ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Diary of a Madman

Oceń ten artykuł
(15 głosów)
(1981, album studyjny)

01.Over the Mountain (4:31)
02.Flying High Again (4:44)
03.You Can't Kill Rock & Roll (6:59)
04.Believer (5:18)
05.Little Dolls (5:39)
06.Tonight (5:50)
07.S.A.T.O. (4:07)
08.Diary of a Madman (6:15)

Czas całkowity: 42:23

- Ozzy Osbourne  (vocals)
- Randy Rhoads  (guitars)
- Don Airey  (keyboards)
- Bob Daisley  (bass)
- Lee Kerslake  (drums)

1 komentarz

  • Mariusz Jaszczyk

    Diary Of A Madman to drugi solowy album Ozzy'ego Osbourna, który okazał się być równie udany jak jego debiut, zarówno pod względem artystycznym, jak i komercyjnym.
    Na albumie znalazło się znacznie więcej utworów o dosyć spokojnym tempie, z kolei te szybsze są o wiele bardziej rozbudowane i opierają się na mocniejszych, niż poprzednio zagrywkach gitarowych. Randy Rhoads, którego Ozzy ponownie zaprosił do współpracy, znów stworzył bardzo intrygujące melodie, dokładając do tego znakomitą wręcz grę gitarową w solówkach. Wyraźnie słychać na tej płycie, iż Randy Rhoads wręcz w obsesyjny sposób dążył do łączenia dźwięków gitary elektrycznej i akustycznej, czego efekt otrzymujemy w takich utworach jak You Can't Kill Rock And Roll , czy tytułowym Diary Of A Madman. Oprócz tego Ozzy był w naprawdę świetnej formie wokalnej, a Bob Daisley i Lee Kerslake zapewnili jak zwykle zresztą bardzo wysoki poziom sekcji rytmicznej. Wszystko to złożyło się na naprawdę wyjątkowy album, zarówno w dyskografii Ozzy'ego Osbourna, jak i światowego Heavy Metalu i muzyki rockowej w ogóle.
    Otwierający płytę utwór Over The Mountain to wybitne, opierające się na ostrym i szybkim riffie dzieło muzyki metalowej, w którym trudno znaleźć jakiś słabszy punkt. Uwagę zwraca przede wszystkim doskonała, mocna linia melodyczna, i oczywiście solówka gitarowa w wykonaniu Randy Rhoadsa, zaliczana do jednych z najlepszych w historii muzyki rockowej, jest po prostu genialna. Do tego należy dołożyć jeszcze naprawdę głęboki i piękny, można nawet zaryzykować stwierdzenie filozoficzny, tekst:


    Ponad górą, weź mnie na wycieczkę po niebie
    Coś w mojej wizji, coś głęboko w środku
    Gdzie ja błądziłem, jak myślisz, dokąd szedłem?
    Życie to magiczna przestrzeń, przez którą podróżuję

    Powiedzieli mi, że ta ziemia była ziemią ze snów
    Odpowiedziałem, że leciałem na spadających gwiazdach
    I pokaże im jak

    Wielokrotnie, bez końca próbowałem się wydostać
    Żyję marzeniami, tylko tu jest mi dobrze
    Gorączka wypala mnie bezustannie
    Ludzie wokół mnie rozmawiają ze ścianami


    Kolejny utwór to Flying High Again, który intryguje mocnym riffem o interesującej i nietypowej konstrukcji oraz kolejnymi niesamowitymi popisami gitarzysty. Dalej przechodzimy w nieco spokojniejsze klimaty. Kolejny utwór to doskonały riff oraz bardzo fajny wokal i refren, w którym włączą się gitara elektryczna, nadając utworowi dynamiczniejszy charakter. Z pewnością warto zwrócić większą uwagę na liczne gitarowe zagrywki, a wszystko to tworzy jedną z najpiękniejszych i najlepszych ballad Ozzy'ego. Oprócz tego mamy na płycie jeszcze jeden utwór o spokojniejszej proweniencji, czyli Tonight, z dyskretnym fortepianem i kapitalnym śpiewem Ozzyego.
    Believer to utwór, w którym możemy zaobserwować jak Randy Rhoads tworzy grunt pod swoje znakomite solówki. Wszystko napędzane jest przez ciężki bas, aby gdzieś w połowie trzeciej minuty nastąpił łagodny przerywnik, kilka mocnych akordów i dopiero solo, jak zwykle świetne, a wtym wypadku ratujące nawet dosyć słaby utwór.
    W utworze Little Dolls mocno zaznacza swą obecność perkusja. Jest oczywiście zaskakująca solówka, tym razem Randy prezentuje nam fenomenalną, spokojną, wręcz płaczliwą melodię, ukazując jak bardzo jest wszechstronnym muzykiem. Jest także mroczny i niejednoznaczny tekst, który całemu utworowi nadaje głębszego wyrazu:


