The Corridor

Oceń ten artykuł
(44 głosów)
(2011, album studyjny)


01. The Corridor (8:46)
02. In Hiding ( 12:23)
03. Last Day (9:23)
04. Loser (6:30)
05. Wake Up (7:15)
06. Man Almighty (15:39)

Czas całkowity: 59:56


- Dariusz Giers  (vocal)
- Mateusz Machnikowski (guitar)
- Piotr Pastwa  (guitar)
- Artur  Olkowicz  (bass)
- Marcin Gołębiewski (drums)

Media

1 komentarz

  • Michał Maciejewski

    Chciałbym bardzo napisać recenzję nie używając porównań, które mogłyby być niewłaściwie zrozumiane. Co ma na myśli krytyk mówiący, że kapela gra jak np. TOOL? Muzykę wymagającą, wielowątkową, przemyślaną, lejącą się jak woda, falującą i płynącą, uderzającą, gwałtowną, nieposkromioną, z wielointerpretacyjnymi (jest takie słowo?) tekstami chłoszczącymi prawdą po mordzie? Niewątpliwie Maynard i kompania odcisnęły swoje piętno na muzykach z AMS. Czy porównanie Gołębiewskiego do Carey'a to bluźnierstwo? Obawiam się że nie. Są jednakowo specyficzni w swoim kunszcie, wyzwoleni całkowicie z barier, nieprzewidywalni, opowiadający historię ale chirurgicznie precyzyjni. Uczta rytmiczna.

    Słucham pierwszy raz... 'Corridor'... deszcz, gitarka nostalgicznie z klimatem, nabiera tempa, wokal, myślę sobie - ale barwa, pachnie Seattle, dreszcze, nieźle! Drugi numer, nie rozumiem, powikłane, wokal myli się fatalnie, przydługawy, ale niezły. Słucham dalej, muzyka przywołuje różne obrazy, fantastycznie, ...look into my right eye... dreszcze, gitarzyści bawią się brzmieniem, wirtuozerskie zagrywki i solo, świetne opanowanie pogłosów, sekcja zamiata, bas precyzyjnie i z pomysłem, świetnie akcentuje, wokal rozkręca temat, nie wiem na czym się skoncentrować, bardzo dużo się dzieje, znowu obrazy...
    Jeszcze raz... I jeszcze. Chce się wracać do tego bez końca i odkrywać, odkrywać i chłonąć bez przerwy.
    Słucham któryś tam raz 'In hiding'... pomyłka wokalisty? '...What have I done...' czy skowyt człowieka na krawędzi? Ale emocje, co za historia, numer miażdży jak walec. Tradycyjnie jeż na karku przy '...Look into my left eye... tell me something, you can't?' w 'Last Day' i jeszcze wiele razy później.

    Brawo. Z premedytacją daję 4.8 i polecam wszystkim melomanom szukającym jak kania dżdżu ambitnej sztuki muzycznej, wirtuozeria razy pięć i zawodowa produkcja.
    Jak nazwać taką muzykę, progresywny rock? fusion? trudno zaszufladkować. Niech każdy oceni sam. Ja jestem dumny że się urodziło nad Wisłą.

    Michał Maciejewski czwartek, 16, czerwiec 2011 23:08 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.