A+ A A-

Labeled Out Loud

Oceń ten artykuł
(27 głosów)
(2010, album studyjny)

01. Once Upon A Time  (2:38)
02. Labeled Out Loud  (3:52)
03. Time To Tag  (6:56)
04. Puppet  (5:04)
05. Plastic  (2:50)
06. FANatic  (5:01)
07. Icons Of Our Generation  (5:08)
08. Burnout  (8:10)
09. The End  (5:05)

Czas całkowity: 44:44

- Rafał Żak  (all instruments)

Więcej w tej kategorii: « Disorder In My Head Me 2.0 »

1 komentarz

  • Mikołaj Grażul

    Dezindywiduacja?


    Czy nie zastanawialiście się kiedykolwiek, czemu w ogóle odwiedzacie ten portal? Czemu interesuje Was muzyka progresywna? Tyle jest przecież szumu wokół artystów mainstreamowych?
    'Największe odkrycie roku', 'Hit sezonu', 'Nadzieja polskiej muzyki' - oj! jak ładnie i znajomo to brzmi?

    Ludzie nabierają się czasami na takie puste hasła. Czasami! Media - potężny manipulant zmysłów sprzedaje gotowy produkt i często ta bezwartościowa, podawana na co dzień, papka miesza na tyle ludziom w głowach, iż pozbawia ich umiejętności odczuwania i wtłacza w bezguście. Zwróćcie uwagę też na to jak młodzi ludzie są zachłanni na sławę, podpisują traktat z diabłem, dają owinąć się wokół palca, stając się marionetkami pop kultury.
    Z drugiej strony równolegle, lecz głęboko z tyłu rozwija się nieprzeciętna muzyka. Łączy swych sympatyków świeżością, a młodych muzyków w dążeniu do niebanalności twórczej. Iskrzy nadzieją na zaś, na przekór wszechwładnym prądom.

    Ale co to ma wspólnego z płytą Ordinary Brainwash? Otóż Rafał Żak zmierzył się z tym ciężkim tematem. 25 października na rynek trafił drugi już album multiinstrumentalisty z Podlasia zatytułowany Labeled out Loud. Gorzka prawda o otaczającej nas artystycznej rzeczywistości przedstawiona została w charakterystycznym dla OB stylu, którego protoplastą był rewelacyjny zeszłoroczny debiut Disorder in my head.

    Płytę otwiera utwór Once upon a time. Kawałek rozwija się powoli, tworząc niezwykle mroczny, transowy klimat, który będzie prześladował nas przez całą płytę. I ta zakręcona partia saksofonu - pozytywne zaskoczenie na sam początek! Jak wspomniałem Rafał Żak jest multiinstrumentalistą. Oddziela i jednoczy całe instrumentarium, nie zapomina i lekceważy swoimi umiejętnościami żadnego z nich. Jego gra na perkusji naprawdę stoi na wysokim poziomie. Rafał używa bardzo ciekawych patentów, często nieskomplikowanych, co ważne używa przy tym wyobraźni (dodając np. ciekawe akcenty). Dzięki temu utwory nabierają kolorów, jak na przykład Time to Tag, Puppet, czy Planet.

    Wokal? Na ostatniej płycie brzmiał poprawnie. A tu mega zaskoczenie! Na najnowszym albumie jego śpiew brzmi naprawdę fajnie. Kolejny przykład ewolucji twórczości Rafała Żaka. Posłuchajcie koniecznie tytułowego utworu Labeled out Loud! Podobają mi się jego proste, dobitne teksty, bez słodzących uwag. Można się często natknąć na świetnie zlepione wersy, jak mój ulubiony, przedstawiony poniżej:

    Entering once again asylum,
    To create a shallow shit,
    cheering up the massive audience,
    Making them clap their brainless hands,
    Ii would rather choose defiance,
    A lonely but sophisticated dance


    Mrok klimatów rozwesela melodyjny Fanatic zagrany na Blackfieldowską nutę.
    Dalej mamy mój ulubiony The Icons of our generation, oraz Burnout - najdłuższy, a zarazem najbardziej progresywny kawałek. Motywy w nim zmieniają się bardzo dynamicznie: od początkowego tematu granego na 'pięć', przez ciężką partię gitary, po urocze klawiszowe outro. I jak to przeważnie bywa na koniec został The End.

    Rafał Żak kolejny raz udowodnił, że jest niezwykle wszechstronnym artystą. Nagrał płytę, w której zrelacjonował swój stosunek do mediów masowych. Labeled out loud to czterdzieści pięć minut rzetelnie i porządnie zrealizowanego materiału. Polecam tę płytę każdemu, kto ceni brzmienie nowej ery rocka progresywnego, a w szczególności ludziom, którzy podzielają wrażliwość Stevena Wilsona. Oprócz przyjemnej dla ucha muzyki, mamy do czynienia ze świetnymi tekstami. Zachęcam do ich przeanalizowania. Rafał Żak bez wątpliwości ma ogromny talent. Już płytą Disorder in my head zyskał we mnie fana. Kolejna, Labeled out Loud, tylko moje odczucia potwierdziła. Chylę czoła i czekam na kolejne, co najmniej tak dobre wydawnictwa. W młodych nadzieja! Heja!

    4,75/5

    Mikołaj Grażul czwartek, 11, listopad 2010 17:32 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.