Open The Gates

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(2008, album studyjny)
1. Blind Conception (7:55)
2. Open Your Eyes (7:19)
3. A Timeless Man (10:39)
4. Reflection (7:58)
5. Immaculate Deception (10:45)

Czas całkowity: 44:36
- Lewis Turner  (guitars, bass, vocals)
- Dan Shooter  (drums, percussion, keyboards, vocals)
oraz:
- Dave Troke  (bass (1,2)

1 komentarz

  • Jan Włodarski

    Grupa Opus Tide z Anglii powstała w 2004 roku. Jej założycielami byli Lewis Turner - gitary i Dan Schooter - perkusja. Trzecim członkiem zespołu został pochodzący z Wenezueli basista Celestino Marin. Rozpoczęły się poszukiwania klawiszowca i wokalisty. Ponieważ próby poszerzenia składu nie przynosiły zadawalających rezultatów, muzycy postanowili nie czekać dłużej i pierwszy album nagrać w składzie trzyosobowym oraz wypełnić go muzyką instrumentalną. Pech trwał jednak dalej i tuż przed zaplanowaną sesją nagraniową, do rodzinnego kraju musiał powrócić Celestino. Obowiązki basisty przejął na siebie Lewis, w dwóch utworach zastąpił go jego znajomy Dave Troke. Jak możemy wyczytać z dostępnych materiałów cała sesja trwała tylko cztery dni. Jej rezultatem jest płyta Open The Gate, która światło dzienne ujrzała w roku 2008. Muzyka zawarta na tym krążku to metal progresywny z elementami fusion i psychodelii.
    Zważywszy na te wszystkie okoliczności trudno się spodziewać, by powstała płyta wybitna. Nie było cudu. To, co zaproponowali nam panowie Turner-Schooter na swoim debiucie w najlepszym razie można określić, jako bardzo przeciętne granie.
    Irytujące jest brzmienie tego krążka, płaskie i hermetyczne. Oglądając zdjęcia zespołu nie sposób nie zwrócić uwagi na zestaw perkusyjny Dan. Naprawdę robi wrażenie jego wielkość i mnogość elementów składowych. Tymczasem na płycie mam wrażenie, że Schooter wali w zestaw typu: kartonowe pudła garnki i pokrywki. Gitara Lewisa też nie powala brzmieniem, zwłaszcza w momentach gdy gitarzysta raczy nas riffami. W partiach solowych wygląda to trochę lepiej, a zadawalająco jest we fragmentach jazz-rockowych.
    Nagrać dobry krążek z muzyką instrumentalną to trudna rzecz. Jeszcze trudniej jest, gdy zespół porusza się w stylistyce metalu progresywnego. Przykład dwóch wydawnictw zespołu Liquid Tension Experiment pokazuje, że jest to zadanie wykonalne. W przypadku zespołu Opus Tide nie jest to już tak oczywiste. Open The Gate zawiera pięć dość długich kompozycji, ale nawet po kilkukrotnym przesłuchaniu trudno jest mi było przywołać w pamięci interesujące fragmenty. Uparłem się jednak bardzo i kilka ciekawych rzeczy udało mi się z propozycji Anglików wyłowić. W przeważającej części słuchając tej płyty mamy wrażenie, że dwóch panów umówiło się na mały muzyczny jam session. Jeden grał sobie na gitarze, drugi postanowił wspomóc go na perkusji. Ciekawsze fragmenty zarejestrowali, a potem pokombinowali trochę w studio. Dołożyli partie klawiszy i basu oraz dodatkowe ślady gitary. Klawisze wykorzystano przeważnie do stworzenia początkowych fragmentów utworów, potem już trudno jest wyłapać ich obecność. Bas też nie jest instrumentem, który na tej płycie gra wiodącą rolę. Na ironię losu zakrawa jednak fakt, że właśnie tam, gdzie w sposób znaczący występują te instrumenty tam ja wyłowiłem najciekawsze dla mnie fragmenty.
    Pierwszy przykład to trwające ponad 4 minuty otwarcie ostatniego numeru z tej płyty. Przy pomocy syntezatorowych muzycznych plam oraz fortepianowym wstawkom uzyskano ciekawy psychodeliczny nastrój. Czyste gitarowe dźwięki też idealnie wpisują się w tą konwencję. Potem jednak zespól zaczyna grać swoje i pozostała część utworu jest nużąca.
    Ciekawa jest też partia basu w środkowej części  Open Your Eyes. W tym utworze za bas odpowiada Dave Troke i widać , że wie na czym polega gra na tym instrumencie. Fajnie zaczyna się też A Timelees Man. Jazzująca gitara na tle delikatnej sekcji rytmicznej sprawia naprawdę miłe wrażenie. Frapująca gitarowa solówka brzmi nieźle. Klawisze pod koniec też mają swoje kilka sekund. Mniej w tym utworze przesterowanej gitary, co wyszło zdecydowanie na lepsze tej kompozycji. Podobnie ma się rzecz z utworem Reflection. Pomysłu starczyło tylko na początkowe minuty utworu. Gitara gra spokojne i miłe dla ucha motywy. Potem dochodzą jednak do głosu przesterowane dźwięki i mamy taką sztukę dla sztuki. Brak pomysłu na dalszą część utworu zastąpiono popisami obu panów. Niestety jednak w przeważającej części są one po prostu nudne i monotonne.
    Wypada tylko mieć nadzieję, że Opus Tide po nagraniu tego krążka wyciągną odpowiednie wnioski i na następnej płycie zaproponują nam ciekawsze i bardziej frapujące utwory. Potencjał w obu muzykach widać dość duży. Jeśli tylko przyłożą się bardziej do pracy przy komponowaniu i aranżacjach, jeśli postarają się wydobyć lepsze brzmienie ze swych instrumentów, jeśli zdecydują się poszerzyć skład tak, jak to pierwotnie planowali, to są w stanie nagrać naprawdę ciekawą płytę. Pierwsze koty za płoty. Moja ocena tej płyty to trzy punkty. Pół punktu dodaję na zachętę.
    3,5/5
    Jan Yano Włodarski

    Jan Włodarski czwartek, 07, maj 2009 21:46 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.