A+ A A-

Lunatic Soul

Oceń ten artykuł
(807 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Prebirth
2. The new beginning
3. Out on a limb
4. Summerland
5. Lunatic soul
6. Where the darkness is deepest
7. Near life experience
8. Adrift
9. The final truth
10. Waiting for the dawn


- Mariusz Duda (vocals, acoustic guitar, bass, percussion, keyboards)
- Maciej Szelenbaum (keyboards, piano, flutes)
- Wawrzyniec Dramowicz (drums, percussion)
- Michal Lapaj (hammond organ)
- Maciej Meller (e-bow)
- Anna Maria Buczek (tears)
Więcej w tej kategorii: Lunatic Soul II »

3 komentarzy

  • Artur Miścicki

    Gdy usłyszałem tę płytę po pierwszy, pomimo wielu lat słuchania muzyki, ugięły się pode mną kolana. Znając muzyczną drogę Riversade - w szczególności ostatnia płytę ADHD, jakby skręcającą w stronę metalicznego nieco brzmienia - Lunatic Soul wprawił mnie w osłupienie.
    Może porywa mnie zbytnia euforia. Jednak moje metalowe serce zostało całkowicie pokonane i zabrane przez Mariusza. Ta płyta sprawia, że uciekam gdzieś w zakamarki swego mizernego jestestwa i cały tylko drżę skulony w kącie. Znika wtedy ego i cała fizjonomia świata. Pozostaje muzyka. Ona jest już we mnie, a ja wtedy staje się nią.
    Po prostu boje się następnej płyty - moje życie zakręci się całkowicie wokół niej.

    Artur Miścicki wtorek, 09, marzec 2010 22:19 Link do komentarza
  • Artur Miścicki

    Wprawdzie pisałem już o Lunatic Soul Mariusza Dudy; lecz była to w naprędce sporządzona notatka. Niegodna ani Twórcy płyty, ani samej płyty... Odważyłem się więc wreszcie napisać recenzję. Bardzo subiektywna recenzję...

    Lunatic Soul. Mariusz Duda. Dziesięć utworów; niespełna 47 minut muzyki. Płyta, z którą oswajam się od kilku miesięcy. Utkwiła mi duszy jak cierń. Rzecz dziwna, cierń tęskny, falujący ciszą. Zaraźliwością. Wyjąć go znaczy - umrzeć. Ale do rzeczy...
    Pierwszy utwór 'Prebirth' jest jak intro - ale niech Was nie zmyli to słowo, to raczej uwertura do tego co ma nastąpić. Uwertura niemego krzyku, cichego bólu, ale i lekcji latania, ukojenia. Balsam dla duszy.
    'The New Beginning' - już jesteście w łódce kołyszącej się na łagodnej fali, płynący lekko dźwięk niemal dotyka delikatnie wokalu Mariusza. One przeplatają się, wirują łagodnie, tworząc parę zakochanych nieśmiało artystów... oni malują nam obraz życia... jego niestałości, niezrozumiale poplątanych losów ludzkich - mimo łagodności dominuje w
    tym utworze czerń...
    Następny 'Out On A Limb' jest niemal instrumentalnym zapisem lewitacji, transu. Zabarwiony lekko orientalnym brzmieniem, zawodzenie duszy ludzkiej brzmi w nim niczym śpiew ulatującej w przestrzeń tęczy... motyw basu dodaje mroczności nieco całej tej cudownej mieszance.
    I zaraz mamy wyjaśnienie... oto 'Summerland'... ostatni spacer lecz już nie o własnych siłach. Tchnienie lata, tchnienie śmierci... jak słońce w czarnym woalu, w objęciach paradoksalnie ciepłego deszczu... lecz rodzi się pytanie; 'Czy to dzieje się naprawdę?'
    Widzisz z góry swą ostatnią drogę, patrzysz na tych ludzi idących za twymi marami człowieku i zastanawiasz się, co jest, co było prawdą... jak to im powiedzieć....
    'Lunatic Soul' - jak powiedział sam Mariusz - jest muzyczną personifikacją jego duszy. Utwór o wymowie osobistej... drżący niczym timbre jazzowej wokalistki... lecz porywający momentami krzyk sprawia, że każdy zawarty ból staje się naszym bólem... każda rana rodzi dwie następne... świadomość własnej kruchości i słabości wobec potęgi świata, potęgi życia... kiedy już zaczynamy rozumieć czym ono jest - znajdujemy się na wierzchołku paraboli... boimy się - boimy się życia - takiego życia...
    I nagle zaskakujący w wymowie 'Where The Darkness Is Deepest'... niemal ambientowy początek... momentami przechodzący w klimat doom... klawisze wprowadzające nas w treść ... gdzieś tam z tyłu głowy rodzi się potworna świadomość... niezrozumienie... Niemal pod rękę idzie z nim 'Near Life Experience'.
    'Adrift'... człowiek jest tylko liściem... w świecie wielkich drzew... jego rola jest przesądzona... jest jednym z wielu lecz niesamowicie samotnym... ta samotność rodzi wyobcowanie, wciąż oczekujemy na coś co nigdy się nie zdarzy... wreszcie przychodzi ten dzień, kiedy słońce i wiatr ... jesień... cicho i płynnie spływamy na ziemię lśniąc złotoczerwonymi barwami... lecz to też przemijanie... odradzamy się znów w nowej postaci... w innym świecie, innym wymiarze... spotykamy się; nigdy się nie żegnamy z nikim...
    'The Final Truth' - Mariusz Danielak na łamach ArtRockPL napisał: 'ma tak wzniosłą, patetyczną końcówkę, wprowadzoną marszowym rytmem, że praktycznie po niej nic się już na tej płycie nie powinno zdarzyć' - ja maluczki nic nie mogę już po tym dodać... czysty art rock...
    Ale Mariusz Duda dodał... 'Waiting For The Dawn' - utwór o niesamowitej wymowie o przebogatym instrumentarium... bizantyjskim nieco zabarwieniu, przyprawiony klawiszami jakby zamykającymi drzwi za światem przemyśleń... światem prawdziwym bo naszych wewnętrznych rozważań... oto wychodzimy w świat pantomimy, świat ułudy, cieni - świat realnego życia, gdzie za naszymi drzwiami czai się potwór. Każdy z nas ma swojego potwora... On tylko czyha na nasz kolejny krok... To nasza świadomość...
    Tak właśnie zamyka się ta płyta, zamyka się jak koło a pierwszy i ostatni utwór są jak klamry spinające całą jej treść...

