ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Mirage – A Portrayal Of Figures

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(2014, album studyjny)

01. Mirage – A Portrayal Of Figures Part 1 - 16.15
02. Aim L45 - 7.05
03. Burning Sky - 6.23
04. Journey To The Afterlife - 12.04
05. Alcatraz - 4.04
06. Memento Mori - 5.49
07. Pictures - 9.28
08. In Appearance – A Portrayal Of Figures Part 2 - 18.44

Czas całkowity - 1:19:42


- Kiri Geile - wokal
- Martin Schnella - gitara, gitara basowa, mandolina, lutnia, instrumenty klawiszowe, wokal
- Marek Arnold - instrumenty klawiszowe, sasofon, klarnet
- Niklas Kahl - perkusja
oraz:
- Lars Begerow - wokal
- Michael Lowin - wokal
- Anne Trautmann - wokal
- Melanie Mau - wokal
- Martin Schnella - wokal
- Anja Hampe - wokal
- Maggy Luyten - wokal
- Ted Leonard - wokal
- Johan Hallgren - wokal
- Simon Moskon - wokal
- Brendt Allman - gitara, wokal
- Ole Rausch - gitara
- Stephan Wegner - gitara
- Arjen Anthony Lucassen - gitara
- Diego Tejeida - syntezator
- Tobias Reiss - pianino
- Gary Wehrkamp - gitara, instrumenty klawiszowe, wokal
- Jens Kommnick - uillean pipes, wiolonczela, skrzypce, mandolina
- Eric Brenton - skrzypce, altówka
- Nathan Brenton – cello
- Gero Drnek - orkiestracja
- Lars Lehmann - gitara basowa
- Dave Meros - gitara basowa
- Kristoffer Gildenlöw - gitara basowa
- Hauke Nies - instrumenty perkusyjne
- Rolf Wagels - bodhran
- Jimmy Keegan - perkusja
- Leo Margarit - perkusja
- Max Dietzmann - perkusja

 

Media

Więcej w tej kategorii: « Elinoire

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Czy można uczciwie stwierdzić, że pozory dotyczące tego wydawnictwa sprawdzą się w rzeczywistości? Pomyślmy, jest to kolejny (ja już przestałem liczyć) projekt niemieckiego muzyka Marka Arnolda, znanego z takich zespołów jak Toxic Smile, Seven Steps to the Green Door czy Cyril. Można więc można spodziewać się dość ciężkiej muzyki (Flaming Row jest silnie zagnieżdżony w metalu progresywnym) z dodatkiem wpływów różnych gatunków (przede wszystkim funk i jazz), wszystko zmiksowane w całkiem zgrabną całość. Poza standardowym instrumentarium spodziewamy się udziału saksofonu (bo jakieś względne urozmaicenie musi być), w tym przypadku pojawiają się również skrzypce, wiolonczela i flety, czyli pełnia szczęścia. To czego na początku możemy nie przewidzieć to fakt, że mamy tu do czynienia z concept albumem opartym na historii z gatunku science-fiction. Czy coś dzwoni? A w którym kościele? Czy przypadkiem nie jest to kościół Arjena Lucassena? Przypadkiem jest. A mówiąc już zupełnie poważnie, duch Ayreon unosi się nad "Mirage – A Portrayal Of Figures" od początku do końca. Jest to dokładnie ten sam styl i pomysł, zrobiony z podobnym rozmachem. Dlatego też nie ma mowy o ubogiej wersji Ayreon, lecz raczej o nieślubnym dziecku Lucassena. Są to podobne riffy i rozwiązania rytmiczne, mnogość instrumentów, muzyków i wokalistów oraz zbliżony sposób opowiadania nieco zawiłej post-apokaliptycznej historii grupy śmiałków, która postanawia przeciwstawić się Sędziemu (The Magistrate) i w mniej lub bardziej spektakularny sposób ocalić ludzkość. Schemat ten jest niestety potwornie oklepany, widzieliśmy i słyszeliśmy go wiele razy, czytaliśmy również nie raz (klimat momentami przypomina mi trochę"Diunę" Franka Herberta, tylko brakuje pustynnych czerwi). W związku z tym można raczej zapomnieć o oryginalności tego wydawnictwa, niczego nowego tu po prostu nie ma. Zatem czy cokolwiek broni nowe dzieło Flaming Row? Dwie rzeczy, dość zasadnicze. Przede wszystkim materiał jest naprawdę dobrze skomponowany i zaaranżowany, mimo czasu trwania prawie godzinę i dwadzieścia minut, nie nudzi się. Oczywiście zdarzają się małe dłużyzny, tak jak pisałem, mała oryginalność całości nie pomaga tu, ale cała historia jest dobrze przedstawiona muzycznie, pełna ciekawych fragmentów, chwytliwych zwrotek, dobrych solówek i co najważniejsze świetnych partii wokalnych. Druga rzecz, która broni to wydawnictwo to zebrana przez Marka Arnolda armia pomocników, zwłaszcza jeśli chodzi o wokalistów. Trzeba przyznać, że muzyk dobrał bardzo zdolnych śpiewaków o zróżnicowanych głosach (nie brakuje oczywiście znajomych, choć o dziwo nie pojawia się Larry B). Wyróżniają się przede wszystkim delikatna Kiri Geile (wizytówka i jeden z głównych głosów), obdarzona fantastyczną chrypą i niesamowitą mocą Maggy Luyten, Lars Begerow (kolejna wizytówka zespołu) oraz Johan Hallgren o dużej skali i możliwościach. Dzięki temu tej opowieści słucha się naprawdę dobrze. Chylę czoła przed Markiem Arnoldem i Martinem Schnella (współautor materiału i tekstów), że skomponowali takiego kolosa w sposób logiczny i konsekwentny, a do tego całkiem atrakcyjny. Wierzę, że nie łatwo zbudować takie monstrum, żeby miało ręce i nogi. Wiem, że ktoś powie, że Lucassen tworzy takie albumy samodzielnie. Ja jednak doceniam pracę i kunszt Niemców, choć zdaję sobie sprawę, że takiej płyty nie da się słuchać za często, bo jest to jednak długi materiał, który może troszeczkę zmęczyć, nawet jak na muzykę progresywną.
    Osobiście oceniam "Mirage – A Portrayal Of Figures" pozytywnie i polecam. Nie zrażajcie się, choć to materiał raczej dla wytrwałych fanów concept albumów. I fanów Ayreon oczywiście!
    Gabriel "Gonzo" Koleński

    Gabriel Koleński sobota, 09, maj 2015 16:08 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version