Ripples

Oceń ten artykuł
(11 głosów)
(2010, album studyjny)


01. Intro - 1:30
02. Ripples - 6:33
03. Do I Dare? - 5:31  
04. Remorse  - 6:21
05. Between Black & White - 8:12 
06. Catatonic Coma - 5:44  
07. Torn Apart  - 4:58 
08. Traces Inside  - 7:51 
09. Reflections  - 2:03 
10. The Purpose  - 5:58 
11. Trails Of Clarity - 5:42*
12. Traces Inside  [edit] - 4:13*
13. Ripples  [edit] - 4:48*
14. Traces Inside [video-clip enhancement] - 4:20*

* - Bonus Track


- Atle Pettersen - wokal
- Robin Ognedal - gitara 
- Nickolas Main Henriksen - instrumenty klawiszowe
- Rein Blomquist - gitara basowa
- Joachim Strom Ekelund - perkusja

Media

1 komentarz

  • Paweł Bogdan

    Zapewne Ty drogi czytelniku czytający tą recenzję już zdążyłeś pomyśleć: Hmmm... przecież widziałem już do złudzenia podobną okładkę płyty innego zespołu, a tenże album był również zatytułowany Ripples! Co jest grane? To plagiat?. Nie drogi czytelniku, to nie plagiat. Wszystko tłumaczy fakt, że zespól Aspera, który to pierwotnie wydał Ripples, zmienił swoją nazwę na Above Symmetry i postanowił wydać reedycję krążka już pod nową nazwą. Co skłoniło jednak zespół do tej trudnej decyzji o zmianie nazwy zespołu? Przecież wiemy jakim wymagającym czasu i wytężonej pracy zadaniem jest wyrobienie sobie tzw. marki w muzycznym środowisku. Powołując się na oficjalne oświadczenie zespołu przyczyną były nieprzewidziane problemy techniczne. Mi udało się dojść do informacji, iż inny zespół o nazwie Aspera (z Filadelfii) złożył pozew na Norwegów za przywłaszczenie sobie tej właśnie nazwy i spór ten progmetalowcy przegrali. W ten oto sposób narodził się zespół Above Symmetry, a może raczej przepoczwarzył się do tej formy z Aspera.

    Recenzowany album jest reedycją tegoż samego, wydanego jeszcze pod szyldem Aspera w 2010r. Od swojego poprzednika nie różni się jednak jedynie szatą graficzną. Muzycy stanęli na wysokości zadania, nie rzucili nam odgrzanego kotleta na innym talerzu i do pierwotnych dziesięciu kompozycji dorzucili jedną zupełnie nową, dwie w tzw. wersji Edit i teledysk do utworu Traces Inside.

    Stykając się z zespołami określanymi mianem metalu progresywnego za każdym razem coraz bardziej obawiam się kopi molochów tego gatunku. Zespół Above Symmetry (jak się okazało) w sposób oczywisty nie uchronił się od głębokich inspiracji Dream Theater i Symphony X (bo tych zespołów na Ripples jest jakby najwięcej) oraz Pain of Salvation, Evergrey, Pagan's Mind czy Shadow Gallery. Trudno jednak obwiniać zespół za wzorowanie się na prekursorach gatunku, gdyż wymyślić coś innowacyjnego w metalu progresywnym, w stylu już tak przez wszystkich oklepanym, wyeksploatowanym, opartym na muzycznych schematach i przypominającym starą, zajeżdżoną kobyłę jest naprawdę, naprawdę ciężko. Bardzo rzadko pojawiają się takie perełki odświeżające progmetal jak polskie Division by Zero, które stają się jasnym punkcikiem na progresywno metalowej mapie. Na tej mapie z całą odpowiedzialnością umieściłbym również Above Symmetry i ich debiutancki materiał.

