Spot For Us

Oceń ten artykuł
(12 głosów)
(2014, EP)

 

01. Lucky Bastard - 4:18
02. Secret Place - 5:01
03. Twisted Little Lives - 5:04
04. Where's The Spot For Us - 3:47
05. Fantasmagoria - 5:19
06. Gone For A Second - 3:57

Czas całkowity - 27:26

 

- Michał Szablowski - wokal, gitara, gitara basowa
- Alex Kowalczuk - gitara
- Kuba Zauściński - instrumenty klawiszowe
- Tomek Herbut - gitara basowa (5)
- Maciej Pawłowski - perkusja

 

Więcej w tej kategorii: « Echoe

2 komentarzy

  • Bartek Musielak

    Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że w progresywnej muzyce Polskę reprezentuje bardzo silna ekipa. I na szczęście są to w dużej mierze zespoły młode, a nawet dopiero rozpoczynające przygodę z graniem, przed którymi jeszcze - mam nadzieję - wiele świetnych albumów i owocnych lat wspólnego grania. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy chcieć i odkryjemy mnóstwo nowoczesnej, świeżej oraz ambitnej muzyki z naszego własnego podwórka. Jednym z zespołów, które można tak scharakteryzować, z pewnością jest wrocławski Echoe. Niedawno ukazał się ich drugi album, sfinansowany dzięki fanom "Spot For Us".

    Zespół powstał w 2008 roku i na koncie dotychczas miał tylko album zatytułowany po prostu "Echoe", wydany w 2012 roku. Formacja zaprezentowała nań energetyczną mieszankę funky, rocka progresywnego, metalu oraz klasycznego hard rocka. Iście szaleńcza mieszanka, która może się wydawać dość karkołomna. Ale Echoe sprostało i przynajmniej na mnie album ten zrobił olbrzymie wrażenie, głównie za sprawą lekkości z jaką formacja przeplata różne style. Dzięki temu zespół, w którego skład wchodzą Michał Szablowski (wokal i gitara), Aleks Kowalczuk (gitara), Kuba Zauściński (klawisze), Maciej Pawłowski (perkusja) i Adam Mickiewicz (bas, wcześniej grał na basie Tomek Herbut), wypracował swój własny charakterystyczny styl. Czy na nowym albumie Echoe nadal podąża obranym przez siebie kursem? Tak. A z jakimi efektami?

    Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłem uwagę przy "Spot For Us" jest świetna okładka. Bardzo ładna grafika autorstwa Kamili Kozłowskiej przedstawia pięć ptaków, których dzioby zwrócone są w różnych kierunkach. Nie wiem czy dobrze interpretuję, ale czyżby mieli to być członkowie zespołu? Dlaczego nie, w końcu może być tak, że każdy z nich ma inne inspiracje muzyczne - stąd w różne strony spoglądają te ptaki. Ale wszystkie razem tworzą jedną grupę. Do tego stonowana, kamienisto-marmurowa kolorystyka, logo zespołu i tytuł. Prosto, z klasą i efektownie.

    Muzycznie Echoe ponownie serwuje nam szeroką gamę różnorodnych styli, jak to miało miejsce na debiucie. Najmniej jest tutaj funku, który tak bardzo podobał mi się na pierwszym albumie, choć i takich elementów można się doszukać. W zamian za to spotykamy się z inspiracjami bluesowymi w "Lucky Bastard", jest też sporo hard rockowego grania (świetny riff w "Fantasmagorian"), no i nieco połamańców typowo progresywnych. Najlepiej pod tym względem wypada zdecydowanie "Where's The Spot For Us". Kompozycja rozpoczyna się mocnym ciekawym wejściem, przeradza się w spokojniejszą wokalizę, a później ponownie atakuje zadziornym riffem. Znalazło się też miejsce na przyjemną, wręcz pop-rockową balladkę "Twisted Little Lives", w której gościnnie usłyszeć można chórki Oli Turoń. I na koniec też spokojna, stonowana kompozycja - "Gone For A Second".

    No właśnie, szybko ten koniec, nieprawdaż? Wymieniłem ledwo sześć tytułów i... niestety to już wszystko. Album ma zaledwie 27 minut z kawałkiem. Strasznie krótko! Spotykałem się już z dłuższym EP-kami. To, jak dla mnie, bardzo duży minus, bo lubię w muzykę się zagłębić. A "Spot For Us" kończy się tak szybko jak zaczyna. Jest bardzo ciekawie, różnorodnie, album się wkręca, angażuje i nagle kończy. Tak przynajmniej jest z wersją fizyczną, bo w wersji elektronicznej dostajemy jeszcze bonus w postaci "Inner Shelter". Ale i ta - dość długa, bo przeszło 8 minutowa kompozycja nie ratuje specjalnie albumu, który jest nadal zdecydowanie za krótki.

    Czy więc muzykom Echoe zabrakło pomysłów na coś więcej? Wnioskując po sporej dawce ciekawych rozwiązań w tym co dostaliśmy to chyba jednak nie. Dużym więc minusem jest długość albumu, dlaczego tak krótko? Niemniej jednak "Spot For Us" to nadal dość interesująca pozycja, która urzeka ciekawymi kompozycjami. Echoe wciąż porusza się w szerokim spektrum gatunkowym łącząc często dość odległe style w jedną spójną całość. No właśnie - spójność. "Echoe" było tak rozstrzelone gatunkowo, że czasami mogło bardziej przypominać zbitek singli z różnych okresów działalności zespołu. "Spot For Us" to w przeciwieństwie do debiutu bardzo spójny album pomimo zaznaczanej tak wiele razu różnorodności. Czekać będę niecierpliwie na kolejne wydawnictwo - i mam nadzieję, że dostarczy mi ono troszkę więcej muzyki niż niecałe 30 minut.

