Mimo obco brzmiącej nazwy The Rack Tripp jest polskim zespołem. W 2008 roku zawiązali go pochodzący z Wybrzeża, Warmii i Mazur muzycy: Grzegorz Wieliczko (gitary, syntezatory, soundscapes), Piotr Gibner (śpiew), Jakub Tuszkowski (gitara basowa) i Mariusz Świderski (perkusja). Wykonywaną przez siebie muzykę określają oni terminami: progresywna, psychodeliczna, eksperymentalna.
W styczniu bieżącego roku grupa zakończyła prace nad swoim debiutanckim minialbumem ''Raque''. Muzykę na ten krążek skomponował Grzegorz Wieliczko, a angielskie słowa dopisał do niej Piotr Gibner.
EP-ka zawiera 28 minut muzyki, podzielono ją na pięć utworów - 2 krótkie instrumentalne i trzy średnio długie wokalno-instrumentalne. Domyślam się, że zamysłem autorów tej płyty było ułożenie muzycznej opowieści i jeśli tak było w istocie, to zamiar ten powiódł się im wręcz doskonale - poszczególne kompozycje płynnie przechodzą jedna w drugą, tworząc przemyślaną i logiczną całość. Pierwszym rozdziałem tego opowiadania jest ''Lucid Dream'' rozpisany głównie na cyfrowe instrumenty klawiszowe, których nieco archaiczne brzmienie upodabnia ten utwór do nagrań z wczesnych płyt Tangerine Dream. Jest w nim coś tajemniczego i zagadkowego, coś nieokreślonego i niepojętego, coś co za chwilę się stanie, tylko nie wiadomo co to będzie. Atmosfera czegoś nieodgadnionego i nieprzewidywalnego towarzyszy nam już do końca płyty, potęgują ją często stosowane przez Grzegorza Wieliczko najprzeróżniejsze efekty gitarowe - raz brzmienie gitary jest brudne, chropawe i szorstkie, innym razem miękkie i melodyjne, a jeszcze innym twarde i ciężkie.
Muzycy chętnie wykorzystują też odgłosy natury: padającego deszczu, grzmotów, płynącej wody, szumu fal uderzających o brzeg, wiejącego wiatru, kwilenia mew. Dźwięki te rozpoczynają utwory, są łącznikiem między nimi, wypełniają tło albo podkreślają ich nastrój.
Obok bogatych gitarowych riffów, kanonady z bębnów i miękko grającego basu często można usłyszeć hammondowskie pasaże imitowane syntezatorem. Jeśli ktoś się uprze, to usłyszy w tym pewne podobieństwa do muzyki Riverside z ''ADHD'', ale jego upór musi być naprawdę duży.
Świetnie wypadają też linie wokalne - są bardzo melodyjne, łatwo wpadają w ucho i na dłużej zapadają w pamięć.
Najciekawszym nagraniem na ''Raque'' wydaje się być ''Adenosine Intolerant''. To tu muzycy w pełni rozwijają swoje skrzydła, a Piotr Gibner daje pokaz swoich dużych możliwości i umiejętności wokalnych.
Debiutujący płytą ''Raque'' muzycy włożyli w jej przygotowanie i nagranie mnóstwo czasu i wysiłku, jeszcze więcej serca, zadbali o każdy szczegół i o każdą nutę - nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Zastanawiam się jednak nad tym, co byłoby gdyby mogli oni swoje pomysły zrealizować w profesjonalnym studiu nagraniowym? I odpowiadam sobie: wtedy bębny i talerze byłyby lepiej słyszalne, głos wokalisty nie znikałby w dźwiękach zbyt głośno grających gitar (''Gaba''), a tło elektroniczne byłoby wyraźniejsze.
Warto posłuchać ''Raque'' i warto poznać zespół The Rack Tripp, bo jest on na dobrej drodze - drodze do sławy.
Ocena 4/5.
P.S. Intrygująca muzyka. Jak '' Solaris '' Stanisława Lema w filmowej adaptacji Andrieja Tarkowskiego.