Atomic Ark

Oceń ten artykuł
(9 głosów)
(2013, album studyjny)

1. Greed (4:05)
2. War On Animals (3:26)
3. Tatonka (4:01)
4. Mirror Prison (2:26)
5. Deep Blue (3:29)
6. Bast (4:04)
7. Momento (3:40)
8. Follow The Line (3:51)
9. Slaughtered (3:13)
10. Revelations (19:29)


Line-up
Martin LeMar / vocal
Mike LePond / bass guitar
Simone Mularoni / guitar
Virgil Donati / drums
Vivien Lalu / keyboards

guests on "Slaughtered"
Marco Sfogli / guitar
Jordan Rudess / keyboards

Media

Więcej w tej kategorii: « Oniric Metal

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Postać Viviena Lalu mogą co niektórzy kojarzyć z formacji Shadrane oraz solowych projektów Hubiego Meisla (ex-Dreamscape). Ten niezwykle zdolny klawiszowiec oraz kompozytor zadebiutował w 2005 roku nieźle przyjętym „Oniric Metal”, który wsparty kapitalnym wokalem Martina LeMara (Tommorow’s Eve, Mekong Delta) zaskakiwał całkiem świeżą, melodyjną prezencją. W tym roku Vivien wydał kolejne dzieło, zatytułowane „Atomic Ark”, które nie tylko podnosi poprzeczkę względem swojego poprzednika, ale bez problemu wbija się w mocną, prog metalową czołówkę.

    Pierwsze rzeczą jaka rzuca się w oczy to zmiany w zespole. Ze starego składu pozostał wyłącznie LeMar, a resztę miejsc uzupełnili: basista Mike LePond (Symphony X), gitarzysta Simone Mularoni (DGM) oraz niezastąpiony Virgil Donati na perkusji. Panowie doskonale odnajdują się w muzycznej wizji Lalu i z ogromnym zaangażowaniem bawią się rytmiką oraz chwytliwymi melodiami, które potrafią zaskoczyć przebojowością, nie popadając przy tym w ckliwe schematy. Utwory w znacznej większości nie przekraczają pięciu minut, ale za to powalają bardzo przemyślaną konstrukcją, uzupełnioną masą, rewelacyjnych partii instrumentalnych. Już rozpoczynający „Greed” pokazuje niezwykłą pomysłowość muzyków. Rozbudowany, pełen rytmicznych popisów wstęp, szybkie riffy i wpadający w ucho refren wprawi w osłupienie wielu, prog metalowych sceptyków – to po prostu kapitalny numer. Dalej czeka na nas potężny „War On Animals”, zaskakująca „Tatonka” (kapitalne, akustyczne akordy) oraz balladowy, pięknie zaaranżowany (choć nieco przykrótki) „Mirror Poison”. „Deep Blue” dalej kontynuuje akustyczną otoczkę rozpoczętą na wcześniejszym utworze, choć tym razem zdecydowanie bardziej wybija się Martin LeMar i prezentuje nam świetną, wokalną interpretację. Całość dopełniają rewelacyjne, gitarowe akordy Simone’a Mularoniego, zwieńczone bardzo efektownym solo. Awangardowy, symfoniczny wstęp „Bast” świetnie przechodzi w gitarowe flamenco, by potem zaskoczyć nas niepohamowaną, metalową energią – to zdecydowanie jeden z najlepszych utworów na płycie. „Momento” to kolejne, zaskakujące uderzenie… Piękne, melodyjne intro uzupełnione popisami Virgila doskonale łączy się z przebojową prezencją numeru – refren powala linią wokalną, a późniejsze rytmiczne zabawy Donatiego powodują opad szczęki. Im dalej w las, tym więcej niespodzianek – „Follow The Light” to jeden z najbardziej pozytywnych utworów jakie dane mi było słyszeć. Niesamowite akordy gitarowe i piękne, klawiszowe tło (kapitalny duet Mularoni-Lalu) to największe atuty tego kawałka. Poza tym to doskonały przykład tego jak melodie mogą bardzo subtelnie uwznioślić techniczne popisy. Utrzymany w mrocznym, awangardowym klimacie „Slaughtered” to występ dwóch, muzycznych gości – Jordana Rudessa oraz Marca Sfogliego i trzeba przyznać, że ich solówki bezbłędnie wpasowały się w psychodeliczny klimat utworu (solo Jordana powala). Na zakończenie panowie przygotowali dla nas piękną, dwudziestominutową suitę w postaci „Revelations”, która z ogromną finezją przełamuje nieco oklepane formy, charakterystyczne dla współczesnych epic songów. Kompozycyjna dramaturgia, ogromny rozmach, wyniosłe tło i masa, szczerych emocji, które wylewają się z każdego dźwięku… Przepiękny utwór.

    „Atomic Ark” to dzieło dopracowane i kompletne, które zaskakuje słuchacza na każdym kroku. To co wyróżnia je spośród tegorocznych wydawnictw to nie tylko rozbudowana forma, ale przede wszystkim bardzo przemyślana, muzyczna wizja. Na początku muzycy prezentują nam krótkie utwory, w których umieszczają masę, instrumentalnych popisów, ale nie zapominają przy tym o melodyjnej płaszczyźnie podtrzymującej ogólny koncept płyty. Zwieńczeniem tego jest finałowa kompozycja, która powala rozmachem i jest pewnego rodzaju niespełnionym marzeniem, na którym panowie dają upust swoim artystycznym pragnieniom i - co najlepsze - prezentują nam swoją wizję bardzo subtelnie, szanując przy tym muzyczną przestrzeń i podkreślając instrumentalną harmonię. Ich muzyka jest dokładnie taka jak ich tytułowa arka – to obszerny zbiór różnych melodii, w których rozpoznamy wiele gatunków, ale jako całość są w stanie przebić się przez wszystko... Nawet przez te największe fale.

    Wrzesień to okres wielu, gorących premier i w oczekiwaniu na Fates Warningi, czy inne Dream Theatery powinniście sięgnąć po najnowszy krążek Viviena Lalu. To muzyka na najwyższym poziomie, która zasługuje na tyle samo uwagi, co wcześniej wymienieni wykonawcy. Zapewniam, że nawet po tak potężnym tsunami nasza „atomowa arka” wyjdzie bez szwanku.

    5/5

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak środa, 18, wrzesień 2013 18:40 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.