Three Wise Monkeys

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2012, album studyjny)

01. Toshogu Shrine
02. Mizaru
03. Three Wise Monkeys
04. Kikazaru
05. Blackened Tornado
06. Iwazaru
07. Free Falling
08. Between Space And Time
09. Coming Home
10. Believe

 

Göran Edman (vocals on track 3)
Jonas Erixon (vocals on tracks 5, 7, 9 & 10)
Kevin Moore (keyboards on track 2)
Federico Solazzo (keyboards on tracks 5, 6 & 9)
Mistheria (keyboards on tracks 8 & 10)
Alessandro Bertoni (keyboards on track 3)
Tommy Ermolli (guitars on tracks 2, 3, 5, 9 & 10)
Simone Mularoni (guitars on tracks 7)
Mark Cross (drums on track 7)
Paolo Valli (drums on tracks 2 & 9)
Paco Barillà (drums on track 3 & 10)
Sebastian Persini (drums on tracks 5 & 6)

Więcej w tej kategorii: « Rebirth

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Trzeba przyznać, że gitara basowa w muzyce rock/metalowej jest instrumentem dosyć często zaniedbywanym. Krążyła również hipoteza, że „bass powinien być tylko tłem w muzyce”. Całe szczęście jest wielu artystów, którzy to przypuszczenie całkowicie obalili i warto przy tym wymienić m.in. Victora Wootena, Geddy’ego Lee, Marka Kinga, czy Wojtka Pilichowskiego. Sam uwielbiam dźwięk basu i ostatnio bliżej zapoznałem się z twórczością Alberta Rigoniego.

    Warto przed przesłuchaniem jego najnowszego wydawnictwa zapoznać się z wydanym w 2011 roku „Rebirth”. Ileż tam jest wspaniałej muzyki! Album jest świetnie wyważony i znajdziecie na nim masę przemyślanych kompozycji, które subtelnie manewrują między jazz fusion i metalem progresywnym. Na „Rebirth” zaproszonych zostało wielu znanych artystów, gdzie warto wymienić m.in. Gavina Harrisona (Porcupine Tree), czy Johna Macaluso (Ark, Starbreaker) i zdecydowanie warto jest sięgnąć po to wydawnictwo. Natomiast na „Three Wise Monkeys” mamy jeszcze więcej gości i znacznie mniej elementów fusion. Rigoni tym razem daje upust swojej przebojowości, skupiając się bardziej na wokalno-rockowych kompozycjach.

    Na początku należałoby wspomnieć o gościach zaproszonych na płycie, usłyszycie m.in. klawiszowca Kevina Moore’a (ex-Dream Theater, OSI), grających na perkusji Sebastiana Persini’ego i Paco Barillę (Daniele Liverani) oraz wokalistę Görana Edmana (ex-Yngwie Malmsteen). Trzeba przyznać, że to dość imponująca „obsada”, ale jak wypada we współpracy z Alberto Rigonim?

    Na „Three Wise Monkeys” usłyszycie – jak już wcześniej wspomniałem – znacznie więcej przebojowych kompozycji, które występują naprzemiennie między instrumentalnymi utworami. Tradycyjne, fusion-rockowe numery to fantastyczny „Mizaru” z Kevinem Moorem na klawiszach, znacznie bardziej stonowany, melancholijny „Kikazaru”, czy „Iwazaru” z kapitalną sekcją perkusyjną w wykonaniu Sebastiana Persiniego. Pod koniec albumu usłyszymy też przyjemną, klimatyczną kompozycję „Between Space And Time”. Drugą stroną płyty są rockowe kompozycje, a pierwszą z nich jest tytułowy „Three Wise Monkeys”. Naprawdę fajny kawałek – niezwykle skoczny, przebojowy i kapitalnie zagrany. Znacznie gorzej wypada bezpłciowy „Blackened Tornado”, któremu zabrakło pomysłu i przede wszystkim – ciekawych melodii. . Za to „Free Falling” to jeden z najlepszych utworów na płycie, na którym zauroczyła mnie sekcja rytmiczna w stylistyce funky oraz fenomenalne solo na gitarze w wykonaniu Simone Mularoni. Na końcu czekają nas dwie, delikatne kompozycje – „Coming Home” i „Believe”. O ile ta pierwsza nie jest – w moim odczuciu - zbyt urokliwa, to druga nadrabia niesamowitą sekcją basową i wpadającym w ucho refrenem (brawa dla Jonasa Erixona na wokalu).

    Przyszedł czas na werdykt i szczerze powiedziawszy… Ciężko mi było ocenić „Three Wise Monkeys”. Jeżeli ktoś nie miał wcześniej styczności z twórczością Alberto Rigoniego, to w jego najnowszym wydawnictwie, zakocha się od pierwszego wejrzenia. Ja przesłuchałem je po fantastycznym „Rebirth”, którego wyróżniała m.in. subtelność i w dużej mierze nieprzewidywalność (z każdym kawałkiem byłem ciekaw co jeszcze mnie czeka). Tego ostatniego tym razem trochę zabrakło i wcale nie twierdzę, że jego najnowsze wydawnictwo jest złe, wręcz przeciwnie – nadal trzyma wysoki poziom. Sama „naprzemienna” konstrukcja albumu jest świetnym rozwiązaniem, a kompozycje są przemyślane i profesjonalnie zaaranżowane. Złożone sekcje basowe świetnie budują klimat, wybijając się ponad inne instrumenty, co nie znaczy, że reszta muzyków jest przez to ograniczana – wszystko brzmi zawodowo. Słuchaczy ucieszy też ilość artystów występujących na płycie, którzy napiętnowali utwory swoimi charakterystycznymi zagrywkami.

    Alberto Rigoni po raz kolejny udowodnił ile potencjału drzemie w gitarze basowej i jednocześnie pokazuje wyjątkowość tego instrumentu. Dlatego też „Three Wise Monkeys” polecam szczególnie tym, którzy w nią wątpią.

    4/5

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak środa, 19, wrzesień 2012 18:23 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.