Wasteland

Oceń ten artykuł
(15 głosów)
(2018, album studyjny)

01. The Day After - 1:48
02. Acid Rain - 6:03
   . Where Are We Now
   . Dancing Ghosts
03. Vale Of Tears - 4:49
04. Guardian Angel - 4:24
05. Lament - 6:09
06. The Struggle For Survival - 9:32
   . Dystopia
   . Battle of Royale
07. River Down Below - 5:41
08. Wasteland - 8:25
09. The Night Before - 3:59

Czas całkowit - 50:50

 
- Mariusz Duda - wokal, gitara basowa, gitara, gitara akustyczna, piccolo bass, banjo
- Michał Łapaj - instrumenty klawiszowe, theremin (8)
- Piotr Kozieradzki - perkusja
oraz:
- Maciej Meller - gitara solo (2b,4,6b,7)
- Mateusz Owczarek - gitara solo (3)
- Michał Jelonek - skrzypce (1,5,6b,8)

 

Media

2 komentarzy

  • Aleksandra Leszczyńska

    Chciałabym potraktować album Wasteland jako odrębne dzieło, nie porównując go do wcześniejszej twórczości Riverside. Jest to dyktowane przede wszystkim szczególnym wymiarem albumu, który po prostu wyczuwa się zapoznając się z każdym kolejnym utworem. Przewija się tu zagubienie w trudnym do zindentyfikowania wykreowanym świecie. Pomimo tego zdezorientowany człowiek w zdegradowanym miejscu wędruje i poszukuje.
    Jestem świadoma tego, że rodzimy zespół oferuje nieco więcej niż czysty prog rock. Lider zespołu zaproponował nowe określenie muzyki jaką przedstawia Riverside, a mianowicie - rock melancholijny. Właśnie ten nurt melancholii uwidacznia się w Westeland poprzez różne, efektowne odsłony. Z pewnością album był wyzwaniem dla zespołu. Odejście wyjątkowego gitarzysty Piotra Grudzińskiego wpłynęło na wydźwięk niektórych utworów Westeland. Z połączenia końca ważnego etapu dla Riverside, jak i zarazem pewnego początku, powstało tytułowe bardzo wymowne pustkowie, które każdy może interpretować na swój sposób.
    Utwory przesycone są emocjami ujawnionymi na różnych poziomach, które zdają się być poukrywane w dwojaki sposób - raz pod cienką warstwą dźwięków, a innym razem pod mocnym, dosadnym brzmieniem. Zespół poszedł w nieznaną stronę i wykorzystał niezwykłe zasoby do wyrażania siebie poprzez nowe rozwiązania muzyczne. W Westeland i Acid Rain użyto basu piccolo (gitara basowa ze strunami gitary elektrycznej) - można zaobserwować jak Mariusz Duda zręcznie wymienia ,,basówki” podczas koncertów. Wartością dodaną jest wybrzmiewanie skrzypiec w poszczególnych utworach. W The Struggle for Survival wszyscy Panowie pokazują swoje możliwości - solo Macieja Mellera i charakterne przybrudzone brzmienie wypracowane przez lidera zespołu.
    Album otwiera intro wyrażone w słowach śpiewanych z pogłosem. Wprowadza to w mroczne nastawienie. W dali słychać skrzypce, które uwydatniają pozaziemski wręcz klimat. Na początku pełna wyrazu wątpliwość w utworze Acid Rain. Numer w rozpoczęciu jest niesiony na charakternym groovie basu piccolo Mariusza Dudy. Ściąga to nas w wir własnych niepewności. Końcowa partia jest łagodnie zrytmizowana, co pozwala na zdystansowanie się do nakreślonej przez tekst niejasności, w które uwikłany jest człowiek.
    W Vale of tears jest coś co wciąga i przyciąga gamą odczuć, które rozbudza. To wszystko dzieje się za sprawą występujących naprzemiennie - ciężkiego gitarowego brzmienia i pewnej lekkości wokalnej lidera zespołu. Można przypisać temu numerowi wiele skojarzeń, także tych bardziej nietypowych, jak na przykład u mnie - bliżej nieokreślony rodzaj zaśpiewania w charakterze celtyckim, a nawet przywodzący na myśl szantę. Vale of tears jest wypełnione mocnymi riffami i perkusyjną partią, która nadaje wyśmienite stopniowanie utworowi. Michał Łapaj tworzy klawiszowy podkład pod melodyjny tekst, a pod koniec nawet daje się ponieść czemuś bardziej dynamicznemu. Taki sznyt stanowi tutaj solo gitarowe Mateusza Owczarka - laureata konkursu gitarowego Solo życia 2010. Całość jest spójna w swojej różnorodności.
    Wasteland to zmierzenie się z zagubieniem. River down below jest jak spotkanie na skraju melancholijnego rozdarcia i poszukiwanie spokoju. Przed jednym z koncertów Mariusz Duda zadedykował ten utwór wszystkim ludziom, którzy przetrwali najtrudniejsze chwile życia i ,,odrodzili się jak feniks z popiołów”.
    Westeland to próba zrozumienia. Tak dzieje się w Guardian Angel. Lider zespołu poprzez użycie swojego głosu w różnych tonacjach kreuje nastrój w wielu utworach tego albumu. W ten sposób słowa mają uwydatnione swoje znaczenie. W Guardian Angel Mariusz Duda buduje klimat poprzez śpiewanie kolejnych fraz tekstu niskim głosem. Piękne tło muzyczne powstało z akompaniamentu gitary akustycznej i zostało dopełnione niosącym się w przestrzeni brzmieniem gitary elektrycznej, współgrającym z dźwiękami klawiszy.
    W albumie zawarto także znaczący apel w postaci utworu Lament. Zawołanie do niebios płynie na mocnej gitarowej partii, podbitej warstwą perkusyjną co daje efekt trafiający w samo sedno przesłania utworu. Harmonijny śpiew wokalisty został dopełniony finezyjnie brzmiącymi skrzypcami, których brzmienie zamyka w przejmujący sposób utwór. Zrozumienie bądź refleksja przychodzi poprzez dźwięki i długo pozostaje w pamięci.
    Riverside zamieścił utwór o nazwie tożsamej z tytułem albumu. Osobiście dla mnie jest to fenomenalny utwór tej płyty. Transcendentalność muzycznie wyrażona od samego początku. Poza tym Mariusz Duda w tym utworze wykorzystuje swój głos do imitacji wokalnej, kojarzącej się z klimatem niepokoju, a także do balladowego charakteru. Wrażenie nadzwyczajności zostało poszerzone pojawieniem się dźwięków wydobytych z thereminu. Synergizm brzmieniowy gitar to grunt pod nieziemsko opowiedzianą historię. Świetnie wpasowane wstawki gitarowe i klawiszowe w połączeniu z wyrazistym groovem wprowadzają nas na intrygujące bezdroże. W Wasteland możemy poczuć się w pełni wolni w przestrzeni muzycznej, którą chce się odkrywać.
    Westeland to poszukiwanie ukojenia. Zwieńczeniem albumu jest The Night Before - zagrany wprost do serca. Czyste dźwięki z kompozycji Michała Łapaja występują w przepięknym porozumieniu z przekazem wokalnym Mariusza Dudy.
    Westeland to wyjątkowy album, który operuje głębią tajemnicy. Dźwięki zaprowadzają nas tam gdzie czas wymyka się poza swoje granice. W takiej muzycznej przestrzeni możemy snuć refleksje, bo Wasteland styka się z poezją dźwięków i słów. Tak poezją, choć to słowo może w pełni nie pasuje do muzyki rockowej, to w tym przypadku jesteśmy świadkami tego jak rock styka się i z takim pojęciem. Pozostańmy w bliskości doznań muzycznych, które oddziałują na duszę. To album, w którym każdy rozpozna swoją własną cząstkę melancholii.

