2 Kind of Magic (4:23)
3 One Year of Love (4:26)
4 Pain Is So Close to Pleasure (4:19)
5 Friends Will Be Friends (4:07)
6 Who Wants to Live Forever (5:13)
7 Gimme the Prize (Kurgan's Theme) (4:32)
8 Don't Lose Your Head (4:35)
9 Princes of the Universe (3:30)
10 Forever* (instrumental) (3:20)
11 One Vision* (Extended Vision) (6:23)
Czas całkowity: 49:56
* dodatkowo na reedycji Hollywood Records z 1991 roku
- Freddie Mercury ( keyboards, vocals )
- John Deacon ( bass, keyboards )
- Roger taylor ( drums, keyboards, vocals )
oraz:
- The National Philharmonic Orchestra
- Michael Kamen ( orchestration )
- Lynton Naiff ( string arrangements )
- Spike Edney ( additional keyboards )
- Steve Gregory ( saxophone (3) )
- Joan Armatrading ( incidental vocals (8) )
2 komentarzy
-
A Kind Of Magic. Ostatni album Queen opatrzony trasą koncertową. Wydany w 1986 krążek to soundtrack do filmu fantasy 'Nieśmiertelny' (Highlander). Czy na albumie czuć 'rodzaj magii?'
Mateusz Kunda wtorek, 27, grudzień 2011 22:05 Link do komentarza
Na pewno w pierwszych dźwiękach, bo jest to rozpoczęcie ONE VISION napisanego niedługo po legendranym Live Aid. Zachęcający początek, złoty riff Briana Maya, są naturalnie typowe dla Queen smaczki - spowolnienia, zmiany tempa. Ciekawy hard rockowy utwór. Zaraz potem doskonale znany z radia A KIND OF MAGIC. Jest to raczej ukłon w stronę popu, choć gitara Briana jest tu też obecna. Tak czy tak, utwór intryguje od samego początku. Rozwija się od momentu pstrykania palcami, aż do wejścia pierwszego riffu. Energetyczny, nieco synth rockowy. Warto poznać też koncertową wersję kompozycji. Tam piosenka nabrała jeszcze bardziej wyrazisto - rockowego charakteru.ONE YEAR OF LOVE na pewno nie przypadnie każdemu do gustu. Brak jakiejkolwiek partii gitarowej, jest za to saksofon. Wszystko opatrzone ładnie brzmiącymi, nieco symfonicznymi dźwiękami syntezatorów. Rock to nie jest, ale mnie kompozycja podchodzi. Ładna, zmysłowa. Może momentami drażni maniera Freddiego, który - mimo olbrzymiej skali - stara się za bardzo to podkreślić drąc się wniebogłosy. Obrazek - ładny. PAIN IS SO CLOSE TO PLEASURE znajdzie jeszcze mniej sympatyków. Freddie śpiewa falsetem i brzmi raczej jak Prince (którego osobiście cenię). W muzyce fajerwerków też nie ma. Ponownie - dużo syntezatorów, gitary - jak na lekarstwo. Niezły pop, choć za bardzo kiczowaty, moim zdaniem przesłodzony. Mercury mógłby zaśpiewać 'swoim' głosem. Chyba byłoby lepiej... FRIENDS WILL BE FRIENDS wynagradza nam jednak wszystko. Cudowna, wzniosła i pełna patosu kompozycja. Fantastyczna rockowa ballada, mająca w sobie jednocześnie łagodność, jak i pazura. Świetna solówka, genialny wokal - no i te niezapomniane chórki przy refrenie. Perła. Dalej - wcale nie gorzej. WHO WANTS TO LIVE FOREVER to jeden z 'wyciskaczy łez'. Subtelna ballada, okraszona cudownym brzmieniem syntezatora. Pierwsza zwrotka zaśpiewana lekko przez Briana, potem słyszymy już mocny głos Freda. Za punkt kulminacyjny można uznać, gdy Mercury śpiewa 'When love must die'. Wówczas słyszymy niesamowitą gitarową solówkę, zbliżając się do monumentalnego finału. GIMME THE PRIZE (KURGAN'S THEME) jest w totalnie innym klimacie. Owa kompozycja to już czysty... heavy metal. Drapieżne riffy, elementy dialogów z filmu 'Nieśmiertelny' i bardzo surowy głos Freddiego. Król Rocka brzmi w tym numerze niemal nie jak on. Bardzo ochrypły, szorstki. Czasami mamy wrażenie, że już się drze, choć generalnie Mercury zachowuje nadal nieziemski poziom wokalu. Kompozycja pełna mocy, choć średnio pasuje do repertuaru Queen. Podobnie jak i DON'T LOSE YOUR HEAD. Ni to funk, ni disco, ni po prostu pop. Ale na pewno nie rock. Trochę syntetyczna kompozycja, pełna syntezatorów. Mało wokalu, Freddie śpiewa trochę w kółko jedno i to samo. Piosenka ma w sobie coś, co przyciąga, ale to z pewnością nie jest maksimum możliwości twórczych Queen. Zamknięce albumu jest jednak doskonałe. PRINCES OF THE UNIVERSE jest niemal tak bogate, jak w latach 70. Chóralne, operowe prawie zaśpiewy, zmiany tempa, rytmu. Genialne, pełne patosu, łatwo tu odszukać ślady dawnego bogactwa. Perła. Co ciekawe, perkusja brzmi niemal identycznie jak w Gimme The Prize. Tak czy tak, piosenkę tą warto posłuchać i zwrócić na nią uwagę.