    Ta i inne recenzje do poczytania również na http://www.pandino.pl - zapraszam

    Bartek Musielak wtorek, 23, wrzesień 2014 21:21 Link do komentarza
  • Gabriel Koleński

    Zaletą młodych, niezależnych kapel jest niewątpliwie to, że nie są one spętane okowami cwanych cyrografów podpisywanych z wytwórniami. To właśnie takie zespoły jak Echoe częściej pozwalają sobie na zmianę stylu i kombinują ze swoim brzmieniem. Echoe powstał stosunkowo niedawno, w 2008 roku we Wrocławiu. Ja znam ich bardziej koncertowo (support przed warszawskim występem Flower Kings w 2012 roku) niż studyjnie ("Spot for us" to ich druga płyta). Zmiana stylu? Kombinacje? Trochę tak. Przy okazji debiutu Wrocławian używano takich łatek jak funk, pop rock czy oczywiście rock progresywny. Czy to wszystko odeszło wraz z nowym albumem? Nie, nadal spokojnie możemy mówić oczywiście o rocku progresywnym, są pewne elementy funku (głównie w partiach gitar). Uważam za to że, na "Spot for us" ciężko doszukać się pop rocka, pojawił się natomiast nowy dla zespołu wpływ, bardzo mocno zaznaczony. Jest to mianowicie blues. Najbardziej słychać go w trzech pierwszych utworach, dwóch mocnych i balladzie. "Lucky bastard" i "Secret place" oparto na tęgich bluesowych pochodach, mocne gitarowe riffy i solidna praca sekcji rytmicznej wspaniale bujają (głowa i nóżki same chodzą). Ten drugi dodatkowo został podlany rozkosznym psychodelicznym sosem gęstych klawiszy. Za to w obu kawałkach zawarto ciekawe solówki gitarowe, w pierwszym raczej oszczędną, w drugim intensywną i bardziej skomplikowaną. Trzeci utwór, "Twisted little lives" to jak już wspomniałem ballada, nie chcę powiedzieć, że bluesowa, choć mam ochotę tak ją określić. Moją uwagę, poza linią wokalną, przykuły bardzo fajne, rwane akordy, grane na zmianę z delikatnymi, powłóczystymi dźwiękami. A wszystko to doprawione "umierającym wokalem". Przepraszam, ale takie mam skojarzenie słuchając tego utworu. A poważnie to śpiew jest tu bardzo przejmujący i emocjonalny. W ogóle wokal na "Spot for us" to osobna kwestia wymagająca kilku słów. W moim odczuciu wokalista Michał Szablowski ogromnie rozwinął się
    od czasu debiutu. Teraz brzmi bardzo dojrzale i świadomie, dobrze operuje swoim mocnym głosem i imponującą skalą (tak, doskonale pasuje do tej bardziej
    bluesowej stylistyki). Dodatkowo ma świetny akcent po angielsku. Wracając do "przeglądu tygodnia" najnowszej płyty Wrocławian, trafiamy na piosenkę tytułową, którą ciężko nazwać piosenką w obliczu jej konstrukcji i rozbudowania. Tu wyłapałem też najwięcej elementów funku (przede wszystkim w charakterystycznych zagrywkach na gitarze). Elementy te przebijają się również w następnym kawałku. "Fantasmagoria" atakuje od samego początku, bez ostrzeżenia, uderza doskonałą dynamiką i energią w postaci powalającego hard rockowego riffu (może Ameryki on nie odkrywa ale moc jest z nami). Generalnie to chyba najlepszy utwór na tym albumie jeśli chodzi o pracę gitarzysty, który stosuje wiele różnych i ciekawych patentów (w tym też kojarzących się właśnie z funkiem). A soczyste klawisze dopełniają całość. Finał krążka to "Gone for a second", kolejna ballada, mniej zrozpaczona, bardziej urocza, delikatna, sielska (prosta melodia, świetny refren i rozbrajające chórki). I to tyle, "Spot for us" to krótki, ale bardzo treściwy materiał. Po zakończeniu słuchania mam ochotę włączyć jeszcze raz, zobaczę na jak długo mi to starczy. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że następną płytę panowie wydadzą albo trochę szybciej albo będzie ona nieco dłuższa (jestem pewien, że niektórzy odczują niedosyt). Na koniec dwie sprawy. Po pierwsze, na drugim krążku Echoe usłyszałem jedne z najlepszych anglojęzycznych tekstów napisanych przez Polaka ostatnio. Po drugie, bardzo podoba mi się okładka oraz eleganckie wydanie albumu. Osobiście zdecydowanie polecam "Spot for us". Jest to twór młodego zespołu, któremu się chce, który ma wiele pomysłów i potrafi je zrealizować, bo ma potrzebne do tego środki.Parafrazując pewną parodię telezakupów: to dobry album i chcesz go mieć! Ja już mam go.

    Gabriel "Gonzo" Koleński

    Gabriel Koleński niedziela, 01, czerwiec 2014 22:19 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.