The Amanuensis

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2014, album studyjny)
Lista utworów: Utwory bonusowe:
1. I, The Creator (3:54)
2. Origin Of Escape (4:02)
3. Atlas (3:21)
4. Horcrux (4:46)
5. Garden Of Sankhara (4:48)
6. The Alchemist (4:34)
7. Quasimodo (5:02)
8. Saga City (4:44)
9. Jinn (4:07)
10. I, The Destroyer (5:45)
11. Samsara (5:10)
12. Degenerate (Live at Euroblast 2013) (4:18)
13. The Uncollective (Live at Euroblast 2013) (4:01)
14. Regenerate (Live at Euroblast 2013) (5:53)


Czas całkowity: 64:25

Skład zespołu:
Chris Barretto – wokal, saksofon
John Browne – gitara
Olly Steele – gitara
Adam Swan – gitara basowa
Mike Malyan – perkusja, sample

Wydawca: Century Media

Media

MONUMENTS - Origin of Escape (Lyric Video) Century Media
Więcej w tej kategorii: « Gnosis

1 komentarz

  • Bartek Musielak

    Djent to stosunkowo młody gatunek w muzyce metalowej, a już można pokusić się o stwierdzenie, że przeżywa swoją drugą młodość. Najpierw była szwedzka kapela Meshuggah i to właśnie tej formacji zgodnie przypisuje się zapoczątkowanie tego nurtu. A później na jakiś czas djent zniknął z okładek metalowych czasopism i portali. Na szczęście są takie zespoły jak TesseracT czy Monuments, które ten gatunek ubogacają na swój własny, oryginalny sposób.

    No właśnie - czy Monuments spodoba się fanom Meshuggah? Może z tym być różnie, bowiem oprócz połamańców rytmicznych i nisko nastrojonych, charakterystycznych gitar w muzyce Monuments jest dużo więcej progresywnego metalu niż death metalu. Umówmy się jednak od razu, że Szwedzi z Meshuggah wykręcili djent z death metalu (thrashu, post metalu, sludge'u itd, itp. bla.. bla.. bla..). Spotkam się pewnie po tym twierdzeniu z wieloma niezgodnymi opiniami ale jak dla mnie to właśnie do tego gatunku najbliżej połamanym kompozycjom Meshuggah. Monuments natomiast prezentują djent w formie progresywnego, technicznego metalu, z wieloma elementami art rocka i core'owym wokalem. Drugim i najnowszym wydawnictwem Monuments jest "The Amanuensis" wydany w 2014 roku. Zaznaczę od razu, że materiał ten bije na głowę debiut wydany w 2012 album "Gnosis".

    I nie dzieje się tak tylko dlatego, że za partie wokalne na "The Amanuensis" odpowiada znany z formacji Periphery Chis Baretto (ostatnio nagrywał też dla fantastycznego projektu pt. The Haarp Machine). Głos jegomościa sprawdził się oczywiście fantastycznie i dodał całości przyjemnego, melodyjnego - kiedy trzeba - i ostrego - też kiedy trzeba - posmaku. Zmianie na plus w stosunku do "Gnosis" uległa też warstwa muzyczna materiału, która została znacznie dociążona. Bas brzmi tutaj jak pracująca tuż przy uchu słuchacza ciężka maszyneria, gitary pocinają zakręcone riffy oraz solówki co rusz i co chwila, a perkusista wywija równie pokręcone rytmy. Dzieje się tak wiele, że po pierwszym przesłuchaniu można odnieść dziwne wrażenie zdumienia. "Co to ja w ogóle właśnie przesłuchałem?", a zaraz potem następuje wykrzyknięte "Jeszcze raz!". Przynajmniej ja spotkałem się z tak przyjemną reakcją na ten album.

    Bardzo mocnym punktem jest melodyka całości. Djent to ciężko przyswajalne danie, szczególnie w wydaniu niektórych numerów Meshuggah, natomiast propozycja podana przez Monuments to momentami bardzo strawne i zmyślnie zaprojektowane kompozycje. Taki na przykład "Origin of Escape" wkręca się w głowę refrenem na długi, długi czas. Równie dobrze prezentują się fragmenty skrajnie mocne, jak choćby początek "The Alchemist". Burza dźwięków, deathcore'owy growl i szalone riffy tworzą niesamowicie energetyczny numer. Są też szaleńcze, nieco tylko death metalowe przebłyski np. w "Jinn". Dzieje się na tym albumie po prostu bardzo dużo, jest kolorowo i wesoło, agresywnie i potężnie, różnorodnie i - tak najnormalniej bardzo ciekawie. I tak przez okrągłe 50 minut - jazda bez trzymanki, ale jakże przyjemna.

    Album ma też fantastyczną oprawę graficzną, włączając w to animację do "Origin of Escape", którą zobaczyć możecie poniżej. "The Amanuensis" to bardzo ciekawa propozycja, jak dotychczas jedno z największych odkryć roku 2014 z mojej strony, pomimo tego, że Monuments samo w sobie nie było dla mnie kapelą anonimową. "The Amanuensis" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana djentu, ale także progresywnego metalu!

    Bartek Musielak wtorek, 26, sierpień 2014 21:21 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.