A+ A A-

In a Flesh Aquarium

Oceń ten artykuł
(20 głosów)
(2006, album studyjny)
1. Chromatic Chimera (5:52)
2. Feasting Fools (6:17)
3. Desert Urbania (7:29)
4. Summoning Scenes (7:46)
5. Silence_011010701 (5:13)
6. Megalomaniac Trees (5:57)
7. The Shiver - Another Dissonant Chord (3:00)
8. The Shiver - Meet Me At The Carrousel (4:07)
9. The Shiver - A Clown's Mindtrap (3:41)
10. Psychic Jugglers (11:10)

Czas całkowity: 60:36
- Syriak ( guitars, vocals )
- ChaotH ( bass )
- Leïlindel ( female vocals
- Artagoth ( guitar, vocals )
- ExoD ( keyboards )
- Le Bateleur ( violin )
- Landryx ( drums )
Więcej w tej kategorii: Utopia »

2 komentarzy

  • Harlequin

    Czy kiedykolwiek wyobrażaliście sobie jak wygląda najbardziej pokręcona muzyka jaką można stworzyć ? Czy wyobrażaliście sobie jakby brzmiał zespół, gdyby usiłował połączyć WSZYSTKIE style ambitniejszej muzyki ? Czy sądzicie, że Spiral Architect gra muzykę niezrozumiałą ? Czy The Dillinger Escape Plan stosuje podziały rytmiczne z kosmosu rodem ? Czy Biomechanical lub Carnival in Coal to zespoły skrajnie eklektyczne? Jeśli ktoś tak uważa to może zakończyć czytanie tej recenzji w tym miejscu. Jeśli ktoś z was nie jest otwarty na muzykę, to tym bardziej niech zakończy czytanie tego artykułu. 'In a flesh aquarium' jest drugim krążkiem septetu z Kanady. Muzycy zespołu przybrali pseudonimy równie kosmiczne i atonalne jak nazwa i muzyka zespołu (oryginalnie zespół nazywa się UnExpect).

    Słucham tego albumu od dobrych dwóch tygodni i dalej go rozgryzam ... To co gra UnExpect można nazwać jednym, wielkim, schizowatym cyrk - metalem. Na płycie znalazło się 10 skrajnie pokręconych utworów utrzymanych w niespotykanej konwencji. Utwory mają charakter operowy, teatralny, gdzie muzykę można rozpisać na role, gdzie grwolingi przeplatają się z pięknymi kobiecymi wokalizami, gdzie spokojne partie pianina (często przypominające taperów grających podkład do filmów niemych) przenikają się z ultratechnicznymi wygibasami, z jazzową rytmiką, z ciężkimi zahaczającymi o mathcore riffami.

    W muzyce unExpect znajdziemy wpływy bardzo różnorodnych zespołów. Jest tutaj nonszalancja Necrophagist, jest operowo-teatralny charakter Arcturus, jest nastrój i opera Devil Doll, są schizotyczne klimat rodem z Atrox, jest nuta wygłupu rodem z Carnival In Coal, jest odrobina klimatu Peccatum, są czyste wokalizy przypominające Vintersorga. Mamy też bardzo wyraźne wpływy klawiszowego jazzu, jest też typowy klasyczny, symfoniczny rozmach, jak i kabaretowy styl śpiewu.

    W utworach pojawiają się, co prawda sporadycznie, rewelacyjne gitarowe solówki, oraz solówki na skrzypcach. Jest też nuta industrialu, black metalu i .... chyba wszystkiego oprócz power metalu. Muzyka UnExpect jest bowiem niesłychanie bogata - o wiele bardziej aniżeli to co proponuje Dream Theater, Opeth czy Riverside.

    UnExpect deklasuje praktycznie każdy istniejący obecnie zespół. Swoją kreatywnością przekracza najśmielsze granice, potrafi łączyć zupełnie niepowiązane ze sobą gatunki muzyczne, tworząc genialne rozbudowane kompozycje jakże dalekie od powtórzeń. Od strony instrumentalnej UnExpect to światowa czołówka.

    Nie wiem czy jest sens rozpisywać się nad poszczególnymi utworami, bo każdy z nich jest perfekcyjny w każdym calu. Moimi faworytami są otwierający płytę 'Chromatic chimera', który jest najmocniejszym utworem na płycie, pełnym nieziemskich shreddingów, szalejącego basu, maniakalnego pianina i schizotycznego klimatu oraz 'Summoning scenes' - szalenie rozbudowany, gdzie kabaret przenika się z orientem, gdzie rytm to pojęcie względne.

