Minimatikon to również autonomiczny krążek, który ma wartość czysto muzyczną. Wydawnictwo postanowiłem więc poddać podwójnej ocenie, aby jak najpełniej uchwycić jego muzyczną pełnię.
Co na płycie właściwie dostajemy? Album zwiera elementy psychodeli, jazzu, elektroniki, szczyptę eksperymentalizmu. Klimatycznie mamy do czynienia w większości z dość posępną, sentymentalną, by nie rzec przygnębiającą muzyczną aurą (jak w chwytającym za serce Them Roses), choć te jaśniejsze, żywsze momenty album również prezentuje. Sporo miejsca otrzymał przyjemnie ubarwiający płytę saksofon czy mozolnie budujący klimat fortepian, często odzywają się skrzypce, flet, sympatycznie 'plumka' gitara basowa. Ogólnie rzecz biorąc krążek jest bardzo minimalistyczny, a muzycy starają się jak najmniejszym nakładem dźwięków zbudować przekonywającą całość. Wszystko brzmi niezwykle przemyślanie, klarownie. Nie lada wyzwaniem jednak było ugryzienie muzyki zawartej na krążku. Sporo godzin spędziłem na jej przyswajanie, analizę, powolne trawienie, lecz ciągle nie potrafiła wywrzeć na mnie emocji, pozostawiając mnie w znudzeniu i braku wrażeń. Kilka bardziej efektownych, zagadkowych fragmentów (Them Delusions, Them Shades, Them Legends, Them Gods, Them People), nie potrafiło jednak wybić się poprzez ponad 70 minut upływających w rozciągniętych monotonnych melodiach, dość tajemniczych, lecz niezbyt interesujących dźwiękach. Słuchając płyty czułem, że mam do czynienia z niezwykle poukładanym dziełem. Ciągle jednak zadawałem sobie pytanie, o co w tej płycie właściwie chodziło. Muzykę Minimatikon niezwykle ciężko było mi zinterpretować. Z jednej strony wyczuwałem, że kryje za sobą drugie dno, z drugiej strony była dla mnie dość niezrozumiała, by nie rzec, całkowicie beznamiętna. Pomyślałem wtedy: Przecież jest to muzyka do filmu, więc w jaki sposób The Cabinet of Dr. Caligari powinien do mnie trafić, jeśli nie poprzez styczność z obrazem, do którego został stworzony?. Chcąc nie chcąc sięgnąłem po film The Cabinet of Dr. Caligari i wyciszyłem zawartą tam muzykę, włączając jednocześnie soundtrack Minimatikon. Wcześniej o filmie nie słyszałem (zresztą nie oglądam zbyt dużo kina) i zetknięcie z dziełem Roberta Wienea było dla mnie poniekąd dużym zaskoczeniem. Nieczęsto w ówczesnym świecie mamy bowiem kontakt z czarno-białym, niemym kinem.
Przyznam, że ciężko słuchać tej płyty w oderwaniu od filmu. Mi przychodziło to z trudem bo pozostawiają w uczuciu nijakości i znudzenia, rysując się jako mętny muzyczny twór. Co innego jednak w spotkaniu wydawnictwa Minimatikon ze swym odzwierciedleniem na ekranie. Po obejrzeniu filmu z recenzowanym soundtrackiem, samej płyty słuchało się dużo, dużo lepiej. Dla dużej części odbiorców niezwykle przy analizie muzyki, jest to, jakie obrazy pozostawia ona w wyobraźni, czy ma swoją tożsamość i autonomiczny charakter. Naprawdę wystarczyło jedno zetknięcie z filmem Roberta Wienea, aby płyta drastycznie zmieniła swój obraz w mojej głowie. Każdy kolejny słuchany dźwięk wywoływał sceny z filmu, a jednocześnie jego podniosły klimat oraz atmosferę. Dodajmy, że sama muzyka do filmu pasuje znakomicie i jest zdecydowanie bardziej ciekawsza niż oryginalna ścieżka dźwiękowa do Doktora.
Jestem zmuszony stwierdzić, że krążka The Cabinet of Dr. Caligari bez zetknięcia się z filmem słuchać nie sposób. Dzieło Minimatikon tylko w symbiozie ze swoim obrazem pokazuje swoją prawdziwą wartość i słucha się go wtedy zupełnie inaczej. Sama płyta może wywołać mieszane uczucia, ale przecież priorytetem muzyki na niej zawartej jest komponowanie się i wzbogacenie filmu, do którego została nagrana i to dziwić nie powinno. Między innymi dlatego niesamowicie ważne jest, aby The Cabinet of Dr. Caligari słuchać po zaznajomieniu się (a najlepiej razem) z filmem. W innym przypadku krążek przez wielu nieświadomych słuchaczy zapewne zostanie zapomniany.
Sądzę, że dla mnie największym pożytkiem płynącym z zapoznania się z krążkiem Minimatikon było to, że zespół (zapewne mimowolnie) zmusił mnie do spędzenia paru dobrych godzin z absolutnymi korzeniami kinematografii. The Cabinet of Dr. Caligari zrobił na mnie niesamowite wrażenie, niesamowicie zaintrygował i po raz kolejny kazał zastanowić się nad faktem zdewaluowania ówczesnego świata. Nie raz przychodziło mi stwierdzać, że dzisiaj powstająca muzyka progresywna tej z pierwszej połowy lat 70-tych nie dorasta nawet do pięt. Jak widać podobnie jest z kinem. Jeżeli muzycy zgrupowani w Minimatikon chcieli swym muzycznym dziełem zachęcić odbiorców do sięgnięcia po klasykę kina i pokazać poprzez nią kontrast między kanonami kinematografii, a dziś szeroko promowaną w mediach filmową papką, to przynajmniej w moim przypadku (choć mam nadzieję że nie tylko) udało im się w zupełności.
Już na sam koniec zwrócę uwagę na wręcz fantastyczną oprawę graficzną krążka, wspomnę o limitowanym nakładzie albumu (325 sztuk) i zainteresowanych poinformuję, że to nie pierwszy i nie ostatni filmowy projekt Minimatikon. Ja już się deklaruję, po kolejne wydawnictwo muzyków sięgnę bez mrugnięcia okiem!
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)