Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 211

Train of Thought

Oceń ten artykuł
(192 głosów)
(2003, album studyjny)

1. As I Am (7:47)
2. This Dying Soul (11:28)
    IV. Reflections of Reality (Revisited)
    V. Release
3. Endless Sacrifice (11:23)
4. Honor Thy Father (10:14)
5. Vacant (2:58)
6. Stream Of Consciousness (11:16)
7. In The Name Of God (14:16)

Czas całkowity: 69:22

- James LaBrie ( vocals)
- John Petrucci ( guitar )
- Jordan Rudess ( keyboards )
- John Myung ( bass )
- Mike Portnoy ( drums )
oraz:
- Eugene Friesen  (cello (5)

3 komentarzy

  • Bartek Kieszek

    To będzie krótka recenzja bo nie ma za bardzo o czym pisać. Nigdy nie bylem zbytnim fanem DT; zawsze wkurzały mnie ich popisy w stylu 'jakimi to my jesteśmy świetnymi muzykami, patrzcie i podziwiajcie' A co najbardziej bolalo to świadomość tego iż panowie naprawde mają w sobie potencjał-całkowicie niestety niewykorzystany. Bo zamiast napisac znakomitą porywającą kompozycję oni wola nagrywać 15 minutowe improwizacje ktore prowadzą donikąd i zupełnie rozbijają dramaturgię albumu. Byl co prawda jeden wyjątek: w 1999 ukazała sie płyta Metropolis pt.II i muszę przyznać ze sporo fragmentow podobało mi się( co prawda cześciowo ale jednak zawsze)
    Train of thought to jednakże kompletna porażka. Gdy usłyszałem otwierający go kawałek As I am po prostu zdębiałem. Z przerażenia, no bo co to ma być. Ja wiem ze mialo być ostro i metalowo a wyszło zupelnie bezbarwnie...Dalej jest jeszcze gorzej a szczyt złego smaku zespól osiąga w Endless Sacrifice zainspirowanym chyba przebojami Linkin Park.
    Ratują się tylko 2 fragmenty: liryczny Vacant i zamykający płyte monumentalny In the name of God z fajną grą orkiestry symfonicznej.
    2 gwiazdki.

    Bartek Kieszek środa, 04, luty 2009 18:52 Link do komentarza
  • Marek Kowalski

    Opróćz 2-3 albumów, większość płyt Dream Theater zawiera zarówno bardzo dobre i wyjątkowo słabe utwory/fragmenty. Tak jest i na tej płycie. 3 kompozycje są naprawdę udane: 'Vacant', 'Stream Of Consciousness' oraz 'In the Name of God'. Dwóm kolejnym ('This Dying Soul' i 'Honor Thy Father') zaszkodziło 'rapowanie' LaBrie ale mimo wszystko zawierają piękne melodie (np. 'żydowski' motyw w 'This Dying Soul') oraz świetne fragmenty instrumentalne. 'As I Am' to typowy rockowy utwór typ zwrotka-refren + solówka przed ostatnim pokazem refrenu - może się komuś podobać ale wielka muzyka to nie jest. Największym niewypałem jest utwór 'Endless Sacrifice'. Jak zwykle melodie ciekawe, fragment instrumentalny pod koniec utworu genialny, ale cała kompozycja nie przekonuje, szczególnie refren psuje cały urok tego utworu.

    Podsumowując - połowa płyty świetna, druga połowa niestety tylko fragmentami. A można było wydać płytę 40 minutową... 4 gwiazdki

    Marek Kowalski środa, 04, luty 2009 18:52 Link do komentarza
  • Grzegorz Romanowicz

    Płyty Dream Theater charakteryzują się tym, iż są z grubsza płytami eksperymentalnymi. Train of Throught jest płytą wyważoną. Takie właśnie płyty wydają chłopacy z Dream Theater po pracy nad projektem Liquid Tension Experiment i po zatrudnieniu Jordana Rudnessa. Otwierający utwór, czyli As I Am, posiada kapitalna partie bębnów na początku kawałka. Poza tym ta piosenka szybko się nie nudzi i dość łatwo wpada w ucho. Może wkurzać głos LeBrie, ale muzyka w tym przypadku broni się sama. Wymiata solo gitarowe - John Petrucci nie bez przyczyny jest uznawany za jednego z najlepszych gitarzystów młodego pokolenia. Drugi utwór, czyli This Dying Soul jest kontynuacją The Glass Prison z 6DOIT i dotyczy problemów alkoholowych moim zdaniem najwybitniejszego perkusisty progresywnometalowego - Mike Portnoya. A sam utwór posiada kapitalną połamaną linie gitary na początku i na końcu piosenki. 'Rap' LeBrie w środku piosenki jest dość numetalowy i psuje trochę wrażenie jakie robi partia Petrucciego na początku utworu. Później mamy Endless Sacrifice, które może się podobać fanom tradycyjnego metalu spod znaku Iron Maiden lub Metallici. Honor Thy Father posiada genialne intro perkusyjne, lecz znów mamy do czynienia z rapem, który tu wkurza bardziej niż w TDS. Vacant jest ciekawym odprężeniem od łupanki w Honor Thy Father i jest kapitalnym intro, które poprzedza moim zdaniem najlepszy utwór z tej płyty - instrumentalne Stream of Consciousness. W tym utworze widać jak wiele wnosi Rudness i jak wiele wniósł projekt Liquid Tension Experiment. Utwór przypomina Acid Rain LTE. Wielowątkowość tego utworu jak i jego pompatyczność mogą się podobać. Ba, i podobają się. Dużym plusem Stream of Consciousness jest brak wokalu... który, moim zdaniem, jest sporym minusem Dream Theater. Na zakończenie najdłuższy, lecz trochę przynudzający, In the Name of God. Ciekawa jest partia perkusyjna w spokojniejszej części utworu. Ogółem płyta jest ciekawym elementem dyskografii Dream Theater. Może nie zaskakuje, bo niektóre motywy znamy choćby z 6DOIT lub z dokonań Liquid Tension Experiment lecz ta płyta jest godna uwagi. 4 gwiazdki.

    Grzegorz Romanowicz środa, 04, luty 2009 18:52 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.