A+ A A-

Najdłuższe lato

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2010, album studyjny)

1. Otwarte drzwi (5:22)
2. (wspomnienie) Spacer w nieznane (0:58)
3. Kraina westchnień (4:52)
4. (wspomnienie) Najdłuższe lato (1:19)
5. Marzyciel (3:23)
6. Jak się masz? (4:52)
7. Delikatna sztuka rozstania (2:46)
8. (wspomnienie) Refleksy na wodzie (0:34)
9. Do widzenia (3:25)

   Czas całkowity: 27:36

Ziemowit Sosiński: acoustic guitar
Miłosz Sosiński: vocal
 
Guest musicians:
Grzegorz Iwaniec: drums
Cezary Sepioła: bass
Piotr Kopiczyński: piano
Daniel Rupiński: trumpet
Więcej w tej kategorii: Poranek na Ziemi »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Nie macie czasem tak, że większą frajdę sprawiają Wam płyty może mniej znane, może i zrealizowane skromniejszymi środkami, ale na których twórcza pasja jest wręcz fizycznie wyczuwalna? Ja ostatnio mam tak coraz częściej. Pamiętam nie działający już zespół Tale Of Diffusion i jego jedyne dzieło Adventures Of Mandorius (The Bird) - wiernopoddańczy hołd dla King Crimson, ale złożony z takim entuzjazmem, że zeszłoroczna płyta dziwacznego tworu Roberta Frippa nazwanego A King Crimson ProjeKCt mogła się przy nim schować. Podobnie było z imiennym debiutem wrzesińskiego Respice Finem. A teraz to& Jakimś wielkim entuzjastą dokonań Tima Bownessa nigdy nie byłem, zawsze uważałem go za osobnika, który wrodzony talent niweluje nadmierną egzaltacją. Podobne odczucia miałem wobec Giancarlo Erry, który jest według mnie tylko zdolnym epigonem Tima - i tyle. A tu raptem pojawia się grupa jawnie nawiązująca do twórczości panów B. i E., której nie mogę przestać słuchać. Panie i panowie - oto Iland!

    Bracia Miłosz i Ziemowit Sosińscy działają spokojnie, metodycznie, nigdzie im się nie spieszy, toteż od zawiązania tego rodzinnego projektu w 2008 roku zrealizowali raptem dwa albumy: omawiane Najdłuzsze lato w 2010tym i Poranek na Ziemi (opisany jakiś czas temu w naszym Biuletynie) rok później. A dodać należy, ze nie są to dzieła szczególnie długie - niespełna pół godziny każde. Paradoksalnie na korzyść Iland działa też to, że zespół działa wyłącznie dla przyjemności Sosińskich, którzy chcą sobie pograć. Nie wybić się, nie zrobić karierę, a zwyczajnie pomuzykować tak, jak czują. Czyli wszelkie biznesowe sugestie mogą mieć w głębokim poważaniu i robić wszystko dokładnie tak, jak chcą. Bez spinki i bez kompromisów jednocześnie - takie podejście służy muzyce!

    Sześć piosenek, trzy muzyczne pejzaże. Tempo leniwe, muzyka płynie sobie spokojnym nurtem - proszę zapomnieć o jakichkolwiek hołubcach sekcji rytmicznej. Ot, stanowi szkielet całości. Mięśniami na tymże szkielecie jest akustyk Ziemowita Sosińskiego, oraz obsługiwane przez gości pianino i trąbka. Zwłaszcza ta ostatnia, na której gra niewidomy Daniel Rupiński, cudownie uszlachetnia propozycję Iland. Tak byłoby to nieledwie brzdąkanie - melodyjne, urokliwe, ale jednak. Tymczasem Rupiński i jego Davisowska fraza (umówmy się - tak z wysokości soundtracku do filmu Siesta) zbliżają zawartość Najdłuższego lata do tak ukochanych przez Sosińskich No-Manowsko-Nosoundowych ambientowych pejzaży, ale też do współczesnych grup ambient-jazzowych pokroju Muariolanzy. Nie znajdziemy w tym graniu wirtuozerii, ale też wszyscy muzycy trzymają godny poziom, a Ziemowit Sosiński jawi się jako naprawdę sprawny kompozytor. Niby te utwory są z premedytacją zwolnione, ale ich melodie nietrudno zapamiętać. Takie Otwarte drzwi mają wręcz przebojowy potencjał. Miłosz Sosiński wokalnie wpisuje się w kultywowaną przez Bownessa i Errę manierę wokalną przepraszam, że żyję, ale nie ma u niego tego irytującego omdlewania. Ot, nuci sobie. A że teksty pisze niegłupie, naznaczone jakimś nienachalnym optymizmem, to raptem okazuje się, że utwory Iland są kompletne - brzmią ciepło, są rozpoznawalne i mówią o czymś konkretnym. Czego więcej można oczekiwać?

    Superprodukcji tu nie znajdziecie. Nie będzie technologicznych fajerwerków, Bóg wie jakiej głębi dźwięku i popisywania się instrumentalną biegłością. Jest za to kilku stuprocentowo szczerych ludzi - a to naprawdę wiele. Oceny nie wystawiam, bo jakoś nie mogę podejść do tego materiału na chłodno.

    Paweł Tryba poniedziałek, 09, lipiec 2012 13:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.