2. Dragon Attack (4:15)
3. Another One Bites the Dust (3:03)
4. Need Your Loving Tonight (2:48)
5. Crazy Little Thing Called Love (2:44)
6. Rock It (Prime Jive) (4:32)
7. Don't Try Suicide (3:52)
8. Sail Away Sweet Sister (3:32)
9. Coming Soon (2:49)
10. Save Me (3:42)
11. Dragon Attack* (1991 Remix) (4:20)
Czas całkowity: 39:09
* dodatkowo na reedycji Hollywood Records z 1991 roku
- Brian May ( guitars, keyboards, vocals )
- John Deacon ( guitar, bass )
- Roger Taylor ( drums, vocals )
oraz:
- Mac ( additional synth's )
1 komentarz
-
The Game to pierwszy album Queen w latach 80. Wtedy też po raz pierwszy na płycie pojawiły się syntezatory, Freddie Mercury zapuścił wąsy i radykalnie zmienił image. The Game jest też postrzegany jako łącznik między brzmieniem Queen z lat 70., wprowadzono jednak też nowości, które dominowały w latach 80.
Mateusz Kunda piątek, 06, styczeń 2012 21:06 Link do komentarza
Już w rozpoczęciu PLAY THE GAME słychać syntezator, ale nie jest to drażniące. Spokojna, oparta na brzmieniu fortepianu kompozycja, z charakterystycznymi dla Queen harmoniami wokalnymi. Ładne, ujmujące melodie. DRAGON ATTACK dla tych, którzy znają Queen tylko z lat 70. może być zaskoczeniem. Jest to funk rockowy numer, z wyraźną pracą basu, przypominającą tą z Fight From The Inside z News Of The World. Dosyć luźny klimat, duża ekspresja, fantastyczna intonacja Freddiego. Ciekawy utwór. Następuje po nim kolejny funk, ANOTHER ONE BITES THE DUST, który odniósł olbrzymi sukces. Wielki hicior, warto dodać, że do wydania tej piosenki na singla, czwórkę Brytyjczyków, zachęcił Michael Jackson. Rewelacyjny numer ze świetną basową linią, energicznym wokalem, funkowym riffem gitary Briana i tanecznym nieco rytmem. Świetna, ponadczasowa i nietuzinkowa kompozycja, choć odznaczająca się suchą i prostą aranżacją. NEED YOUR LOVING TONIGHT to prosty, rytmiczny rock and roll spod znaku The Beatles. Wpadająca w ucho melodia, fajny riff i dobry wokal. Żadnych fajerwerków - po prostu dobry utwór rażąco podobny do If You Can't Beat Them z Jazz. Za sprawą CRAZY LITTLE THING CALLED LOVE pozostajemy w rock'n'rollowym klimacie, tym razem cofamy się w lata 50. i czasy chwały Elvisa. Tak, tak - Freddie brzmi tu momentami właśnie jak Presley. Urzekająco prosta, skoczna kompozycja. Bardzo lekka, ale fantastyczna. Dowodzi o wszechstronności Queen. Wielka perła... i wielki przebój. ROCK IT (PRIME JIVE) zaśpiewane przez Taylora nie urzeka już tak bardzo. Początek wyśpiewuje Freddie. Zapowiada się wówczas na mglistą, stylową balladę. Nie oszukujmy się - trwa to jednak odrobinę zbyt długo. Gdy przechodzimy w część szybszą, naładowaną energią, gitarowymi riffami i syntezatorowymi smaczkami wciąż jest dobrze. Ciekawa, porywająca melodia i dobrze brzmiący głos Rogera. Ale po pewnym czasie mamy już dość, gdyż kompozycja mogłaby być nieco krótsza. Wybitnego poziomu nie trzyma też DON'T TRY SUICIDE, którego zwrotki osadzone są jakby w stylu new wave. Ten zabieg jest ciekawy i nietuzinkowy. Można by nawet rzec - ekscentryczny. Pstrykanie palcami i świetnie brzmiący Freddie - i jest wybitnie. Nudzi natomiast wyrwany z innego świata refren. Tendencyjny, rock'n'rollowy. Zbyt rutynowy, co sprawia, że nie jest porywający. SAIL AWAY SWEET SISTER to typowa dla Briana ballada. Trzeba przyznać, że gitarzysta wykonał świetną pracę. Klimatyczna, rozrzewniająca kompozycja, z delikatnymi zwrotkami i smutnym refrenem. Nie przekonuje natomiast COMING SOON. Zbyt dwuznaczne. Ostre riffy są podkładem, nudny wokal (Freddiego i Rogera) wybija się na pierwszy plan. Zupełnie nieprzemyślany jest też refren. Po raz kolejny zmarnowany potencjał, bo gitara brzmi rewelacyjnie. Na koniec ballada Freddiego - SAVE ME. Stylem przypomina dokonania z News Of The World. Pełna jest patosu, świetnego, wyrazistego wokalu. Naprawdę ambitna kompozycja.
Podsumowując - The Game okazało się ogromnym sukcesem komercyjnym. Nastawione na amerykańską publiczność, co łatwo wyczuć - album pozbawiony jest większych kolorytów. Mamy prosty i surowy przekaz. Są tu wielkie piosenki, są też takie, które zwyczajnie nie trzymają poziomu. Longplay jest jednak przyjemny - i bardzo krótki.
Ocena w skali 1 - 5:
4.
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)