Black Mass

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2012, album studyjny)

 

1. Safety Word
2. Bitches Get Stitches
3. Walk You Home
4. Hours And Whiskey Sours
5. Sucks To Be You
6. Happiness Is A Hole
7. First Born
8. Pressure/Release
9. ATM
10. $$$
11. Lucky Stars
12. Dick

 

Thomas Erak - guitar, vocals
Jake Carden - guitar, vocals
Henry Batts - bass
Jay Beaman - drums

 

Więcej w tej kategorii: « Just Like Vinyl

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Niektórych muzyków należy podziwiać za odwagę. Połączyć dwa, w gruncie rzeczy, zbieżne gatunki to nie lada wyczyn i rzadko komu udaje się z tym zrobić coś interesującego. Jednym z zespołów, który chciał wyznaczyć jakiś nowy trend jest pochodzący ze Seattle – Just Like Vinyl. Widać, że panowie mają ambicje i zapragnęli ubarwić popularną muzykę młodzieżową (w tym przypadku post-hardcore) nutką artyzmu. Jak im to wyszło?

    Sam pomysł był interesujący i jednocześnie trudny do zrealizowania. Wcześniejsze podobne wariacje można było dostrzec m.in. w Avenged Sevenfold i koncept wyszedł im bardzo fajnie. Dlatego też z ogromnym entuzjazmem podszedłem do wydawnictwa „Black Mass” i muszę przyznać, że pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Pierwsze cztery utwory to fajne, gitarowe hiciory z ładnymi akordami, gdzie warto wymienić chociażby „Walk You Home”, dynamiczny „Safety Word”, czy trochę irytujący, ale wpadający w ucho „Bitches Get Sitches”. To niestety tyle z dobrego, pierwszego wrażenia, po utworze „Sucks To Be You” cała konwencja zaczyna się sypać. Utwory stają się monotonne, nudne i bardzo irytujące. Przeważają chaotyczne, gitarowe riffy, momentami nadużywany, niezbyt wyszukany screaming oraz zauważalny brak pomysłu i prócz kilku utworów nie ma na czym ucha zawiesić. Całkiem znośny okazał się utwór „First Born”, który posiada naprawdę świetną solówkę na gitarze – agresywną, szybką i niestety krótką. Kawałek „ATM” posiada całkiem fajną melancholijną wstawkę z bardzo ładnymi, gitarowymi akordami. Ostatnie numery były już dla mnie mordęgą, a na kawałku „Dick” dosłownie modliłem się o rychły koniec.

    No i przebrnąłem… 12 utworów i przeszło 40 minut nudnego, pozbawionego charakteru i pomysłu grania.
    „Black Mass” nie jest zbyt długi, ale jest niezwykle męczący i po całkiem niezłym początku, z każdą minutą słucha się go coraz gorzej. Powiem szczerze, że nie dane mi było usłyszeć ich debiutu, ale moim zdaniem sam koncept połączenia dwóch kompletnie mijających się ze sobą gatunków jest zdaniem bardzo trudnym i panowie tego nie wykorzystali. Czy są jakieś plusy? Nie licząc wokalu Thomasa Eraka, który nie wyróżnia się niczym szczególnym, to Just Like Vinyl są dobrymi instrumentalistami. Niektóre solówki są bardzo pomysłowe, a kilka melodii (szczególnie na początku) może zapaść w pamięć. Mile zaskoczył mnie Jay Beaman na perkusji. W jego grze można poczuć zaangażowanie i mocne uderzenie i chyba on w całym zespole wywarł na mnie największe wrażenie. Za to ich umiejętności tworzenia utworów, to już inna bajka.

    Pomysł, w moim odczuciu, okazał się nietrafiony. Czy komuś zatem może się spodobać „Black Mass”? Myślę, ze fani hardcore’owych klimatów sięgną po ten album i będą się przy jego słuchaniu całkiem nieźle bawić. Natomiast fani bardziej artystycznego podejścia do muzyki niech sobie odpuszczą przygodę z najnowszym wydawnictwem Just Like Vinyl. Mógł być hit, wyszedł kit.

    2/5

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak środa, 19, wrzesień 2012 15:18 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.