2. We Are the Champions (2:59)
3. Sheer Heart Attack (3:24)
4. All Dead, All Dead (3:09)
5. Spread Your Wings (4:32)
6. Fight from the Inside (3:03)
7. Get Down, Make Love (3:51)
8. Sleeping on the Sidewalk (3:07)
9. Who Needs You (3:07)
10. It's Late (6:27)
11. My Melancholy Blues (3:29)
12. We Will Rock You* (1991 remix ruined by Rick Rubin) (5:00)
Czas całkowity: 44:09
* dodatkowo na reedycji Hollywood Records z 1991 roku
- Brian May ( banjo, guitar, keyboards, vocals )
- Roger Taylor ( drums, vocals )
- John Deacon ( bass, guitar )
1 komentarz
-
W 1977 roku, po błyskawicznym szturmie punk rocka, muzyczne dinozaury, takie jak Queen musiały zaadaptować się do nowego stylu, i czy chciały czy nie, zmienić znacząco stylistykę granej muzyki. Jedyną alternatywą było tylko pozostanie na zajmowanych pozycjach, które oprócz własnej satysfakcji, niosło tylko zapomnienie i muzyczną banicję. Jak się jednak okazało można było wybrać jeszcze jedną drogę, która prowadziła gdzieś po środku tych muzycznych wyborów, gdzieś pomiędzy tymi dwiema opcjami. Tak właśnie postąpił Freddie Mercury i spółka, którzy nie mieli nic przeciwko zyskaniu nowych fanów i pokazaniu trochę innej twarzy niż ta, którą można było zobaczyć przy okazji ich pierwszych albumów. Tak właśnie powstał ten album łączący w sobie to co przynosiło ówczesne jutro oraz to co było znakiem rozpoznawczym Queen na wcześniejszych wydawnictwach. Ktoś zapewne teraz powie, że musi to być album niespójny i nijaki. W pewnym sensie należy takiej osobie przyznać racje, jednak od razu dodać, że właśnie owo poczucie niespójności nadaje albumowi wiele werwy i świeżości. Pod tym względem album może być uważany za najbardziej śmiały i eksperymentalny ze wszystkich wydanych do tej pory. Bowiem poza proto - punkowym Sheer Heart Atack, zespół postanowił spróbować swych sił ze stylem new wave, czego przykładem jest utwór Fight From The Inside. Oprócz tego wziął po raz pierwszy na warsztat funk i zaoferował nam utwór Get Down, Make Love oraz muzykę latynoamerykańską, której stylistyka rzuca się w utworze Who Needs You. Gatunki te nigdy dotąd nie pojawiły się na żadnej płycie Queen, jak się jednak miało okazać był to dopiero początek przygody muzyków z tego typu stylistyką. Myślę, że odpowiednie było by tu określenie spontaniczny. Właśnie taki jest te album, co w moim mniemaniu jest jego olbrzymią zaletą. Oprócz tego na płycie znajdują się utwory utrzymane w starszej, dobrze już znanej stylistyce, do których można zaliczyć nieśmiertelne We are the champions, Spread your wings, a zwłaszcza It's late, utwór tak hałaśliwy, że nie powstydzili by się go najwięksi punkowcy. Wydawało się niemożliwe, by zakończyć album inaczej niż, szalonym biciem bębnów, kończącym tę piosenkę, a jednak stało się inaczej. Zespół wybrał bowiem subtelną kompozycję Freddie'go My melancholy blues, oparta prawie wyłącznie na instrumentach klawiszowych, bez użycia gitary.
A teraz po kolei. Album otwiera nieśmiertelna kompozycja We will rock you. T wprost niewiarygodne, że tak niezwykle prosta piosenka rockowa o jeszcze prostszym rytmie i krótkiej ścieżce gitary została hymnem praktycznie wszystkich drużyn sportowych świata. Utwór ten opowiada historię człowieka przechodzącego różne etapy życia - dzieciństwo, wiek dojrzały i starość. Kompozycja ta została skonstruowana na zasadzie analogii do nieco bardziej melodyjnego utworu Freddie'go We are the champions, który jest klasycznym przykładem utworu rozpoczynającego się szeptem, a kończącego się krzykiem. Otwierając się delikatną, nieco przygaszoną ścieżka pianina oraz wstępu wokalnego, utwór bardzo szybko zmienia się w nieokiełznane, zbiorowe śpiewanie. Zresztą nie ma sensu rozpisywać się na jego temat, wszyscy na świecie wiedza chyba o co chodzi. Dalej mamy Sheer Heart Attack, utwór napisany pierwotnie dla celów albumu o tym samym tytule, ale przetrzymany na nieco bardziej odpowiedni czas. Jest to jak już zostało tutaj napisane pierwsza wycieczka grupy w stronę punka, trzeba przyznać, że nawet całkiem udana, choć nie robiąca na słuchaczu większego wrażenia, ot po prostu całkiem niezły krzykliwy kawałek. Zaraz po nim następuje wyciszenie, a do naszych uszu zaczynają dopływać delikatne dźwięki utworu All Dead, All Dead wygrywane na fortepianie i głos Briana Maya, który jest wiodący w tym utworze, a Freddie towarzyszy mu tylko w czasie refrenów. Utwór ten traktuje rzekomo o śmierci kociego przyjaciela Briana z lat dzieciństwa i jest swego rodzaju żałobnym peanem ku czci utraconych przyjaciół. Naprawdę przyjemny utwór, choć oczywiście nie nastający zbyt optymistycznie. Kolejny na płycie utwór Spread Your Wings to połączenie Queen z przeszłości, z tym Queen z przyszłości. Oparty na partii pianina, typowo rockowy utwór z trochę oklepanym, ale zapadającym w pamięć refrenem oraz wspaniałymi wyczynami gitary i perkusji. Oprócz tego mamy do czynienia z naprawdę ciekawym i inteligentnym tekstem. Muzycy opowiadają nam w nim historie włóczęgi o imieniu Sammy, który w całym swoim życiu niczego nie dokonał, a mimo to jego najbliższa rodzina i przyjaciele ponaglają go do rozpostarcia skrzydeł i odlecenia:
Sammy był przygnębiony
Oglądał ten sam występ
Po raz kolejny od nowa
Wiedział, że nadszedł czas
Podjął decyzję,
By porzucić jego nijakie życie
Jego szef powiedział do niego:
'Chłopcze lepiej zacznij
Wyrzucać te szalone pomysły od razu z głowy
Sammy, kim myślisz że jesteś?