    Aleksandra Leszczyńska sobota, 11, styczeń 2020 18:06 Link do komentarza
  • Bartek Musielak

    Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, kilka razy zaczynałem jej pisanie, wciąż w tle grał mi "Wasteland", a ja nie bardzo wiedziałem co i jak napisać. Bo ten album to nowy początek zarówno dla zespołu, jak i dla jego fanów. Oczywiście żaden z nas - słuchaczy, recenzentów czy znajomych grupy, nie przeżywał równie mocno śmierci Piotra Grudzińskiego jak Mariusz Duda, Piotr Kozieradzki i Michał Łapaj. Ale emocjonalny ciężar tego wydawnictwa poczuł chyba każdy w momencie kiedy Riverside ogłosiło, że ten album wyda. W końcu jest to pierwszy studyjny album bez nieodżałowanego "Grudnia". Obaw było wiele, pewnie równie wiele mieli muzycy Riverside przed przystąpieniem do pisania i nagrań, ale obawom trzeba było stawić czoła. I z obaw tych, ale jeszcze bardziej z emocji, a także odwagi, powstał jeden z najlepszych albumów tego roku.

    Znam zespół Riverside już ładnych kilka lat, zaczynałem przygodę z nim chwilę po wydaniu "Second Life Syndrom", szybko łyknąłem więc i debiutancki "Out Of Myself". Później było mi już z nim zawsze po drodze, rozkochałem się w "Rapid Eye Movement", poczułem moc "Anno Domini High Definition" i marudziłem sobie trochę na późniejsze płyty. W tak zwanym międzyczasie miałem przyjemność brać udział również w kilkunastu koncertach. Byłem na bieżąco. Ale kiedy nastała ta ciemność, która niewątpliwie przyszła wraz ze śmiercią Piotra Grudzińskiego, zadawałem sobie pytanie: co dalej? Z jednej strony wierzyłem w Riverside, a z drugiej miałem olbrzymie wątpliwości jak to będzie, czy reszta zespołu będzie miała siłę i odwagę, by dalej trwać. Przecież to był dla nich z pewnością koniec muzycznego świata. Czy znajdą motywację, inspirację, sens w dalszym tworzeniu? Otóż znaleźli, poniekąd właśnie w ów Końcu Świata.

