A+ A A-

Lunatic Soul II

Oceń ten artykuł
(1063 głosów)
(2010, album studyjny)
1. The In-Between Kingdom (6:48)
2. Otherwhere (2:48)
3. Suspended In Whiteness (7:56)
4. Asoulum (6:23)
5. Limbo (1:53)
6. Escape from ParadIce (4:39)
7. Transition (11:07)
8. Gravestone Hill (3:41)
9. Wanderings (5:28)
Music and lyrics by
- Mariusz Duda

Except
Music in "Limbo", "Escape from ParadIce", "Transition" by
- Mariusz Duda and Maciej Szelenbaum

Music in "Wanderings" by
- Mariusz Duda and Rafał Buczek
Więcej w tej kategorii: « Lunatic Soul Impressions »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Jak to dobrze, że Mariusz Duda robi sobie skoki w bok od Riverside! Jego zasłużony macierzysty zespół poniżej pewnego poziomu nie schodzi, jego płyt zawsze słucham z przyjemnością, ale właśnie ostatnimi czasy jest to tylko przyjemność, a nie dreszcze i opad szczęki, które towarzyszyły pierwszym odsłuchom Out Of Myself i Second Life Syndrom. Z Lunatic Soul sprawa jest zupełnie inna - w swoim solowym projekcie Mariusz wydaje się rozwijać, w każdym razie Lunatic Soul II wydaje mi się dziełem muzycznie dojrzalszym, bardziej zróżnicowanym niż i tak już niezwykle ciekawa jedynka.

    Pomysł w sumie ten sam co dwa lata temu - psychodeliczny trans z dużą dawką elementów orientalnego etno i elektroniki. Odrobione lekcje z Dead Can Dance i Arcana, daje się zauważyć duchowy patronat Petera Gabriela, a poza tym szeroka paleta bardzo współczesnych efektów dźwiękowych i charakterystyczny sposób komponowania. Duda ma swój patent na melodie i zawsze będzie słychać, że to jego płyta. Ale coś się jednak zmieniło, synestezja Mariusza rzeczywiście przekłada się na tworzoną przez niego muzykę. Więcej tu przestrzeni, miejsca na oddech, podczas gdy jedynka momentami brzmiała trochę klaustrofobicznie. Jeśli synonimem takich wrażeń jest dla artysty kolor biały - dobrze, niech mu będzie. Grunt, że mu w tej bieli do twarzy. Zmiany? Przede wszystkim warstwa wokalna, w której główna linia często obudowana jest całą masą nakładek: szeptów, falsetów, zaśpiewów brzmiących jak muezzin ze szczytu minaretu. Trzeba było przy tym połamać głowę nad stołem mikserskim, oj trzeba było. Ale efekt wart był wysiłku!

    Co najbardziej uderza w tym krążku, to pewna nieprzewidywalność, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Na program płyty składają się bardzo odmienne kompozycje, od kameralnych ballad w rodzaju Otherwhere czy posępnego Gravestone Hill, etniczne rytuały (The In-Between Kingdom - jeśli coś tak niesamowitego otwiera płytę, to słuchacz jest z miejsca kupiony!), ale też kompozycji dłuższych, formalnie pokomplikowanych. Takie na przykład Suspended In Whiteness rozpada się na dwie wyraźnie odróżniające się części: This Heaven jest delikatne, wyciszone, by następnie przerodzić się w niepokojące, transowe Don't Feel Alive. Taka zmiana ma swoje uzasadnienie w tekście - widać, że Duda panuje nad całościowym zamysłem płyty. Obrzędowa rytmika Escape From ParadIce na kilometr pachnie Hedningarną. A tour de force stanowi jedenastominutowe Transition. We wstępie folk przeplata się z ambientem trochę na modłę niesłusznie zapomnianej formacji Blue Hour, następnie utwór przechodzi w fortepianową balladę, by zostać potem dociążonym przez dziwne elektroniczne zgrzyty i niesamowitą synkopowaną perkusję Wawrzyńca Dramowicza. Nadspodziewanie dynamicznie brzmi zamykające album, nasycone elektroniką Wanderings. Nie ma sensu się rozwodzić - Lunatic Soul II to kompozytorski, wykonawczy i produkcyjny majstersztyk. Pytanie jak wypadłby na koncertach, o których Duda tu i ówdzie przebąkiwał. Chętnie bym sprawdził.

    Teksty stanowią kontynuację fabuły z części pierwszej. Bohater dalej błądzi po zaświatach (międzyświatach?) szukając możliwości... No właśnie, czego? Nie dostajemy jasnej odpowiedzi czy został skazany na wieczną tułaczkę czy też dostał szansę powrotu na ziemię. Nie tak dawno Anja Orthodox popełniła piosenkę zainspirowaną filmem Między niebem a piekłem. Duda również eksploruje podobną tematykę, tyle że w znacznie mroczniejszej wersji. Jeśli czegoś można być w jego twórczości pewnym na sto procent, to chyba tego, że optymistyczne teksty nam z jego strony nie grożą. Niektórzy artyści po prostu tak mają.

    Długo można wychwalać biały album. Za pomysłowość, oryginalność, dopracowanie szczegółów (ze wskazaniem na niesamowite zdjęcia w książeczce), ale przed wszystkim należy się cieszyć, że Mariusz Duda, muzyk już teraz cieszący się dużym uznaniem, wciąż jest pełen twórczej inwencji i nie nagrywa albumów z obowiązku, ale dlatego, że ma coś ciekawego do powiedzenia. Czekam na kolejne odsłony jego talentu - solo i z Riverside. Na pewno jedna z najlepszych płyt tego roku. W skali światowej. Moja ocena: 4,5/5.

    Paweł Tryba środa, 22, grudzień 2010 00:00 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.