A+ A A-

Poza Dobrem i Złem

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2012, album studyjny)

01. Poza Dobrem i Złem - 4:46
02. Moja ojczyzna - 3:57
03. Manekiny - 4:51
04. Na gruzach świata - 3:25
05. XXX - 1:22
06. Sextermet - 3:32
07. Ostatni raz - 3:52
08. Ciagle ten sam - 3:45
09. Labirynt - 7:19
10. Gdzieś przygarnie nas świat - 4:27

Czas całkowity - 41:16

- Bartłomiej Regucki - gitara, wokal
- Jan Nowak - gitara
- Michał Rozwadowski - perkusja
oraz:
- Krzysztof Wyrwa - gitara basowa

Media

Więcej w tej kategorii: Paranoje »

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Punk nie jedno ma imię – przyszło mi na myśl po przesłuchaniu debiutanckiej płyty zespołu Kontrkultura – Poza Dobrem i Złem. Ale po kolei. Kapela pochodzi z Krakowa, powstała w 2004 roku, udzielała się m.in. w Jarocinie, ale dopiero teraz nadszedł czas na pierwszą płytę. Co od razu zwraca uwagę, jeszcze przed zapoznaniem się z zawartością muzyczną krążka, to jak łatwo się domyśleć szata graficzna albumu. Prace Piotra Marca umieszczone na okładce i we wkładce płyty są bardzo charakterystyczne, mi osobiście kojarzą się nieco z Beksińskim i Lebensteinem. Zarówno grafika zdobiąca front, jak i te umieszczone w książeczce są ponure, tajemnicze, żeby nie użyć mocno wyeksploatowanego obecnie słowa – mroczne, sporządzone w trzech kolorach – czerni, bieli i szarości. Dzieła te są nieoczywiste, pozostawiają pole do interpretacji. To subtelność w punku raczej rzadko spotykana. Bo muzyka z jaką mamy tu do czynienia to zdecydowanie punk, co zasugerowałem już w pierwszym zdaniu. Choć to raptem debiut ekipy Bartka Reguckiego, słychać że panowie nie urwali się z choinki i grać potrafią. Jest równo, bardzo sprawnie i energicznie. Niekiedy na pierwszy plan wychodzą melodie (tytułowa, genialne pod tym względem Manekiny, Sexternet czy Labirynt), innym razem zespół stawia większy nacisk na impet i mocniej dokłada do pieca (Na gruzach świata, gdzie refren zdaje się być ostrzejszy od zwrotki, czy szybka, niemal hc punkowa jazda w Ostatni raz i Ciągle ten sam). Nie zabrakło również tak charakterystycznych dla tego gatunku krótkich, przycinanych riffów (chociażby tytułowa i Sexternet) i świetnych, melodyjnych refrenów pozwalających utworom na łatwiejsze zapadanie w pamięć (w tej kwestii Manekiny biją na głowę wszystko co znalazło się na płycie, ale doskonale radzą sobie także piosenka tytułowa, Sexternet, Labirynt, czy Na gruzach świata). Ale nie samym punkiem (na szczęście) człowiek żyje. Czego więcej można zatem się spodziewać? Metalu? Proszę bardzo. Podwójna stopa perkusji, którą słychać w Mojej ojczyźnie pochodzi jak najbardziej ze świata ciężkich dźwięków. Gitarowe unisona zdobiące refren Na gruzach świata mogą kojarzyć się z heavy metalem. Wstęp do Ciągle ten sam to ciężkie, miarowe riffy (aczkolwiek takie 1125 już na początku swojej działalności też posługiwało się podobnymi). Wreszcie gitarowe solówki to również element muzyki niekoniecznie kojarzący się z punk rockiem, żeby nie powiedzieć że w pewnych kręgach taki zabieg odczytywany jest jako coś kontrowersyjnego. Ale bądźmy otwarci, zresztą nie sądzę, żeby którykolwiek użytkownik serwisu progrock.org.pl miał problem z otwartością umysłu. Wracając do tych solówek to warto o nich wspomnieć, bo zwłaszcza w kilku przypadkach są naprawdę ciekawe. O ile w Poza dobrem i złem, Mojej ojczyźnie czy Sexternecie mamy do czynienia z bardziej typowymi, szybkimi gitarowymi solami, o tyle w Manekinach partia ta rozwija się powoli, na kosmicznych tłach (!), żeby później znacznie przyspieszyć, w dodatku na zupełnie innym podkładzie. W Ciągle ten sam z kolei gitara rytmicznie łka, wsparta zapewne odpowiednim efektem. Podstawą muzyki zespołu są proste kompozycje o piosenkowej strukturze wzbogacone o różne dodatki wplecione w kawałki w charakterze mostków, przejść. Panowie postawili przed sobą bardzo trudne zadanie połączenia elementów