Nieczęsto zdarza się na polskiej scenie muzycznej, by jedna osoba tworzyła cały album od początku do końca. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z pełnym składem instrumentalnym. Rafał Żak, multiinstrumentalista i wokalista dokonał tej sztuki po raz trzeci, za każdym razem ukrywając się dla niepoznaki pod nazwą Ordinary Brainwash. Najnowsze dzieło autora zatytułowane jest [i]Me 2.0[/i].
[i]Me 2.0[/i] nie należy jedynie oceniać w kategorii ciekawostki, bowiem jest to płyta w pełnym tego słowa znaczeniu. Równie dobrze autor mógłby z powodzeniem promować Ordinary Brainwash jako zespół składający się z wielu muzyków i na pewno nikt by nie nabrał podejrzeń. Świadczy o tym biegłość, z jaką Rafał Żak posługuje się w utworach gitarą elektryczną, basową, instrumentami perkusyjnymi oraz klawiszowymi. Nie należy zapominać również o przyzwoitym wokalu. Nade wszystko jednak [i]Me 2.0[/i] jest znakomicie zaplanowanym albumem. Pojawiające się od czasu do czasu ściany gitar, dynamicznie przechodzą w nostalgiczne partie pianina. Dynamika utworów jest tu jednym z najważniejszych elementów, równie ważna jest też kolejność ich odsłuchiwania. Na każdym kroku czuć, że jest to płyta koncepcyjna o bardzo zwartej treści. Wszystko dodatkowo ubarwione jest niesamowitym klimatem i wieloma szczegółami, wychodzącymi na jaw przy kolejnych przesłuchaniach.
Trudno mi sobie wyobrazić, jak wygląda koncertowe oblicze Ordinary Brainwash, ale nie ma to w tej chwili większego znaczenia. Ważne, że Rafał Żak samodzielnie nagrał album bijący na głowę wiele wydawnictw tworzonych przez sztab muzyków i aranżerów. Oczywiście nie odbyłoby się to prawdopodobnie bez możliwości współczesnej techniki, ale komu przeszkadza taka świadomość w obliczu znakomitego albumu, jakim bez wątpienia jest [i]Me 2.0[/i].
Kuba Chmiel