Generalnie album A Kind Of Magic nie jest szczytem kompozytorskim grupy Queen. Mamy wrażenie niedosytu, dużo tu popu. Dość plastikowa produkcja, triumfy święcą syntezatory. Są jednak utwory warte uwagi, a całokształt nie jest zły.
Ocena w skali 1 - 5
4 -
A Kind Of Magic to ostatnia płyta Queen, która promowana była trasą koncertową. Jest to soundtrack do filmu Nieśmiertelny. Czy album ma w sobie coś z magii?
Mateusz Kunda wtorek, 27, grudzień 2011 22:05 Link do komentarza
Rozpoczyna się widowiskowym ONE VISION. Powala tu efektowny wstęp, ostry riff i wokal Freddiego. Dobre, hard rockowe niemal dzieło. Choć są tu elementy awangardowe - do czego Queen zdołał nas już przyzwyczaić. Następny na longplay'u jest A KIND OF MAGIC, która każdy zna z radia. Nieco dyskotekowy rytm (nie można tu mówić o 'żywej' perkusji), wyrazista linia basu, raz za czas słychać też riff Briana. Jest tu też dużo syntezatorów. Rzeczywiście, wyczuwalna jest tu jakaś magia. ONE YEAR OF LOVE jest za to spokojne, subtelne. Wzbogacone partiami saksofonu. Bardzo syntezatorowa, elektroniczna kompozycja z zerowym udziałem gitary. Można to jednak wybaczyć, gdyż kompozycja potrafi ująć za serce. Szkoda jednak, że Freddie momentami za bardzo drze się w niebogłosy. PAIN IS SO CLOSE TO PLEASURE też jest czysto popowy. Bardzo elektroniczna aranżacja. Może i są tu ujmujące melodie, jednak Mercury śpiewający falsetem nie bardzo przekonuje. Brzmi raczej jak Prince (którego osobiście bardzo cenię). FRIENDS WILL BE FRIENDS wynagradza nam wszystko. Wspaniały hymn przekonujący o wartości przyjaciół. Nie można mówić tu o kiczu. Świetna rockowa ballada z mnogością gitarowych cieszących ucho dźwięków. Swoim wokalem raczy nas też Freddie. Pełna patosu pieśń. Za to WHO WANTS TO LIVE FOREVER potrafi wzruszyć do łez. Piękna, subtelna ballada. Syntezatorowo - gitarowa. Początek delikatnie wyśpiewany przez Maya, resztę mocą swojego czterooktawowego głosu upiększa Freddie. Mamy tu dwie spokojne zwrotki, natchnioną solówkę i wielki finał. Kompletna ballada, mająca same zalety. GIMME THE PRIZE nie brzmi jak typowy Queen. Bardzo mocny, heavy metal. Freddie śpiewa bardzo ochryple, niemal krzyczy. Są tu też wplecione dialogi z filmu Nieśmiertelny. Bardzo głośna kompozycja, która z pewnością nie ma finezji Ogre Battle z płyty Queen II, czy Stone Cold Crazy z Sheer Heart Attack. Niemniej jednak to nie jest piosenka totalnie beznadziejna. Mieszane uczucia budzić może także DON'T LOSE YOUR HEAD, które też bardzo idzie w stronę popu. Elektroniczne, plastikowe. Ma w sobie pewien urok, ale jest zbyt mało tekstu, a Freddie śpiewa w kółko jedno i to samo. Na koniec cudowne PRINCES OF THE UNIVERSE, które ma w sobie wszystko, co posiadały dobre utwory Queen z lat 70. Operowe zaśpiewy, intrygujący wokal, wielowarstwową aranżację, mocne riffy. Genialne i progresywne. Mimo iż bardzo krótkie.
Album A Kind Of Magic nie jest idealny. Jest tu dużo piosenek, które nie są szczytowe, album jest bardzo zbliżony do popu. Tak czy inaczej są dobre piosenki, a we wszystkim czuć po prostu magię, co sprawia, że longplay dobrze się słucha.
Ocena w skali 1 - 5
4/5
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wydana w 1995 roku płyta „Inferno” ukazała zupełnie nową jakość… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Fassade (Lacrimosa)
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)