Siren

Oceń ten artykuł
(15 głosów)
(1975, album studyjny)

1. Love Is The Drug (4:11)
2. End Of The Line (5:14)
3. Sentimental Fool (6:14)
4. Whirlwind (3:38)
5. She Sells (3:39)
6. Could It Happen To Me ? (3:36)
7. Both Ends Burning (5:16)
8. Nightingale (4:11)
9. Just Another High (6:31)

Czas całkowity: 42:30

- Bryan Ferry / keyboards, vocals
- Phil Manzanera / guitar
- Andrew Mackay / oboe, saxophone
- Eddie Jobson / synthesizer, keyboards, violin
- John Gustafson / bass
- Paul Thompson / drums
Więcej w tej kategorii: « Roxy Music Flesh + Blood »

1 komentarz

  • Michał Jurek

    'Siren' to piąty album w dorobku Roxy Music. Płyta, która ukazała się w 1975 roku, oprócz zawartości muzycznej zapisała się w historii muzyki także okładką. Na niej to bowiem zaprezentowała swoje wdzięki niejaka Jerry Hall, ówczesna dziewczyna Bryana Ferry'ego, a późniejsza żona Micka Jaggera.

    Album Siren 'ustawiają' dwa nagrania: otwierający płytę 'Love Is A Drug' i 'Both Ends Burning'. Pierwsze z nich okazało się wielkim przebojem, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie wspięło się na 2 miejsce listy przebojów. W USA było trochę słabiej (miejsce 30), ale nie da się ukryć, że to właśnie dzięki 'Love Is A Drug' Roxy Music zaistnieli w świadomości muzycznej słuchaczy po drugiej stronie oceanu. Ocierająca się o kicz, acz dowcipnie opowiedziana historyjka ('I say go, she say yes, dim the lights, you can guess the rest' albo 'Love is the drug and I need to score') została przepięknie opakowana muzycznie. Wystarczy raz posłuchać bujającej i bardzo wyeksponowanej linii basu, oszczędnej, choć charakterystycznie brzmiącej gitary i ostrych saksofonowych solówek, by nie móc się od 'Love Is A Drug' uwolnić. Z kolei 'Both Ends Burning' zapada w pamięć dzięki funkującej gitarze, rzewnym solówkom saksofonu i oldskulowemu brzmieniu instrumentów klawiszowych, za które odpowiada nie kto inny, jak młody Eddie Jobson. Bardzo lubię takie brzmienia, mógłbym się zasłuchiwać tym nagraniem przez godziny. No i ten Ferry, dramatycznie szlochający: 'Do I have the speed to carry on and burn you out of my mind, alone?'. Nagranie 'Both Ends Burning' również wydano na singlu, ale takiej kariery jak poprzednik nie zrobiło (jeno 25 miejsce w UK).

    A co poza wspomnianą dwójką? No cóż, jest dobrze, ale słabiej. Płyty słucha się przyjemnie, acz bez specjalnych uniesień, choć niektóre utwory mogą i dziś zwrócić uwagę słuchacza. Moją na przykład przykuwają rock'n'rollowy i żywiołowy 'Whirlwind' ('Beware whirl wind!', śpiewa pod koniec nagrania pan Bryan i trudno odmówić mu słuszności, choć tu akurat chodzi raczej o burzę uczuć;-)). Fajnie wypada też lekko pastiszowe, wodewilowe 'She Sells', w którym Bryan Ferry daje dowód swoich umiejętności tekściarskich, plastycznie opisując męczarnie w niewoli uczuć. Warto też zwrócić uwagę na partie skrzypiec pana Jobsona. Intryguje też niemal nowofalowe otwarcie 'Sentimental Fool', w którym pan Manzanera po prostu wwierca się w głowę słuchacza świdrującą gitarą, ustępując stopniowo miejsca wspaniale śpiewającemu Bryanowi Ferry'emu. Ten zaś toczy tu bitwę na dwa głosy: niemalże falsetem szlocha 'oh never again will love', by zaraz twardo sobie odpowiedzieć: 'sentimental fool knowing fate is cruel you ought to forget it'. Równie surowo odnosi się do siebie w 'Could It Happen To Me?', gdzie kreśli się mężczyzną zwyczajnym, by nie powiedzieć - nijakim, wzdychającym do kobiety będącej całkowicie poza jego zasięgiem. Smutek bijący z tekstu podchwytuje gitara, dzięki czemu w połowie nagrania dostajemy jedną z ładniejszych solówek na płycie. O ile 'Could It Happen To Me' jest smutne, to już zamykające płytę 'Just Another High' jest kwintesencją cynicznego romantyzmu w wydaniu pana Bryana: 'Maybe your heart is aching. I wouldn't know, now would I?', 'I'm just another crazy guy playing at love was another high - just another high'. Nic dodać, nic ująć.

    Pozostałe nagrania podobają mi się już mniej, czasem drażni mnie maniera pana wokalisty, który wręcz skanduje tekst ('Nightingale' - choć w tym akurat nagraniu zawsze zawieszam ucho na fajnych solówkach skrzypcowo-saksofonowych), albo też przeraźliwie szlocha (np. w 'End of the Line'). To jeszcze nie jest ten permanentnie melancholijnie zblazowany pan Bryan, którego znamy chociażby z 'Avalon' czy 'Boys and Girls'. Czy mi się tylko wydaje, czy na 'Siren' jego łkania wypadają jeszcze bardziej serio?

    'Siren' nie jest pozycją niezbędną w płytotece fana progresu. Niemniej, przy jakiejś nadarzającej się okazji warto po tę płytę sięgnąć, zwłaszcza gdy chce się posłuchać nieco lżejszej muzyki podanej ze smakiem i okraszonej niesztampowymi tekstami. Jeśli jednak ktoś jest fanem Roxy Music, no to nie ma wyjścia - płytę mieć trzeba, zwłaszcza że wersja 'Love is A Drug' jest tu nieco dłuższa od wersji singlowej. Otóż wersja singlowa (zawarta chociażby na składaku 'More Than This') zaczyna się od trzaśnięcia samochodowych drzwi i pulsującego basu, z pominięciem kroków, słyszalnych dobrze na początku nagrania w wersji zawartej na 'Siren'. Ot, taki detal, ale dla zadeklarowanych fanów ma zapewne duże znaczenie.

    Michał Jurek wtorek, 11, październik 2011 18:35 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.