02. Melting
03. Chase The Blues Away
04. The East
05. Brilliant Ending
06. A Pleasant Fiction
07. Can I Get A Witness?
08. Carlotta
09. Where You Stand
10. Give Me Everything
Całkowity czas trwania: 52:07
-Kali Lavey (śpiew)
-Jarboe (śpiew)
-Bill Laswell (bas)
-Edo Castro (bas)
-Kris Force (wiolonczela)
-Charles Hayward (perkusja)
-Ricky Carter (perkusja)
-Buckethead (gitara)
-Haroun Serang (gitara)
-Vernon Reid (gitara)
-Jonathan Byerly (saksofon)
1 komentarz
-
A "Pleasant Fiction" - wydana przez Necessary Angel, to trzecia płyta w dorobku Meridiem. Stanowi solidną ponad 50 minutową dawkę "zakręconej" muzyki zagranej przez świetnych muzyków z różnych krańców stylistycznych.
Mikołaj Grażul niedziela, 19, lipiec 2009 15:42 Link do komentarza
Płytę rozpoczyna utwór „Girl on the Back of Motorcycle”. Ciepły kobiecy głos recytujący tekst wprawia mnie w stan hipnozy. Przez dłuższy czas z zamkniętymi oczami pobujałem w obłokach, lecz niestety refren śpiewany przez Howarda sprowadził mnie szybko na ziemię i wybudził z transu. Gość śpiewa nieziemsko, a z pewnością założywszy projekt soul/r&b byłby kochany przez miliony. Chwała mu za to co robi. Jednak w tym utworze to i owo mi nie pasuje. Męczy się cokolwiek i nie wiem czy mimo wielkiej w głosie pary takie miał wokalne zamiary? Skupiłem się zatem na głosie wokalistki. Utwór kończy się odpowiednio dynamicznie wpasowanym rytmem w stylu drum&bass, dzięki któremu całościowo tworzy całkiem ciekawą kompozycję.
Płyta przez zróżnicowanie stylów nie nudzi ani przez moment. Po pierwszym przesłuchaniu czułem jednak coś dziwnego. Z jednej strony głodek i apetyt na na dobry kąsek z ciekawie przyrządzonych potraw, których wcześniej nie miałem przyjemności próbować. Z drugiej strony / nie wiedzieć czemu / jakby przesolenie formy i brak smaku. Z każdym następnym przesłuchaniem było apetyczniej i być może to za sprawą "zasmażki", zaserwowanej przez zaproszonych na płytę gości. Nie tylko z racji pociągu do pięknej płci / chociaż!/ słuchając tej płyty momentami odczuwałem coś w rodzaju ekstazy. Tak było z utworem „Melting” - śpiewanym przez wokalistkę Happy Rhodes. Percy Howard udowodnił, że umie dobierać muzyków. Kompozycja urzeka swą prostotą, oraz wokalizą wspomnianej babki. Spokojna, klimatyczna ballada przekonany w pełni jestem, że spowoduje pięciominutowe tąpnięcie serca u niejednego słuchacza.
Percy Howard jest pomysłodawcą projektu Meridiem, mającego już w swoim dorobku debiutancką płytę o idealnie dobranym tytule „Full Catasrophe”. Zanim załączyłem muzyczkę czułem lekką obawę czy znów będzie to ars gratia artis? Jednak jak na artystę przystało trzeba umieć odbić się od dna i „Chase The Blues Away”.
Podczas dwóch kolejnych utworów muzycy mają króciutką przerwę na papierosa. Howard jako gospodarz daje coś od siebie i robi to świetnie. Udowadnia jak głosem można nadać głębi prostym kompozycjom. W przypadku „Chase the Blues Away” wokaliza Percy'ego rekompensuje słabego openera. Do tej pory było raczej spokojnie i powoli zaczyna robić się niestety nudno. Kolejne „The East” podkręca atmosferkę, co dało mi nadzieję na pozostały dobry materiał na płycie. I najważniejsze - słychać wreszcie, że ktoś tu gra. Jak do tej pory instrumentaliści ukryli się w cieniu za wokalem. Bill Laswell znany także z poprzedniej płyty jako wybitny basista przypomniał co potrafi i udowodnił, że na tej gitarce można wielce zamieszać. Gęste granie o lekko rozmytym soundzie stanowi idealny background do popisów gitarowych Bucketheada. Wielki planowy hałas i dużo zamieszania wychodzi w efekcie na plus, gdyż idealnie kontrastuje z poprzednikami.