Powinieneś już zacząć zamiatać bar Emerald'
Rozwiń swe skrzydła i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd
Rozwiń swe maleńkie skrzydełka i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd.
Weź się w garść.
Ponieważ wiesz, że powinieneś być lepszy,
Tak jest, bo jesteś wolnym człowiekiem.
On spędza wieczory samotnie w hotelowym pokoju,
Rozmyśla o swym życiu, chciałby wkrótce wyjechać.
Chciałby być tysiące mil stąd
Za nic na świecie nie zostałby tutaj.
Odkąd był mały
Nie miał nigdy szczęścia.
Nic nie przychodziło mu łatwo
Teraz przyszedł czas
Podjęcia decyzji:
'To może być moja ostatnia szansa'
Jego szef powiedział mu 'Teraz posłuchaj chłopcze.
Zawsze marzyłeś
Masz nierealne ambicje które nie zaprowadzą cię daleko
Sammy chłopcze, Ty nie wiesz kim jesteś?
Dlaczego nie możesz być szczęśliwy w barze Emerald?'
Więc kochanie
Rozwiń swe skrzydła i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd,
Rozwiń swe maleńkie skrzydełka i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd
Weź się w garść
Ponieważ wiesz, że powinieneś być lepszy
Tak jest, bo jesteś wolnym człowiekiem.
Dalej kochanie!
Kolejny na albumie utwór to Fight from the Inside. Z wyrazistym riffem basowym i warstwami zniekształconego brzmienia gitar rytmicznych stanowi on niespodziewany wręcz przebłysk geniuszu pomiedzu wspomnianym przed chwilą solidnym Spread Your Wings, a funkowy Get Down, Make Love, który jest bez dwóch zdań dosyć intrygującym utworem. Mimo to nie pozostawia on w stanie niezrozumiałego podekscytowania, wręcz przeciwnie te ekstrawaganckie dźwięki wcale nie musza zapadać w pamięć przeciętnego słuchacza. Wszystko zależy od gustu i upodobań, ot jak jest prawda. Na szczęście za chwilę następuje miła dla ucha chwila, czyli Sleeping on the Sidewalk. Pierwotnie otwierający drugą stronę albumu utwór jest swoista wyprawą Briana Maya w stronę bluesa. Należy zresztą przyznać, że jest to naprawdę dosyć miły dodatek, który jest jednym z najlepszych utworów na płycie. Miłe odczucia estetyczne niesie ze sobą także kolejny utwór czyli Who Needs You, w którym, w nieco komediowy sposób John Deacon zapoczątkował nowy styl brzmieniowy, czyli wspomnianą już muzykę latynoamerykańska. Interesujący jest tutaj przede wszystkim skład występujących muzyków. Brian May i J. Deacon grają na gitarach akustycznych, przy czym ten ostatni wykorzystywał także marakasy, a Freddie dzwonił ku zaskoczeniu wielu na krowim dzwonku. Paradoksalnie jednak aranżacja jest bardzo prosta, a do wymienionych przed chwilą instrumentów dodano tylko subtelną ścieżkę na gitarze elektrycznej. Najpiękniejsza jest tutaj jednak solówka na gitarze akustycznej, do dziś wywołująca mnóstwo sporów o jej autorstwo. Jedno jest moim zdaniem pewne - jest to jeden z tych utworów, które mogą wzbudzać najwięcej kontrowersji, bowiem jednym się spodoba, a drudzy powiedzą, że to marnotrawstwo miejsca na płycie. Jak dla mnie jest to bardzo przyjemny i subtelny utwór, kto wie czy nie czyniący albumu jeszcze lepszym. Na koniec pozostały nam dwa naprawdę świetne utwory, czyli It's Late oraz My Melancholy Blues. Pierwszy z nich to moim zdaniem ostatni z wielkich, niestety niedoceniony, epickich utworów formacji w pierwszym okresie istnienia. Piosenka opiera się a potężnym podkładzie muzycznym i mocnym riffie oraz wspaniałym, zresztą jak zawsze, wokalu Freddie'go. Oprócz tego znów mamy opowiedzianą wspaniałą historię dwojga kochanków zbliżających się do końca swego żywota, piękny tekst, może najlepszy na płycie, coś wspaniałego:
Mówisz, że mnie kochasz
A ja nie bardzo wiem jak się nazywasz
I jeśli powiem, że cię kocham, w blasku świec
Nie ma tu nikogo, ale sam się będę winić
Ale jest coś w środku
Co zmienia moje myślenie
Och, jak mogłem cię kochać
Jeśli mógłbym pozwolić ci zostać
Jest już za późno - ale krwawię głęboko w środku
Jest już za późno - czy to tylko moja chora duma?