    Skręcasz się i krzyczysz, ale ból nie chce odejść
    Żadnej litości
    Jesteś w jego rękach, nawet nie próbuj
    Uciekać przed jego przekleństwem
    Szpilki i igły przekłuwają skórę laleczek

    Torturowany i zmaltretowany rodzisz piekło
    Żyjesz w koszmarze
    Przykro mi, ale będziesz się modlił o śmierć
    Ale jemu się nie spieszy

    Nie ma dokąd uciec - twój los jest w jego rękach
    Nadszedł twój czas ? zrobisz, co ci rozkaże
    Ostrzegam cię - najgorsze dopiero nastąpi
    Kto jest zabójcą - to jeszcze tajemnica
    Wierzę w legendy - nigdy ich nie zwalczysz
    Demony i klątwy, które bawią się naszymi duszami

    Jak czymś zapalonym
    Nie wyobrażałeś, że spotka cię taki los
    (nie myślałeś, że to prawda)
    I kiedy nadejdzie twój czas, ciekawy jestem, co zrobisz?
    Twoje kłopoty są głębsze niż morze
    Walczyłeś ze światem
    Byłeś głupkiem,
    Jesteś laleczką, Tak!

    Nie ma dokąd uciec - twój los jest w jego rękach
    Nadszedł twój czas ? zrobisz, co ci rozkaże
    Ostrzegam cię - najgorsze dopiero nastąpi
    Kto jest zabójcą - to jeszcze tajemnica.
    Skręcasz się i krzyczysz, ale ból nie przechodzi
    Jesteś w jego rękach, nawet nie próbuj
    Uciekać przed jego przekleństwem
    Nie ma dokąd uciec - twój los jest w jego rękach
    Nadszedł twój czas ? zrobisz, co ci rozkaże
    Ostrzegam cię - najgorsze dopiero nastąpi
    Kto jest zabójcą - to jeszcze tajemnica.


    Na sam koniec dostajemy naprawdę świetne utwory. Najpierw porywający S.A.T.O z rewelacyjną gitarą i wokalem oraz złowieszczo brzmiącym syntezatorem, a na samym końcu utwór tytułowy, świetnie podsumowujący całą płytę. Rozpoczyna się on od spokojnego wstępu brutalnie przerwanego przez ostrą zagrywką Randy'ego Rhoadsa, po czym powracamy do wolniejszego tempa z typowo balladową linią melodyczną. Warto zwrócić uwagę na fragment, w którym Ozzy śpiewa na tle chóru, po czym mamy chwilowy rytm, który zostaje wymieciony olśniewającym zagraniem Randy'ego, który kolejny raz udowadnia, że jest mistrzem w swoim fachu. Jednym słowem  utwór arcydzieło.
    Podsumowując Diary Of A Madman to bardzo dobry album ze znakomitą sekcją rytmiczną, świetnym wokalem Ozzyego, chwilami naprawdę świetnymi tekstami, i przede wszystkim genialną grą Randy'ego Rhoadsa. Niestety był to ostatni studyjny album Ozzy'ego z Randym Rhoadsem. Rok później 19 marca 1982 roku, w wyniku fatalnego wypadku samolotowego, 26-letni Randy Rhoads zginął. Na szczęście pozostawił po sobie coś co będzie trwało wiecznie - znakomitą muzykę, która nigdy się nie zestarzeje.

    Mariusz Jaszczyk czwartek, 02, luty 2012 18:03 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version