1 komentarz

• 

  Fani Savatage z pewnością ciągle narzekają, że jeden z ich ulubionych zespołów od tylu lat nie wydał żadnej płyty. Jeśli jednak sięgną po najnowszą płytę Jona Olivy z pewnością nie będą rozczarowani.
  Prawdę mówiąc miałem wątpliwości czy Jon potrafi jeszcze urzec nas swoją muzyką. Na 'Poets and madmen' jego popisy wokalne były raczej niskiej jakości. Wokal był tam tak ochrypły, że momentami wręcz męczący ( co było chyba jedynym mankamentem płyty). Na 'Global Warning' Jon zaśpiewał znacznie lepiej. Tutaj śpiew jest odpowiednio wyważony i to typowe dla Jona 'darcie gardła' odpowiednio współgra z muzyką.
  Ale w końcu 'Global Warning' to nie tylko śpiew. Nie ma tutaj co prawda tak bogatych wstawek symfonicznych jak na ostatnich płytach Savatage, ale za to mamy całkiem interesujące popisy progresywne. Np. klawisze a la Deep Purple w pierwszym utworze, czy też lekko industrialne eksperymenty w 'Master'. Z drugiej strony mamy takie drapieżne numery jak 'Before I hang' i 'Stories', a nawet balladowe 'Firefly'.
  Jeżeli ktoś jest ciekaw, do której płyty Savatage można porównać 'Global Warning' to najlepszym wyborem byłoby chyba 'Hall of the mountain king'. Fani ciężkiego grania nie powinni być zawiedzeni.

  Mateusz Stypułkowski wtorek, 10, luty 2009 17:30 Link do komentarza