01. Guidance One (0:54)
02. Ends Where It Starts (5:24)
03. Joy (4:39)
04. Pretty Darlin' (3:51)
05. The Pattern (6:25)
06. Storytime (3:49)
07. Guidance Two (1:01)
08. Still A Dream (5:56)
09. Radiae (4:14)
10. Where Everything's Perfect (6:10)
11. Dorothy's Lament (3:36)
12. Intermission (0.07)
Czas całkowity: 46:06
- Anadale (guitar, vocals)
- Joe Reilly (keyboards)
- Anthony Rondinone (bass)
- Louis Abramson (drums)
1 komentarz
-
Mniej więcej dwa lata temu wpadł mi w ręce debiut zespołu Jolly - Forty Six Minutes Twelve Seconds Of Music. Fajna płytka, obiecująca coś więcej w przyszłości. To właśnie jest owo coś więcej. Podobnie jak poprzednim razem amerykański kwartet nadał albumowi dziwaczny tytuł i nie wysilił się z okładką. Poza tym jest w tym samym stylu co dawniej, tyle że lepiej.
Paweł Tryba niedziela, 10, kwiecień 2011 12:07 Link do komentarza
Znów mamy do czynienia z hybrydą brzmień metalowych i delikatniejszego rocka, nadal zdarzają się Amerykanom - i to często - wycieczki w rejony bardziej psychodeliczne. Nadal świetną robotę wykonuje na swoich klawiszach Joe Reilly, którego partie, choć wtopione w całość, decydują o wyjątkowości stylu zespołu, dopełniając brzmienie. Czasem są to tylko ledwie słyszalne muśnięcia elektroniki, kiedy indziej keyboard przejmuje główny temat. Wokalista-gitarzysta Anadale też dobrze się spisuje. Niektórzy porównują jego śpiew do Mike'a Pattona, mi kojarzy się raczej (zwłaszcza w bardziej ekspresyjnych partiach) z Janem Jamte ze szwedzkiej Khomy. Gra Anadale na wieśle zdradza sporą erudycję, obeznanie z wieloma stylistykami. Tyloma, że nie potrafię sobie wyobrazić jak mógłby brzmieć jego solowy gitarowy krążek. Audio Guide... ma ambicje do miana albumu koncepcyjnego. W trakcie trwania płyty kilkakrotnie miły damski głos daje nam wskazówki jak się zrelaksować i osiągnąć szczęście. Oczywiście w uzyskaniu owego błogostanu mają nam pomóc obecne rzekomo w muzyce Jolly tony binauralne, czymkolwiek by one nie były (na 46:12 też sprzedawali podobną ściemę), ponoć korzystnie oddziałujące na pracę mózgu. Chyba przeprowadzę eksperyment kliniczny i zbadam sobie EEG przed i po przesłuchaniu albumu.
Od razu zastrzeżenie - żeby usłyszeć wszystko, co dzieje się na Audio Guide..., trzeba jej słuchać głośno i na dobrym sprzęcie. Wielopłaszczyznowość kompozycji (głównie dzięki inwencji Reilly'ego) i mnogość smaczków czynią z nowej propozycji Jolly muzykę do uważnego wsłuchiwania się. Zmiany estetyki następują kilkakrotnie w trakcie utworów. Fajne rockowe piosenki zostają przełamane wstawkami z kompletnie różnych bajek: ponurym riffowaniem którego nie powstydziłby się szanujący się zespół doomowy (Where Everything's Perfect), solówką o jak najbardziej Gilmourowskiej proweniencji (Storytime) czy ambientem jak z lat świetności berlińskiej elektroniki ( końcówka Still A Dream) Co istotne - na drugim longu Jolly wreszcie dorobili się utworu-wizytówki, który każdy zespół mieć powinien choć jeden. Joy jest niesamowicie chwytliwe, sam nie wiem kiedy zacząłem ten stosunkowo mocny przecież kawałek nucić przy pracach domowych. Nie jest to kompozycja zaprojektowana na przebój, ale ma wszystkie jego atrybuty. Jest też urozmaicenie stylu w postaci swingującego, luzackiego Pretty Darlin'. A wieńczące całość Dorothy's Lament (programowego komunikatu Intermission nie liczę) to delikatny, zwiewny dream pop - zapachniało Islandią.
Amerykanie nie są jakimiś wielkimi reformatorami. Ot, znaleźli swoją niszę i ją eksplorują. I bardzo dobrze, bo to co zespół tworzy jest gustowne, przemyślane i ma szansę trafić do szerokiego grona odbiorców. W ich przypadku równie dobrze możemy mówić o mainstreamowym rocku z progresywnym odchyleniem co o progresie z odchyleniem na mainstream. Stoją okrakiem między dwoma stylami, ale nie mam zamiaru się o to obrażać. Mam za to zamiar dać 4,5/5. Tak trzymać! Kiedy wyjdzie Audio Guide To Happiness (Part 2)?
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)