Płyta z każdym utworem nabiera blasku i wciąga w słuchanie. A propos koloru krążek wydany jest skromnie w plastikowym pudełku. Co mnie razi w oczy to jaskrawy pomarańczowy design okładki wydający się trochę "z innej parafii". Może grafik chciał skupić całą uwagę słuchacza na muzyce? Nie wiadomo. Wracając do płyty. Po 20 minutach pięknej fikcji usłyszeć można „Brilliant Ending”. Na szczęście to jednak nie koniec, bo byłby z pewnością nie najlepszy. Nie ukrywam, że kompozycja wypada na tle całej płyty najsłabiej i lepiej słuchałoby mi się płyty uboższej o ten jeden utwór.
Tego "panowie muzycy" nie spodziewałem się. O nie! Na szczęście moje zwątpienie nie trwało długo, bo przy pierwszych dźwiękach tytułowego utworu odetchnąłem z ulgą. Spokój... cisza... i namiętność kobiecego głosu... Znowu to samo. Z taką myślą brnąłem speszony w głąb szóstego utworu Meridiemowskiej fikcji. No i się stało!! To, co najbardziej lubię w muzyce - niespodzianka ! "Babskie piski" otoczone ciekawym riffem tworzą kontrowersyjną kompozycję - z krzykliwą i rozbujaną psychodeliczną gitarą solową. „Pleasant Fiction” jest najmocniejszym punktem płyty i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Co więcej, awangardowe kompozycje zawsze mnie podkręcają, stąd muzyka Perciego leci z moich głośników bardzo często. Psychodeliczna kompozycja przez kilka dni nie dała mi zasnąć. Mówi się: apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak więc co teraz? „Can I Get A Witness” pozwala nam znów usłyszeć Howarda, tym razem w towarzystwie Happy Rhodes. Już zresztą mieliśmy okazję doświadczyć talentu obu osobowości. Teraz nie jest inaczej. Ich głosy tworzą przeprzyjemną dla ucha harmonię dźwięków. Poza sekcją rytmiczną ciężko jest się czegoś dosłuchać, Charles Hayward lekko łamanym funkowym beatem idealnie wypełnia lukę w instrumentarium przez co utwór rozpływa się dźwiękiem. Ekspresja zawsze wyróżniała Jarboe. To coś więcej niż klepanie tekstu. W kolejnym utworze Percy Howard trafił idealnie w dziesiątkę. „Carlotta” jest bombą emocjonalną płyty. Utwór mógłby istnieć bez instrumentalistów, gdyż wokalistka zapełnia wszystko sobą. Dodatkowo delikatny saksofon w tle eksponuje najbarwniejsze alikwoty amerykańskiej wokalistki.
Następny ”Where You Stand”, to krótki utwór "z pazurkiem" wykonywany przez Percy'ego. Ma on stricte trip-hopowy charakter, a efekt nałożony na wokal zmienia głos "szefa zamieszania" nie do poznania. Nie pasuje mi jedynie cel, by prosty, spójny utwór wkomponować pomiędzy dwie kompozycje spod szyldu Jarboe, które to nie należą do najłatwiejszych w odbiorze.
Mimo, że wszystkie kompozycje są autorstwa Howarda, nie mogło obyć się bez konkretnych wtrąceń zaproszonych muzyków. Kolejne niczym z piekła rodem „Give Me Everything” jest znowu zdominowane przez Jarboe. Oj! zadziało się, bo rzadko zdarza mi się słuchać utworów, które wywołują u mnie lęk, a nawet strach. Od początku płyty przekaz emocjonalny stopniowo wzrastał, od spokojnych ballad przez zakręcone riffy i wrzaski do utworu kończącego płytę, będącym apogeum płyty. Każdy utwór jest jedyny w swoim rodzaju i nie miałem wcześniej do czynienia z czymś takim. Brak mi tu, a może i o to chodziło, spójności i czegoś co powala i zniewala słuchacza. Oczywiście są momenty świetne i są gorsze. Płytę jednak trzeba oceniać jako całość. Polecam wszystkim słuchaczom ciekawych specyfików wykraczających często poza "dur i mol".
Z czystym sumieniem brzmieniem i wrażeniem oceniam tę płytę na bardzo mocne 3,5.
Mikołaj Grażul
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)