pozornie kompletnie do siebie nie pasujących. Zastanawiam się zatem na ile i czy zawsze te połączenia są udane. W Mojej ojczyźnie nagle wchodzi wstawka z gitarą akustyczną, które następnie rozwija się aż do partii riffowej i solówki. Co dzieje się w Manekinach już opisałem. Paradoksalnie to są najciekawsze, najbardziej rozbudowane (obok Labiryntu) fragmenty albumu, ale przejścia prowadzące do nich nie są szczególnie płynne, w dodatku fragmenty te nie do końca pasują do stylu danej piosenki. Czy odjazdy w Manekinach dobrze współgrają z potencjalnym punkowym hitem? Moim zdaniem nie bardzo, przez co uważam że te dwa konkretne przypadki są trochę przegięte. Te dwa przypadki. Bo nadal to nie wszystko co zespół z Krakowa proponuje na swoim debiucie. Wspomniałem już o Labiryncie. Jako że kawałek ten jest najdłuższy na płycie to i przejście jest w nim najdłuższe. I wiele się w nim dzieje, ale wszystko jest bardziej subtelne, muzyka płynnie przechodzi z jednego w następne, mimo że powracają tu kosmiczne klimaty, znajdą się też solówki i metalowe wtrącenia. Na gruzach świata to ostry punk, ale znalazło się w nim miejsce na niemal post rockową gitarę. XXX, o którym nie miałem jeszcze okazji napisać to jedyny na płycie utwór instrumentalny. Ten krótki przerywnik, rozpoczynający się od klawiszowego tła, a dalej poprowadzony przez gitarę akustyczną, jest swego rodzaju wytchnieniem od wszechobecnego tu czadu. A już zupełnie inszą inszością jest wieńcząca album piosenka – Gdzieś przygarnie nas świat. Jej podstawę stanowi melodeklamacja na bardziej (pierwsza zwrotka) lub mniej (druga) oszczędnym podkładzie. We mnie budzi to skojarzenia przede wszystkim z latami 80-tymi i trochę z muzyką gotycką, ale to chyba już moje prywatne skrzywienie. Zresztą nie ma to żadnego znaczenia bo utwór uważam za znakomity, wyróżnia się spośród innych na krążku. Szczególne wrażenie wywarła na mnie końcówka, gdzie nagle wjeżdża zagrywka rodem ze świata rockabilly (później pomyślałem że może to jednak bardziej post rock, gdyby partia była dłuższa na pewno byłaby jeszcze bardziej hipnotyzująca) i doskonale tu pasuje, choć z mojego opisu może to nie wynikać. Co nie zmienia faktu, że jak się chce to można. I zespół w takich momentach to udowadnia. Jako że mimo wszystko mamy do czynienia z muzyką punkową nie sposób nie wspomnieć o tekstach, zwłaszcza że są po polsku co współcześnie nie jest już takie oczywiste. Na całe szczęście nie mamy tu do czynienia z kazaniami, moralizatorstwem czy innego rodzaju pouczeniami. Autor wszystkich tekstów, Bartek Regucki, po prostu mówi to co myśli, przedstawia swoje poglądy i przemyślenia, zarówno o charakterze społecznym, jak i osobistym. Wnioski nie są najbardziej optymistyczne, ale patrząc obiektywnie na realia naszego kraju trudno o nadmierną ekscytację i radość. Autor krytykuje zatem obecną kondycję państwa i jego obywateli (tytułowa, Moja ojczyzna), piętnuje ludzką bezradność i obojętność (Manekiny, Labirynt) czy zwraca uwagę na płyciznę ludzkich relacji i zgubny wpływ internetu na nie (Sexternet). W tekstach na płycie pojawia się także wątek przyrodniczy (w refrenie Mojej ojczyzny), który trochę kojarzy mi się z rodzimym KSU. Druga odsłona lirycznej strony debiutu Kontrkultury to słowa o charakterze osobisto – obyczajowym (Ciągle ten sam, Ostatni raz, Gdzieś przygarnie nas świat). Właśnie uświadomiłem sobie, że wytworzyłem ogromną ilość tekstu i zastanawiam się czy ktokolwiek będzie chciał to czytać. Na zakończenie polecam płytę osobom zainteresowanym punkiem (bo przypuszczam że przede wszystkim do takich ona trafi) z otwartymi umysłami, chętnym do zapoznania się z nieco innym podejściem do tworzenia tego typu muzyki. Ja daję mocną 4 bez wyrzutów sumienia, za to ze wszystkimi uwagami jakie w tej recenzji zawarłem.
    Gabriel Koleński

    Gabriel Koleński środa, 03, październik 2012 23:29 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.