    Nie wątpię w to, że UnExpect przewrócił pojęcie muzyki tak jak to w 1993 roku zrobił Cynic. Nie wątpię też, że za kilka lat 'In a flesh aquarium' będzie prawdziwą kolekcjonerską perełką, gdzie melomani będą się o nią zabijać. UnExpect jest ogromnym wyzwaniem dla każdego słuchacza i jeśli ktoś uważa, że taki The Dillinger Escape Plan gra kosmicznie, to jest to jedynie namiastka tego, co robi UnExpect. Dla mnie jest jeden z lepszych albumów, jakie ukazały się w tej dekadzie. Nie wątpię, że ten album kryje jeszcze tysiące smaczków do odkrycia ... BRAWO !!!

    (recenzja ukazała się wcześniej na darkplanet.pl)

    Harlequin piątek, 13, marzec 2009 00:14 Link do komentarza
  • Jacek Kozłowski

    'Are you frightened of Free Brains?
    May I borrow your head for the evening?'

    CHAOS, wszechobecny, nieokiełznany, no prawie... muzykom z zespołu Unexpect udało się to znakomicie. kiedy znalazłem płytę, coś się poruszyło. wiedziałem, że będzie to coś ciekawego. od samego początku atakują niesamowitym pianinem, potem wiolonczela i zaczyna się opera! opera chaosu. potężna, piękna, mocna, melancholijna, podzielona na akty, sceny, z niezwykłymi zwrotami akcji. trzeba się wczuć i pozwolić sobie zagubić się w otchłani...
    od strony technicznej Unexpect są dla mnie mistrzami, basista jest szalony, wokalistka ma niesamowity głos a wszystko jest perfekcyjnie złożone. kiedy w 'Chromatic Chimera' w 4:10 wokalistka zaczyna śpiewać 'The universal language of positive similarity' ciarki mnie przechodzą. zwroty akcji są niesamowite. nigdy nie czytałem szkolnych lektur, ale wielce jestem przekonany iż nawet u szekspira nie idzie takich uświadczyć.
    przechodząc przez 'Feasting Fools' i 'Desert Urbania' dochodzimy do wbijającego w fotel 'Summoning Scenes'. 'let us paint! your inner vision' często sobie podśpiewuje. pierwsze 3 minuty są mocne, bardzo mocne. potem akcja zwalnia, żeby na ostatnią minutę znowu się rozkręcić. 'silence 011010701' to dziwna piosenka. czy już podchodzi pod elektronikę? nie wiem, nieważne. idealnie wpasowuje się w klimat i jest świetnym intro do 'Megalomaniac Trees'. kolejna mocna piosenka która bardziej przykuła moją uwagę. solidna dawka szalonej perkusji, której czasami w paradę wchodzą skrzypce.
    'A Clown's Mindtrap' traktuję jako wstęp do mojego faworyta. 'meet me at the carrousel' szalona pieśń, jak wszystkie zresztą, ale jakoś w moich uszach bardziej się wyróżnia. zdecydowanie warta uwagi.
    'another disonant chord' to zażarta dyskusja, jednak goni ją ostatnia pieśń, czyli 'Psychic Jugglers', której zdecydowanie warto poświęcić więcej uwagi niż dwa zdania! podczas intro wystarczy zamknąć oczy, żeby zobaczyć ludzi przebranych za duchy i zjawy tańczących na deskach teatru. ta pieśń, to przedstawienie samo w sobie. napięcie budowane jest pianinem, skrzypcami i szeptem, po czym dochodzi do eksplozji szaleństwa i po chwili wszystko zaczyna się od nowa.
    'Sporadic fireballs, experiment Chaos intensity', te słowa oddają klimat. muzycy Unexpected rzeczywiście eksperymentują z chaosem

    w tym miejscu rozstaję się z chaosem, by wrócić do przeklętego, materialnego i niezmiennego porządku. niestety... nie wiem jak mam podsumować tę płytę. to jest to coś, czego szukałem w muzyce. no prawie. w 90%. zdecydowanie jest to jedna z najlepszych płyt jakie w życiu słyszałem. nie wiem z czym mam ją porównać, ale samo to, że ja, niesamowity leń z brakiem zdolności humanistycznych napisałem ten tekst, świadczy o jej mocy. jedyne o czym teraz marzę, to więcej, więcej i więcej!

    Jacek Kozłowski piątek, 13, marzec 2009 00:14 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.