1. One Vision (5:50)
2. Tie Your Mother Down (3:52)
3. In The Lap Of The Gods...revisited (2:14)
4. Seven Seas Of Rhye (1:19)
5. Tear It Up (2:12)
6. A Kind Of Magic (8:41)
7. Under Pressure (3:41)
8. Another One Bites The Dust (4:54)
9. Who Wants To Live Forever (5:16)
10. I Want To Break Free (3:34)
11. Impromptu 2:55)
12. Brighton Rock Solo (9:11)
13. Now I'm Here (6:19)
14. Love Of My Life 4:47)
15. Is This The World We Created? (2:59)
16. (You're So Square) Baby I Don't Care (1:34)
17. Hello Mary Lou Goodbye Heart (1:24)
18. Tutti Frutti (3:23)
19. Gimme Some Lovin' (0:55)
20. Bohemian Rhapsody (5:50)
21. Hammer To Fall (5:36)
22. Crazy Little Thing Called Love (6:27)
23. Big Spender (1:07)
24. Radio Ga Ga (5:57)
25. We Will Rock You (2:46)
26. Friends Will Be Friends (2:08)
27. We Are The Champions (4:05)
28. God Save The Queen (1:27)
Disc 2: DVD Bonus Features:
Friday Concert Melody
Interviews
Backstage Documentary
Tribute To The Wembley Towers
Rehearsals
Picture Gallery
Multi Angle Tracks
- John Deacon ( bass )
- Brian May ( guitars, vocals )
- Roger Taylor ( drums, vocals )
1 komentarz
-
The Magic Tour - taką nazwę nosiła europejska trasa koncertowa zespołu Queen z 1986 roku. Jej nazwa nawiązuje do tytułu albumu grupy A Kind Of Magic. Trwała 8 tygodni i wiodła przez 20 miast w 11 krajach Europy. Było to ostatnie tournee grupy z Freddiem Mercurym jako frontmanem. Ocenia się, że 21 koncertów obejrzało ponad milion osób. Było to też najbardziej złożone pod względem organizacji i logistyki przedsięwzięcie w historii tras koncertowych zespołu (gigantyczna scena, setki świateł sterowanych komputerowo, telebimy, dziesiątki osób obsługi) i pierwsze, które przyniosło zespołowi zysk (tak, tak panowie dokładali do tras koncertowych!). Wart wspomnienia jest fakt, że po raz pierwszy zespół odwiedził kraj za żelazną kurtyną (25 lipca 1986, Budapeszt Nepstadion). 9 sierpnia 1985 grupa specjalnie przygotowanym Magic Helicopter poleciała do Knebworth. Był to największy (i niestety ostatni w klasycznym składzie) koncert na tej trasie, a publiczność w przybliżeniu przekroczyła 120,000 ludzi. Trasa doczekała się zapisu na różnych wydawnictwach. W grudniu 1986 roku ukazał się album Live Magic będący podsumowaniem tournee (swoją drogą to bardzo kontrowersyjne wydawnictwo: kto wpadł na pomysł, by blisko 2 godzinne koncerty upchnąć w 45-minutowym medleyu?. W lutym 1987 roku ukazało się VHS Live In Budapeszt (ponoć wyjdzie na DVD w bliżej nieokreślonej przyszłości). W grudniu 1990 roku do sprzedaży trafiła kaseta wideo Queen At Wembley '86, stanowiąca częściowy zapis koncertu grupy na Wembley z 12 lipca 1986 roku. Ten sam występ ukazał się na podwójnym albumie. Natomiast ostatnim oficjalnym wydawnictwem dokumentującym The Magic Tour jest dwupłytowe wydanie DVD Queen Live At Wembley Stadium (2003), stanowiące całkowity zapis koncertu grupy z 12 lipca 1986. Dodatkowo, zdeklarowani fani mogą zaopatrzyć się w idącą w dziesiątki liczbę nieoficjalnych wydawnictw (autorka posiada w swym zbiorze kilka).