Za późno - nawet teraz uczucie wydaje się wykradać
Tak późno - choć płaczę, nie mogę na to poradzić, ale słyszeć że mówisz
Jest już za późno, jest już za późno, jest już za późno
Ale nie za późno
Sposób, w jaki mnie kochasz
Jest najsłodszą miłością w całym świecie
Ale po tym całym czasie
Im bardziej się staram
Tym bardziej wydaje mi się, że cie zawodzę
Teraz mówisz mi, że odchodzisz
A ja po prostu nie mogę uwierzyć, że to prawda
Och, wiesz, że potrafię Cię kochać?
Choć wiem, że nie potrafię być szczery
Och, sprawiasz że cię kocham
Nie mów mi, że skończyliśmy ze sobą
Jest już za późno - ale to doprowadza mnie do takiej wściekłości
Jest już za późno - tak, wiem, ale nie próbuj powiedzieć mi, że to
Za późno - uratuj naszą miłość, nie możesz zgasić światła
Tak późno - myliłem się, ale nauczę się być prawym
Jest już późno, jest już późno, jest już późno
Ale nie za późno
- Byłem tak długo
- Byłeś tak długo
- Tak długo staraliśmy się to zrozumieć
- Długo nie zrozumie
- Długo nie zrozumiesz
- Musimy dowiedzieć o czym to życie jest
Za późno, o wiele za późno
Wpatrujesz się we mnie
Z podejrzeniem w swoich oczach
Mówisz, w jaką pogrywasz grę?
Co to jest to co mówisz?
Wiem, że nie mogę odpowiedzieć
Jeśli wezmę cię dzisiejszej nocy
Czy to sprawi że moje życie będzie kłamstwem?
Och, powodujesz, że zastanawiam się
Czy żyłem odpowiednio?
Jest już za późno - ale to czas by mnie uwolnić
Jest już za późno - tak, wiem, ale nie ma mowy żeby tak było
Za późno - więc pozwólmy ogniowi pochłonąć nasze ciała tej nocy
Tak późno - więc pozwólmy wodzie zabrać naszą winę w przypływie
Jest już za późno, jest już za późno, jest już za późno, jest już za późno
Jest już za późno, jest już za późno
Na wszystko za późno
I na sam koniec mamy zręczny, można nawet powiedzieć jazzowy numer, czyli wspomniany już Melancholy Blues. Tę płytę należało wręcz zakończyć właśnie takim utworem. Kojąca ścieżka pianina, można powiedzieć, że kolejny raz prowadzi nas w kierunku ujmującej, smutnej ballady, która nie może pozostawić nikogo obojętnym. Jest on jednak równie niedoceniony jak wspomniany It's late, a przecież mamy tutaj wspaniałe partie bębnów w wykonaniu Rogera Taylora oraz linie basu autorstwa Johna Deacona. Jest to także jedna z niewielu kompozycji zespołu nagrana bez użycia gitary. Zamiast tego mamy dwie cudowne solówki na pianinie; całość jest wspaniale wysublimowana i piękna.
I w ten sposób dotarliśmy do końca recenzji. Pozostaje nam jeszcze tylko wygłoszenie końcowego sądu. Otóż on. Dla wielu album ten będzie niespójny i obok świetnych utworów pojawią się takie, które nie będą pasowały w żaden sposób do reszty kompozycji. Dla mnie ta eklektyczność stanowi olbrzymia zaletę, zresztą Queen przyzwyczaili z czasem swych słuchaczy do różnego rodzaju eksperymentów i zabaw stylistycznych. Może dzięki temu płyta ta jest najbardziej śmiałym i wyważonym dziełem w historii Królowej, choć może odbiegającą poziomem od genialnej Queen II oraz A Night At The Opera. Ale podkreślę tylko, że Może, to jak Wy odbierzecie te płytę nie zależy przecież ode mnie. Mam jednak nadzieję, że skontrastujecie moją opinię z Waszą własną. Jedno mogę napisać na pewno polecam wam tę płytę i już. Mariusz Jaszczyk środa, 19, październik 2011 00:24 Link do komentarza
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)