A+ A A-

Impermanent Resonance

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(2013, album studyjny)

01. Agony - 4:21
02. Undertow - 4:02
03. Slight Of Hand - 5:21
04. Back On The Ground - 4:05
05. I Got You - 3:46
06. Holding On - 4:53
07. Lost In The Fire - 3:52
08. Letting Go - 4:17
09. Destined To Burn - 4:00
10. Say You're Still Mine - 3:32
11. Amnesia - 3:43
12. I Will Not Break - 3:52

Czas całkowity - 49:44


- James LaBrie - wokal
- Marco Sfogli - gitara
- Matt Guillory - instrumenty klawiszowe, dodatkowy wokal
- Ray Riendeau - gitara basowa
- Peter Wildoer - perkusja

 

Media

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Co idealnie zaspokaja apetyt przed daniem głównym? W restauracjach zwyczajem jest podawanie przystawek, które mają na celu przygotować nasze zmysły do tego, co czeka nas przy konsumpcji dania głównego. By w jakimś stopniu zaspokoić głód przed podaniem potrawy, zdobionej logiem Majesty, jeden z kuchmistrzów, na dodatek ogromny wielbiciel wszelakich wariacji z serem, przygotował dla nas przekąskę w postaci „Impermanent Resonance”.

    Opinie o Jamesie LaBrie są bardzo skrajne. Jedni karcą go za bardzo słabą, wokalną formę (szczególnie słyszalną na koncertach), a inni cenią go za wspaniałe umiejętności kompozytorskie. Powiem szczerze, że ja jestem gdzieś pomiędzy obydwoma opiniami. Cenię sobie jego działalność w Dream Theater, ale tak samo lubię jego solowe osiągnięcia w postaci dwuczęściowego "Mullmuzzler" oraz "Elements of Persuasion". Na kolana nie powalił mnie niestety „Static Impulse”, który pomimo kilku, świetnych momentów irytował odtwórczością i przesadzoną metalcore’ową otoczką (z wciśniętym growlem Petera Wildoera). Najnowszy singiel – „Agony” nie zapowiadał zmiany konwencji, dlatego też nieszczególnie czekałem na trzeci krążek Jamesa…

    Skład pozostał praktycznie ten sam, co na „Static Impulse”. Tradycyjnie usłyszymy Marca Sfogliego i Matta Guillory’ego (kolejno – gitara i klawisze), a sekcje rytmiczną ponownie wsparł Ray Riendeau (bas) oraz Peter Wildoer (perkusja, growl). Poza tym, do reszty ekipy dołączył znany z Soilwork - Peter Wichers, który zajął się dopieszczaniem sekcji gitarowych. Co zatem czeka nas na „Impermanent Resonance”? Pierwsza część albumu to szybkie i agresywne numery, które – ku mojemu zdziwieniu – brzmią rewelacyjnie! Melodyjne refreny (te dwugłosy!), przecudowne akordy, finezyjne solówki (posłuchajcie „Slight Of Hand”) i growl Petera, który w początkowych numerach idealnie buduje nastrój oraz doskonale współgra z resztą partii. Wystarczy usłyszeć pędzącego „Undertow”, rewelacyjnego „Slight Of Hand”, czy „I Got You”(Boże, jak ja kocham ten numer!), by przekonać się o świetnych umiejętnościach aranżacyjnych muzyków. Przedsmak tego co nas czeka w drugiej części albumu mogliśmy usłyszeć na pięknym „Back On The Ground”, który powala wspaniale zaśpiewanymi partiami wokalnymi (brawo James!). Po „Holding On” udajemy się na bardziej przebojowe płaszczyzny, które nasączone są sporą dawką, szczerych emocji (nawet Peter śpiewa tam sporadycznie). Warto wyróżnić kapitalny (ale nieco za krótki) „Lost In The Fire”, melancholijny „Say You're Still Mine” (hipnotyczne, akustyczne partie gitarowe), czy „Destined To Burn”, z bardzo zróżnicowaną sekcją rytmiczną. Nie zabrakło też bardziej agresywnych, choć nadal stonowanych form i tutaj ogromne wrażenie robi „Letting Go” (fantastyczne, gitarowe riffy) oraz „I Will Not Break”, który spodoba się szczególnie fanom albumu „Elements Of Persuasion”.

    Nasz serowy kucharz na swoim nowym krążku pokazał nie tylko ogromne umiejętności aranżacyjne, ale też odnalazł złoty środek między „Elements Of Persuasion” i „Static Impulse”. Album nie męczy, jest doskonale wyważony, a solówki Guillory’ego i Sfogliego powinny zaspokoić nawet najbardziej wybrednych fanów prog metalowych brzmień. Na poprzedniej płycie odniosłem wrażenie, że James jest tam jedynie dodatkiem – nie miał zbyt wielu popisowych momentów, a chwilami był wręcz spychany na bok. „Impermanent Resonance” to już LaBrie pełną gębą – zapadające w pamięć refreny, a także masa kapitalnie zaśpiewanych partii wokalnych, które doskonale lawirują między muzycznymi przestrzeniami i z ogromną finezją współgrają z rozbudowanym instrumentarium. Całość tworzy niezwykle spójną i wyrazistą mieszankę, która nie tylko zaspokaja nasze muzyczne apetyty przed kolejnym albumem Dream Theater, ale też ma szansę uplasować się w tegorocznej czołówce wydawniczej.

    Przystawka okazała się wyjątkowo smaczna, niezwykle sycąca, a także bardzo subtelnie pobudziła nasze doznania smakowe… tudzież muzyczne.

    4/5

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak środa, 24, lipiec 2013 16:53 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.