2. Lazing on a Sunday Afternoon (1:08)
3. I'm in Love With My Car (3:05)
4. You're My Best Friend (2:50)
5. '39 (3:25)
6. Sweet Lady (4:01)
7. Seaside Rendezvous (2:13)
8. Prophet's Song (8:17)
9. Love of My Life (3:38)
10. Good Company (3:26)
11. Bohemian Rhapsody (5:55)
12. God Save the Queen (1:11)
13. I'm in Love With My Car* (1991 Remix) (3:05)
14. You're My Best Friend* (1991Remix) (2:50)
Czas całkowity: 48:49
* dodatkowo na reedycji z 1991 roku
- Brian May ( banjo, guitar, harmonica, keyboards, vocals, koto, ukulele )
- Roger Taylor ( percussion, vocals, drums )
- John Deacon ( bass, piano (electric), guitar, double bass )
2 komentarzy
-
Przyznam się bez bicia, że nie doceniałem Queen. Oczywiście lubiłem pierwsze dwie płyty, ale późniejszej twórczości jakoś nie znałem. Aż tu nagle pewnego dnia puściłem sobie A Night At The Opera. I była to miłość od pierwszego przesłuchania. Bo to cudowna płyta. Skomplikowana, na wskroś progresywna. Klimaty mieszają się w niej często i gęsto. I szkoda, że ludzie głównie kojarzą ten album z megahitem Bohemian Rhapsody. Ale przecież poza tym hiciorem, mamy jeszcze 11 nie gorszych utworów. Pewnie dlatego ten album jest taki dobry i zróżnicowany, bo każdy z muzyków miał tu swoje pięć minut. I tak zaczynam ciosem rockowym w postaci 'Death On Two Legs', który w warstwie tekstowej jest atakiem na menadżera Queen wtedy już chyba byłego:)) Następnie mamy króciutkie i urokliwe Lazing On A Sunday Afternoon, bardzo brytyjski utwór, który przechodzi w kolejny rockowy cios, śpiewany przez Rogera Taylora 'I'm In Love With My Car'. O czym jest tekst chyba nie warto wspominać:) W każdym razie jest to bardzo bezpretensjonalna twórczość. Następnie dźwięki klawiszy wprowadzają nas w taki wesoły i przyjemny utworek pt You're My Best Friend. I to chyba drugi obok Bohemian największy hit z tego albumu. Ale nie dziwi mnie to wcale:) Jeśli Queen ma być w lekkim wcieleniu, to tylko w takim:). Kolejną zmianę klimatu przynosi nam '39. Taki quasi folkowy utwór w stylu takiego mało znanego niemieckiego zespołu Ougenweide. Sweet Lady przynosi nam bezkompromisowego rocka spod znaku ostrzejszego Free lub Ten Years After. Seaside Rendezvous plasuje się w tej samej kategorii co Lazing. Ot taki urokliwy przerywnik. Mogło by go nie być, ale jego obecność, nie obniża wartości płyty:) Ale już następny utwór - The Prophet Song... No co tu będę dużo mówił. Po prostu cudo. Zdecydowanie najlepszy utwór tej płyty, tego zespołu i jedna z moich ulubionych rockowych kompozycji. Strukturalnie przypomina takie rzeczy jak Dancing With The Moonlit Knight i My God (odpowiednio Genesis i Jethro Tull gdyby ktoś miał wątpliwości). Świetny tekst, kroczący rytm, bardzo podniosły klimat. Świetna aranżacja wokalu. Dawno tak dobrej nie słyszałem. Szkoda, że Queen nie poszedł bardziej w tym kierunku. W zasadzie po tej kompozycji mogła by się ta płyta skończyć:) Nie jest jednak źle, a wręcz jest dobrze, gdyż zespół trzyma poziom już do końca. Prophet's Song przechodzi bardzo zgrabnie w kolejny delikatny utwór, czyli Love Of My Life. Good Company jest trzecim z kolei i najdłuższym 'rozluźniaczem'. O dwóch już wcześniej pisałem. Ten się wiele nie różni w klimacie, mógłby jednak być krótszy. No a potem Bohemian Rhapsody. Nie ma co pisać. Każdy to słyszał, bo inaczej się chyba nie da:) Więc każdy też wie jak genialny jest to utwór, choć moim zdaniem The Prophet's Song jest lepszy. A po tym rockowym wulkanie, God Save The Queen na koniec. Aż dziwne, ze aż tyle różnorodnych rzeczy udało się upchnąć na tej płycie. Przy tym nie spełnia ona wrażenia bałaganiarskiej składanki, tylko przemyślanej całości. Świetna płyta. Zdecydowanie trzeba mieć ją w swoich zbiorach. 5/5
Rafał Ziemba środa, 11, czerwiec 2008 19:45 Link do komentarza -
Zacząłem w zasadzie od tej płyty Queen i mógłbym poprzestać tylko na niej , ponieważ już nic więcej nie oczekuję od tej grupy. Zachwyca mnie jeszcze krążek QUEEN II - naprawdę wielki i chyba niedoceniany album. Co do 'Opery' uderza w niej różnorodność , wielobarwność , pastisze(Lazy on the sunday) , hard-rock (death on two legs , sweet lady) progres (Prophet song) , nastrój (Love of my life) czy wokalne dzieło (Bohemian Rhapsody). A zakończenie to nawet pewna megalomania(hymn angielski)...To arcydzieło i wystarczy to określenie. Mercury i spółka już nic lepszego nie nagrali ale dobrze że chociaż zapisali w swej dyskografii 'Noc w Operze' - na wieki.
Sławomir Fabin środa, 11, czerwiec 2008 19:45 Link do komentarza
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)