A+ A A-

Unsound

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

01. Unsound (6:56)
02. Everything (5:31)
03. Wonderland (4:01)
04. Tornado (4:06)
05. Last Day (4:11)
06. Inch of Me (6:29)
07. Indestructible (3:34)
08. Rocking Chair (2:46)
09. Machine (7:02)
10. Skywalkers (5:12)

- Marit Elisabeth Svendsbøe (vocals, flute)
- Øyvind Vie Berg (piano, Fender Rhodes)
- Gaute Stedje (vocals, guitar)
- Sissel Ørstavik (violin)
- Audun Berg Selfjord (cello)
- Edvard Mjanger (bass)
- Mats Mæland Jensen (drums)

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Współczesny rock alternatywny, poza kilkoma wyjątkami, uważam za twór średnio wartościowy i niespecjalnie interesujący. Często kiedy słucham kapel z tego nurtu odnoszę wrażenie, że ich eksperymenty opierają się głównie na ignorancji, na tym, że panie i panowie muzycy zwyczajnie nie mają pojęcia co działo się w muzyce rockowej przed druga połową lat '80. Tak, jak wymyślanie na nowo, dajmy na to, poezji romantycznej skazane jest na artystyczną klęskę, tak samo i wymyślanie rocka progresywnego  bo przecież do tego się to wszystko sprowadza - przez ludzi, którzy nie mają pojęcia, że istnieje już rock progresywny moim zdaniem nie ma przyszłości.

    Z drugiej strony, czy fakt, że coś nie za bardzo ma sens znaczy zaraz, że w ogóle nie warto tego słuchać? Z pewnością nie. Pełno jest muzyki na dobrą sprawę prowadzącej znikąd donikąd, ale mimo to miłej dla ucha i zasługującej na pochwałę. Do tej kategorii zaliczyłbym jedyny jak na razie album Unsound norweskiej grupy Funin. Płyta jest fajna, nawet ciekawa, daje się słuchać i trudno jej coś poważnego zarzucać, ale też trudno się nią zachwycać.

    Muzyka Funin to jakby bardziej rockowa wersja Bjork. Pod wpływem tej ikony muzyki islandzkiej niewątpliwie znajduje się wokalistka, ale nie tylko ona - de facto całość nagrania mocno trąci twórczością pani Guđmundsdóttir. Znajdziemy tu eklektyczną mieszankę elektroniki, popu, muzyki kameralnej i alternatywnego rocka, ze szczyptą awangardy, wysoko przetworzonej muzyki etnicznej i pewnie jeszcze z tysiąca innych rzeczy. Sporo tutaj zmian nastrojów, nie brak niezłych pomysłów aranżacyjnych i zupełnie przyzwoitych melodii.

    Czego w takim razie brakuje? Olśnienia. Unsound to po prostu fajna, poprawna płyta - przykład zupełnie przyzwoitego, niezależnego rocka. Funin nie odstaje poziomem od całej masy współczesnych twórców, którzy zyskali nieporównywalnie większą sławę. I w tym kontekście poznać ich zdecydowanie warto. Tym niemniej nie słyszę tutaj kompletnie nic, co wyniosło by ich ponad solidną przeciętność. I niby to samo byłbym w stanie napisać o Bjork czy Radiohead, tylko, że jednak oni swoją oryginalnością zasłużyli sobie na wyróżnienie. Funin nie zasłużył, dlatego polecam go jako niezłą ciekawostkę. Nie mniej, nie więcej.

    Bartosz Michalewski czwartek, 30, sierpień 2012 19:27 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.