Niektórzy z was zdążyli już zapoznać się z twórczością Neala Wakefielda, który kilka miesięcy temu wydał swój debiutancki singiel, zatytułowany “Digital Mind”. Ten bardzo zdolny gitarzysta (a przy okazji uczeń Toma Hessa) kilkakrotnie zapraszał do współpracy wielu, znanych muzyków, również z Polski. Na jego debiutanckim krążku – „Living Shapes” usłyszymy zatem: Marka Ostrowskiego (AnVision) na wokalu, Severyna Błasiaka (Perihellium) na perkusji oraz Radosława Tadla na klawiszach.
Jak prezentuje się sam materiał? W znacznej mierze przeważają instrumentalne, prog metalowe kompozycje pokroju „The Ride”, czy „Nexus Point”, które zaskakują nie tylko ciekawą formą (świetne fusionowe wariacje w „Nexusie”), ale też bardzo profesjonalną realizacją. Potężnymi riffami powala nas – wcale nie taki lekki – „Light Song”, który jest nie lada gratką dla fanów progresywnych połamańców. Nie zabrakło też melodyjnych (choć nieco krótkich) utworów. „Silky Road” swoimi akordami wprowadza nas w pogodny nastrój, natomiast melancholijny „Looking Glass” doskonale kończy krążek. Marek zaprezentował swoje umiejętności na dwóch utworach. Rozpoczynający „Vivid Shadows” krąży wokół klasycznych, prog metalowych brzmień, ale niekiedy potrafi nas zaskoczyć kapitalnymi, rytmicznymi zagrywkami, szczególnie w zwrotkach. Singlowy „Digital Mind” to wulkan energii – fantastyczne melodie, wpadający w ucho refren oraz gitarowe solo to zdecydowanie najmocniejsze punkty tego utworu.
Neal udowadnia na swoim debiucie , że każdy młody gitarzysta - jeśli tylko chce i ma możliwości - może sporo namieszać w światku muzycznym. Jego krążek jest spójny, kapitalnie nagrany i - pomimo słyszalnych inspiracji (m.in. twórczością Marca Sfogliego, czy Joe Satrianiego) - muzyk stara się wykreować swój charakterystyczny styl. „Living Shapes” jest albumem dosyć krótkim (trwa nieco ponad 26 minut), ale przy tym bardzo intensywnym i emocjonalnie angażującym. Zatem, czy jego długość można uznać za minus? Nie do końca, ale…
W tej chwili nie jestem w stanie wystawić konstruktywnej oceny końcowej. To mocny i dojrzały debiut, ale w niedalekiej przyszłości chciałbym usłyszeć jeszcze więcej muzyki spod szyldu Neala Wakefielda. Muzyk zapowiada, że „Living Shapes” to dopiero początek i prawdopodobnie już w przyszłym roku światło dzienne ujrzy jego drugi krążek. Po przesłuchaniu premierowego krążka zdecydowanie jest na co czekać!