Agnieszka "Lothien" Lenczewska sobota, 24, listopad 2007 09:15 Link do komentarza
Jaki jest ten koncert? Och! Rewelacyjnie zrealizowany, z takim, wręcz barokowym rozmachem. Można śmiało postawić tezę, że dopiero w latach 90-tych ktokolwiek się zbliżył do tego poziomu realizacji i show (no dobrze, może Pink Floyd spełniało standardy;). Aczkolwiek nie jest to najlepszy show Królowej zagrany podczas The Magic Tour. Trudy koncertowego życia oraz zmęczenie zrobiły swoje. Grupa była w dobrej dyspozycji, ale na tej trasie grali ZNACZNIE lepsze koncerty (czy ktoś wreszcie OFICJALNIE wyda koncert z Knewborth? tam to się dopiero działo!!!). Wizualna oprawa rekompensuje niewielkie wpadki artykulacyjne i wokalne. Należy jednak pamiętać, że ten koncert odbył się ponad miesiąc po rozpoczęciu trasy, na dodatek dzień wcześniej królewskie dźwięki zabrzmiały na Wembley w zimnie i w strugach deszczu (fragmenty do obejrzenia w dodatkach). Ale czy to słaby występ? Nie, na pewno nie. Tym razem, na własnych śmieciach, w Londynie nie udało się piekielnie wyśrubowanego poziomu do końca utrzymać. Ale i tak zaprezentowali się prawdziwie po królewsku.
Z pewnością pierwszą rzeczą, która przykuwa uwagę jest dźwięk: niezwykle czysty, klarowny, selektywny i zbalansowany. Transpozycja do formatu 5.1 udała się realizatorom znakomicie. Słychać wszelkie niuanse i szczegóły gry, każde muśnięcie kostką (ups monetą sześciopensową) w struny gitary Maya. Koncert został bardzo dynamicznie sfilmowany (tym razem z kilkunastu kamer, w tym trzech skierowanych na perkusistę zespołu;). Generalnie setlista za bardzo nie odbiega od tej znanej z wcześniejszych wydawnictw. To po prostu znakomity, przekrojowy repertuar Queen. Zespołowi przybyło przebojów, ale zasadniczy szkielet koncertu pozostał ten sam (Bo Rhap, We Are The Champions, We Will Rock You). Jakieś zaskoczenia? A i owszem- nowe aranżacje, muzycy zespołu pozwalają sobie na improwizacje (szkoda, że trochę nudził tym razem Brian May). Stare, znane z płyt utwory nabrały nowego blasku i często mogą być zaskoczeniem dla słuchacza. Muzycy, jak zwykle potraktowali swoje utwory bardzo drapieżnie, rockowo (czasami Taylor narzucał wręcz mordercze tempo). Nawet tak plastikowe piosenki, jak A Kind of Magic czy Radio GA-GA zaświeciły nowym blaskiem i w koncertowej odsłonie nabrały tzw. sznytu;). Układ koncertu, z tych które lubię: drapieżne czady (One Vision, Hammer To Fall, Tie Your Mother Down) zostały skontrastowane z akustycznym setem, w którym zespół niemalże kabaretowo zaprezentował takie rockandrollowe klasyki jak Hallo Mary Lou czy Tutti Frutti (to ostatnie w POWALAJĄCEJ wersji przecież lubimy grać covery ;). Największe zaskoczenie? Z pewnością odświeżenie stareńkich utworów In the Lap of The Gods (revisited), Seven Seas Of Rhye, w których to popis wokalistyki dał Mercury i&publiczność (jak zwykle jedząca wokaliście z ręki;). Przepięknie zabrzmiały Love of My Life, Who Wants To Live Forever oraz Is This The World We Created?A i Bohemian Rhapsody zaśpiewane zostało tego wieczoru z niesamowitą wręcz siłą. Majestat po prostu.
I nie dziwię się Mercuryemu, że przy dźwiękach God Save The Queen pokłonił się publiczności ubrany w królewskie szaty. A może to raczej publiczność złożyła mu hołd?
Materiał dodatkowy obejmuje: fragmenty koncertu z 11 lipca 1986 (rejestracja z ręki dokonana przez tour managera. Lało podczas tego koncertu straszliwie), próby przed trasą koncertową, wywiady, galerię fotografii, świetny film dokumentalny o tym legendarnym koncercie i towarzyskim zlocie (cześć Mick, witaj Elton). Komu jeszcze mało, to może obejrzeć fragmenty londyńskiego show w formacie multi angle (to kogo pooglądamy? Briana, Johna, Rogera czy Freddiego?). I jeszcze jedno. Stare Wembley. Dziś już nie ma tego stadionu, został zastąpiony nowym, futurystycznym cudem architektury. Dodatkowy film przedstawia moment burzenia starych, tak charakterystycznych wież Wembley. To se ne vrati, pane Hawranek&
W 1992 roku muzycy Queen powrócili na londyński stadion raz jeszcze. Tylko, że ich wizyta na tym obiekcie odbyła się w zupełnie innych okolicznościach.
C.D.N.
Tekst pierwotnie zamieszczony na http://www.profeo.pl
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wydana w 1995 roku płyta „Inferno” ukazała zupełnie nową jakość… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Fassade (Lacrimosa)
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)