Ostatnia płyta studyjna Ayreon była dla mnie sporym zaskoczeniem. Po pierwszych 2 minutach słuchania wiedziałem, że Arjen postanowił zaserwować nam coś zupełnie nowego. Album jest ciężki, mroczny i dosyć melodramatyczny. Tak jak przy poprzednich dokonaniach, mamy tutaj koncept album, którego fabuła nawiązuje do wszystkich poprzednich rock oper ( wszystkich z wyjątkiem 'Actual Fantasy'). '01011001' zbiera te wszystkie historie i stanowi coś w rodzaju łącznika, dzięki któremu poznajemy wszystkie tajemnice przedstawionej tu rasy Obcych.
Rozpisywanie się o fabule, zajęłoby jednak zbyt dużo miejsca, gdyż wtedy musiałbym streścić też poprzednie albumy. Zwrócę zatem uwagę na to, co moim zdaniem najważniejsze.
Wspomniałem już o muzyce. Arjen przyznał w wywiadzie, że w czasie nagrywania popadł w depresję i uzewnętrznił swoje uczucia na płycie. Co do tego nie mam wątpliwości. Nie usłyszymy tutaj skocznych, folkowych motywów, znanych z 'Human Equation'. Dominują ciężkie riffy gitarowe i mroczne, wręcz mechaniczne partie klawiszy. Potraficie sobie wyobrazić 'Gwiezdne Wojny' tylko w formie horroru? Jeśli tak, to wiecie czego można się spodziewać. Efekt jest moim zdaniem świetny.
Jeśli chodzi o teksty, to tutaj również wielkie brawa. Słychać pesymizm i dramaturgię, Arjen popracował chyba nad swoim stylem. W porównaniu do 'Human Equation', gdzie teksty były dosyć frywolne, tutaj mamy głębokie refleksje nad ceną jaką płacimy za postęp, oraz wyraźną krytykę ludzkiej natury. Głębi dodają niezwykle poetyckie i przepełnione metaforami zwrotki.
Kolejny aspekt to liczba zaproszonych muzyków. 17 wokalistów i 10 instrumentalistów. Trudno czuć niedosyt. Jednak momentami trochę to przeszkadza, gdyż nie zawsze jesteśmy w stanie stwierdzić, czyj głos akurat słyszymy. Na poprzednich płytach dobór muzyków był tak zróżnicowany, że nie było z tym problemu. Na szczęście nazwiska, które się tutaj pojawiają, w pełni nam to rekompensują.
Podsumowując. '01011001' To płyta niesamowita, wykonana z rozmachem i dopracowana w każdym szczególe. Moim zdaniem to najlepszy album roku 2008 i poważny rywal dla 'Into The Electric Castle'.