    Post-apokaliptyczna tematyka albumu jest chyba najlepszą z możliwych jaką można było obrać. Zespół przetrwał swoją Apokalipsę i chce dalej trwać, więc jego życie musi rozpocząć się na nowo, i na nowo rozkręcać. Najpierw w świecie post-apokaliptycznym, a co potem... czas pokaże. Na ten moment wiemy jak aktualnie wygląda świat Riverside. Pełen emocji, wciąż bolesnych, ale opatrzonych ran. Są i wspomnienia, czasami gorzkie, czasami przepełnione uśmiechem, lecz jest też pełne nadziei spojrzenie w przyszłość i spojrzenie na teraźniejszość. Wszystko to otrzymujemy na "Wasteland". Dla mnie to przekrój twórczości grupy, zebrany w jedną spójną historię i pokolorowany na mroczne, post-apokaliptyczne barwy. To nie płyta pożegnalna, taką była ambientowa "Eye of the Soundscape", na "Wasteland" kończy się żałoba w Riverside i rozpoczyna na dobre nowy rozdział jego historii.

    Echa przeszłości jednak słychać, choćby w znakomitych, bardziej dynamicznych utworach, co z zapowiedzi muzyków było zresztą celowe. Riverside mimo wyrażanej przez muzyków niechęci do łatki progresywnego rocka, śmiało prezentuje takie kompozycje jak "The Struggle For Survival", "Vale Of Tears" czy tytułowy "Wasteland". A progresywnego rocka jest w nich olbrzymia dawka i tutaj właściwie przypomina się Riverside z czasów przed i na "ADHD". "The Struggle For Survival" przywołuje gdzieś w tyle głowy "Dance With The Shadow", a "Vale Of Tears" ma znamiona mocy zaprezentowanej w "Hybrid Times" czy "Hyperactive". Piąty na liście utworów "Lament" stanowi most między kompozycjami mocniejszymi i balladami, jest też najmocniej naznaczony obecnością na albumie Michała Jelonka, który swoimi skrzypcami dodał muzyce przestrzeni na wzór tej, którą wcześniej tworzyły gitarowe pasaże Grudzińskiego.

    Nie gorzej wypadają spokojniejsze pozycje. Te z kolei kojarzą się z nieco nowszymi albumami, takimi jak "Shrine of New Generation Slaves" czy "Love, Fear And The Time Machine", są jednak z powodu obranej tematyki dużo bardziej nostalgiczne. Piękne ballady takie jak "Guardian Angel", "River Down Below" czy "The Night Before" są potężną dawką emocji, chwytają za serce i pewnie potrafią u niejednego wycisnąć łezkę. Ciepły wokal Mariusza Dudy z jednej strony koi uszy, ale z drugiej przeszywa serce, kiedy uświadomimy sobie, że jest to głos mocno zranionej duszy. Pięknie w tych utworach wypada też gościnnie Maciej Meller, który swoimi solówkami nie tylko nie próbuje naśladować Grudnia, ale składa mu swoisty hołd.

    "Wasteland" to prezentacja umiejętności kompozytorskich całego trio, choć prym wiedzie tu oczywiście Duda. Jedyne co mnie trochę razi to nieco na siłę wstawione "przyśpiewki". Duda ma jeden z najlepszych głosów współczesnego rocka progresywnego i nie dziwi fakt, że chce go używać jako dodatkowego instrumentu. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że takie przyśpiewki są w kilku utworach wyłącznie z myślą o koncertach i wspólnym śpiewie z publicznością, niewiele wnoszą niestety - a można by w ich miejsce spróbować zagrać jakieś ciekawsze solo, ot choćby na basie. Mimo wszystko jest to świetny koncept, muzyka towarzyszy tekstom, spójność zachowuje również szata graficzna czy teledyski. Czy to najlepszy album Riverside? Pewnie nie, choć właściwie w jaki sposób to stwierdzić... To niby wciąż ten sam zespół, a jednak kompletnie inny. Doświadczony traumatycznymi wydarzeniami, ale odważny i zdecydowany na dalsze działanie. "Wasteland" to ostateczne zamknięcie żałoby i spojrzenie w przyszłość. A przy okazji znakomite muzyczne opowiadanie.

    Bartek Musielak niedziela, 14, październik 2018 19:45 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.