    Nie będę ukrywał że drżałem przed zapoznaniem się z twórczością Norwegów. Obawiałem się kolejnej nudnej, oklepanej progresywnej miotaniny, a jak się ku mojemu zdziwieniu okazało zostałem po raz kolejny niezwykle zaskoczony muzycznie. Ripples to naprawdę bardzo dobry album! Już na samym początku nieodzownym jest stwierdzić, iż grając muzykę typową dla gatunku (ciężko znaleźć na Ripples jakiekolwiek muzyczne innowacje) muzycy stworzyli naprawdę bardzo solidne, by nie rzec świetne dzieło. Krążek absolutnie (co w progmetalu szokuje!) się nie nudzi, z każdym kolejnym przesłuchaniem brzmi lepiej i lepiej. Naprawdę trudno się od niego oderwać. Przyznam szczerze, że już po przesłuchaniu pierwszych utworów na krążku czułem, że: to jest to!. I jest. Norwegowie nie grają muzyki wtórnej i nudnej, ich twórczość naprawdę wciąga. Temu na pewno sprzyja fakt, że wszystkie utwory na krążku są bardzo dobrze skomponowane i mimo, że cechują się typową dla gatunku karkołomnością to brzmią naprawdę dobrze i bardzo, bardzo spójnie, a typowo Dream Theaterowskich przejść tak jakby nawet nie odczuwamy (co się chwali).

    Naprawdę OGROMNYM atutem Ripples są świetne melodie i przyjemne dla ucha refreny, których w obecnie powstającej muzyce coraz bardziej brakuje, a szkoda. Co ciekawe melodyjność krążka została połączona z ciężkimi riffami i seriami perkusyjnych ostrzałów nie gryząc się przy tym. Norwegowie oczywiście nie zapomnieli o melancholijnych, nastrojowych momentach, których na krążku też sporo odnajdziemy. Co do kwestii stricte instrumentalnych na Ripples nie brakuje naprawdę ciekawych i klimatycznych solówek, a bicia rekordu Guniessa w zagranych dźwiękach na sekundę nie uświadczymy tutaj z całą pewnością. Czuć że Robin Ognedal naprawdę przyłożył się do swojej pracy, bo gitary brzmią naprawdę świetnie i trzeba przyznać, że dość różnorodnie. Osobiście jednak najbardziej chciałbym wyróżnić klawiszowca Nickolasa Henriksena, u którego aż bije muzycznym talentem. Niezwykle wysokie umiejętności techniczne i kompozytorskie wiąże z wręcz mistrzowskim zacięciem do tworzenia całej klimatycznej otoczki utworu. Kolejnym naprawdę dużym atutem zespołu jest wokalista i co zrozumiałe jego głos. Atle Pettersen naprawdę śpiewać potrafi, posiada naprawdę ciekawą, dość mocną barwę głosu. Można tylko ponarzekać, że pewnymi momentami przypomina ona Rusella Allena z Symphony X czy Daniela Gildenlowa z Pain of Salvation.

    Najbardziej szokujący jest fakt, że Norwegowie zrzeszeni w zespole są naprawdę młodzi gdyż wszyscy urodzili się w roku 1989. Nie ma co ukrywać, że to właśnie ich muzyczna werwa, młodość i pasja stały się podstawą do stworzenia tak dobrego albumu, ale warto zauważyć, że nawet mimo braku doświadczenia swoim krążkiem pobili wiele innych, nawet tych progresywno metalowych wyjadaczy.

    Nie ma co ukrywać, że muzycy wybrali sobie chyba najmniej wdzięczny podgatunek muzyki progresywnej. Sądzę, że prawie każdy zgodzi się ze mną, że progresywny metal wyprowadzony kiedyś na wyżyny przez Dream Theater stacza się od dłuższego czasu po równi pochyłej w coraz szybszym tempie, a cały gatunek stał się pewnego rodzaju ogromnym śmietniskiem. Na każdym śmietnisku można znaleźć jednak coś użytecznego, coś wyrzuconego pochopnie, coś naprawdę wartościowego. Takim znaleziskiem okazuje się zespół Above Symmetry.

    Ogólnie podsumowując młodzi muzycy wydając Ripples w pewnym sensie podłączyli kroplówkę leżącemu na łożu śmierci gatunkowi. Trzeba przyznać, że w ciągu lat powstało naprawdę niewiele progmetalowych krążków, które znajdowałyby się na poziomie zbliżonym do Ripples. Trzeba oddać chwałę zespołowi, że grając muzykę już tak wyeksploatowaną, nagrali naprawdę fantastyczny, muzycznie świeży album. Jestem w pełni przekonany, że Ripples jest absolutnie płytą obowiązkową dla każdego fana progresywno-power-metalowych dźwięków, a nie tylko oni powinni znaleźć na tym krążku coś dla siebie. Aż nie śmiem myśleć, co tak młodzi muzycy, już bardziej doświadczeni, zaprezentują nam w przyszłości, a na pewno losy grupy będę śledził z zapartym tchem.

    Paweł Bogdan środa, 30, marzec 2011 23:45 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.