    Jest to oczywiście stanowiąca całość płyta koncepcyjna. Ja osobiście odbieram ja jak symfonię instrumentalno-wokalną. Płyta, mimo iż jest debiutem solowym Mariusza, jest dziełem niesamowicie dojrzałym, spójnym i logicznym. Zaproszeni do jej nagrania muzycy wspaniale korespondują ze sobą. Żaden dźwięk, żaden instrument nie znalazł się tam przypadkowo. Nie ma dominantu. Muzycy wypowiadają swoje kwestie w odpowiedniej barwie i czasie... W zasadzie nie da się sklasyfikować gatunku... Jest w 'Lunatic Soul' i ambient, i art rock, i prog i jazz i , i, i....
    Przede wszystkim zaś jest dziełem epickim, zawierającym bardzo głębokie treści. Tam gdzie nie są potrzebne słowa - mówi sama muzyka.
    Muzyka jest stanem duszy. Mariusza Dudy.
    Płyta nie tylko dla koneserów. To łódź, którą zbudował Mariusz dla wszystkich. Jest wielka przyjemnością płynąć razem z Nim... Wyjmij tylko ten pieniądz z ust człowieku. Wyjmij ten obol... jeszcze nie pora umierać... Jest... 'Lunatic Soul'.

    Artur Miścicki wtorek, 09, marzec 2010 22:19 Link do komentarza
  • Beata Janicka

    'Lunatic soul'

    Dusza kroczy po drodze, po omacku bo oczy zgubiła. Nagości połowę bez cienia, szuka swojego istnienia. Pozbawiona wnętrza, stoi, czeka. Dokąd ona zmierza?
    Nie widzisz człowieku? Nie słyszysz jej mowy?

    'Prebirth' jak intro, uwertura, zaproszenie do pociągu o nazwie -szukaj, albo poszukuj - duszo wyjścia i zaraz potem 'The new beginning' dusza opuszcza ciało w poszukiwaniu swojego domu. Labirynt czasu się rozpoczyna. Jak tłumaczyć następujące potem 'Out on a limb'? Proste, zawieszona dusza na rozstaju dróg, nie wie gdzie iść, w którą stronę, słyszy wołanie, lewituje w przestrzeni hmmm płacz? Czyżby żałuje? Nie, bo sama nie wie jeszcze czego szuka.
    W'Summerland' odnajdujemy - właściwie to ciężko skomentować, co się czuje towarzysząc w tej drodze, drodze pełnej obawy, niepewność względem drugiej duszy zastanowienie się nad życiem, nad wartościami, a ona, cóż... dalej w swej drodze - pętli czasu, labiryncie.
    I oto jest w połowie drogi 'Lunatic soul' - czy dobrze przeżyłam życie? To niesamowity utwór, jesteś na
    pograniczu życia i śmierci, masz wątpliwości, nie wiesz jeszcze gdzie, ale zdajesz sobie sprawę z tego,że życie to ból i boisz się życia. I zaczyna się krzyk lunatycznej duszy.
    'Where The Darkness Is Deepest' krytyczne chwile, gdzie nie jesteś w stanie pojąć tego co się dzieje.
    'Near Life Experience' jak określić stan, jak powiedzieć? Nie da się. Muzyka to oddech prawie jak
    ostatnie tchnienie duszy. Ma w pamięci dobre wspomnienia. Rozdarta dusza - krzyczy niemym głosem, nie słyszą, a może nie chcą?
    'Adrift' ...

    Krzycz ile sił masz
    Niech usłyszą inni
    Tak bardzo że brak głosu
    Tak bardzo że niemoc ogarnia

    Krzycz niemym głosem
    Który płuca rozrywa
    Krzycz bo nie ma wyjścia
    Rozpacz serce ściska

    Słyszysz?
    Nie?
    Więc popatrz, a może go ujrzysz !

    'The Final Truth'... wyboru nadszedł czas. Zobaczmy jaki kolor tym razem będzie miało twoje wschodzące słońce. To tłumaczenie równa się z rozumieniem tej muzyki w tym utworze, nic więcej, bo dusza boli.

    'Waiting For The Dawn' zazębiające się utwory - pierwszy i ostatni. Historia zatacza kolo? A może rozpoczyna się od nowa? Dusza podąża w stronę światła, a światło to życie. Po ciemności nastaje świt. Tego spodziewam się w białej wersji Lunatic Soul.

    Krok po kroku. Moje emocje, moje tak bardzo osobiste przeżywanie tego albumu. Odbieram ten album niesamowicie głęboko. Śmiem twierdzić, że Mariusz Duda widział oczami mojej duszy. Tak bardzo wydaje mi się bliski.

    Beata Janicka wtorek, 09, marzec 2010 22:19 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.