Road To Self

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2008, album studyjny)
1.Point Of Departure  (5:21)
2.The Always And Forever (4:42)
3.Moonson (3:55)
4.Southwest Tango (grey melodies) (5:27)
5.The Three Steps Of Circle (13:02)
 I.The Disguised Words
 II.The Announced End
 III.Fury Resurrection
6.Existencial Fear (5:00)
7.While The Rain Cries (8:20)
8.Road To Self (4:50)
9.Last Minute Bells (6:34)
10.Rose Of The Swamp (6:14)
Bonus track:
11.Road To Self (instrumental version) (5:37)

Czas całkowity: 69:02
- Guido Lisioli (vocal,piano)
- Eduardo Fonseca (guitar, acoustic guitar)
- Keky Gonzalez (keyboards)
- Rodrigo Gocalvez (bass, charango, acoustic guitar, pinkullo,whistle)
- Alejandro Moore (drums, derbake,)
oraz:
- Sonia Sarava (Vocals (3)
- Bruno Aguzzi (shake, ocarina, didgeridoo, saxophon,marimba)
- Aldo Saralegui (piano (4)

1 komentarz

  • Jan Włodarski

    Swego czasu czytałem książkę Cień wiatru hiszpańskiego autora Ruiza Zafóna. Akcja powieści toczy się w latach 50-siątych ubiegłego wieku w sercu starej Barcelony. Daniel, główny bohater książki przeżywa na jej stronach największą i najbardziej niebezpieczną przygodę swojego życia, Powieść pełna jest niezwykłych zdarzeń, namiętności, przeklętych i tragicznych miłości rozgrywających się w scenerii gotyckiej i renesansowej części Barcelony. Opisy barcelońskich uliczek w deszczowe noce, starego opuszczonego pałacu, tajemniczego muzeum książek i antykwariatu oraz zamieszczone stare fotografie miasta spowodowały, że przez jakiś czas byłem po ogromnym urokiem osobliwej atmosfery książki.
    Gdy zobaczyłem zdjęcie parkowej alei w kolorze sepii umieszczone na okładce płyty Road To Self zespołu Soul Apart, od razu przywołało ono wspomnienie książki Zafóna. Muzyka zawarta na płycie jeszcze to wrażenie spotęgowała. Zespół pochodzi wprawdzie nie z Hiszpanii, lecz z Argentyny, ale muzyczne opowieści jakie nam zaserwował, jak ulał pasują do moich wyobrażeń o Barcelonie.
    Road To Self to debiut płytowy Argentyńczyków. Zespół przysłał do naszego serwisu płytę do recenzji, a pierwsze informacje o grupie na jakie trafiłem wskazywały, że jest to grupa progmetalowa
    i do takiej kategorii została zaliczona.
    Dziś, po wielokrotnym przesłuchaniu płyty mam co do tego zaszufladkowania pewne wątpliwości.
    Mamy tu wprawdzie elementy typowego metalu, ale dużo jest w muzyce Soul Apart akustycznych brzmień gitary, pianina i innych mniej znanych instrumentów, które z metalem nic wspólnego nie mają.
    Umówmy się więc, że jest to progmetal w przeważającej części wykonywany w wersji unplugged.
    Płytę otwiera utwór Point of Departure Już od samego początku płyty dostajemy wyraźny sygnał, że będzie się sporo działo w muzyczny świecie Soul Apart. Grupa łączy etniczne brzmienia uzyskiwane przy pomocy takich instrumentów jak ocarina, didgeridoo, shake, marimba z typowo metalowymi elementami: gitarowy riff, podwójna stopa perkusji, growling, falset a całość uzupełniają dźwięki pianina i saksofonu. Zmiany tempa i nastroju, bogata aranżacja, linie wokalne rozpisane na wielogłosy.
    W opisie słownym wszystko to brzmi trochę chaotycznie, ale w pierwszych dwóch utworach ta mikstura sprawdza się i daje naprawdę udany efekt.
    Trzeci utwór na płycie Moonson , to pierwsze zaskoczenie. Piękna ballada wykonana przez śpiewającą gościnnie Sonie Saravię w duecie z wokalistą grupy, trochę w klimacie Evenesence.
    Gitara akustyczna i pianino wprowadzają nastrój melancholii i zadumy.
    Numer czwarty to następne zaskoczenie na tej płycie. Ale przecież nie powinienem być zaskoczony znając narodowość muzyków. Argentyna wszystkim kojarzy się z tangiem. Soul Apart grają więc regularne tango. Pomysł wydaje się karkołomny, ale zapewniam wszystkich, że po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty z przyjemnością do tej kompozycji się powraca, Ma ona niesamowity klimat. Wokalista śpiewa w tym utworze w tak cudowny, zapadający w pamięć, nostalgiczny sposób, że podświadomie człowiek rozgląda się za uroczą partnerką i różą J.
    Trzeba też wspomnieć o jego grze na pianinie, bez którego trudno sobie wyobrazić dobre tango. W połowie utworu muzycy przypominają, że maję też metalowe korzenie i grają dość ostro i mocno. Pod koniec wracają znów do nostalgicznego nastroju, a całość kończy basowa coda. Cudnie.
    Następny numer na płycie to trzyczęściowy utwór The Tree Steps Of Circle. Mamy tu fragmentami muzykę ilustracyjną budującą nastrój tajemniczości, odgłosy wiejącego wiatru, śpiew wokalisty tylko z towarzystwem pianina i instrumentów smyczkowych, melodeklamację. W dalszych częściach kompozycji słyszymy ciekawe gitarowe solo, zmianę tempa na zdecydowanie szybsze, a nastroju na budzący niepokój i grozę. Demoniczne głosy i elementy powermetalowe dopełniają całości obrazu. W pewnym momencie wszystko się nagle urywa i znów mamy powrót do nostalgicznych dźwięków pianina i smyczków z początku otworu. Wymarzony podkład muzyczny do czytania książki Zafóna.
    I tak jest już do końca tej płyty. Połączenie różnych elementów muzycznych, nieraz bardzo odległych stylistycznie w jedną spójną całość. Road To Self to trochę odmienne spojrzenie na muzykę. Spojrzenie, które może wcale nie przyszłoby do głowy muzykom europejskim. Artyści z Ameryki Południowej wkładają w swoje kompozycje duży ładunek emocji i ekspresji. Łączą wątki liryczne z agresywnymi, z wyraźną przewagą tych pierwszych. Właściwie w każdym utworze trudno jest przewidzieć, jak potoczy się ich muzyczna akcja. Są nieprzewidywalne i pełne zaskoczeń. Przy pierwszych przesłuchaniach sprawiają wrażenie kompozytorskiego chaosu. Wsłuchując się w płytę kilkakrotnie dostrzeżemy jednak, że są to dobrze przemyślane i układające się w całość opowieści pełne emocji, wspaniale zaśpiewane i zagrane. Nie jest to na pewno muzyczne arcydzieło, ani epokowe wydarzenie, ale jest to płyta na dobrym poziomie, przy której trudno się nudzić. Płyta, która jest w stanie wprowadzić w specyficzny nastrój zadumy, nostalgii i melancholii. Płyta, którą warto poznać i rozsmakować się w niej.
    Zdaję sobie sprawę, że uderzam w trochę pompatyczne tony, ale trudno inaczej oddać słowami klimat tego krążka... Wybacz mi to drogi czytelniku tej recenzji i postaraj się dotrzeć do płyty Soul Apart i skonfrontować swoje odczucia na temat tej muzyki z moimi.
    4/5
    JanYanoWłodarski

    Jan Włodarski niedziela, 15, marzec 2009 10:19 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.