1. Tread Lightly (5:10) 2. The Motherload (4:58) 3. High Road (4:13) 4. Once More 'Round The Sun (2:57) 5. Chimes At Midnight (5:30) 6. Asleep In The Deep (6:11) 7. Feast Your Eyes (3:22) 8. Aunt Lisa (4:15) 9. Ember City (4:57) 10. Halloween (4:37) 11. Diamond In The Witch House (7:46)
Czas całkowity: 53:56
Skład zespołu: - Troy Sanders – gitara basowa, wokale - Brent Hinds – gitara, wokale - Brann Dailor – perkusja, wokale - Bill Kelliher – gitara
Mastodon znowu atakuje! Rozszalała nam się ta kapela niesamowicie - co rusz wydawnictwo, album goni album, i średnio pojawiają się co 2-3 lata. Nie mówiąc już o wydawnictwach koncertowych pomiędzy nimi, teledyskach i całkiem sporych trasach koncertowych. Można by się zastanawiać kiedy znajdują czas na komponowanie muzycy z Mastodon: Troy (a ten dodatkowo gra w nowej supergrupie metalowej Killer Be Killed!) i trzech panów, których imiona zaczynają się na literę "B". Widocznie jakoś czas znajdują, bo nowy krążek o wdzięcznie brzmiącym tytule "Once More 'Round The Sun" prezentuje się wcale nie gorzej, a może nawet lepiej, niż poprzedzający go "The Hunter".
Nie bójmy się przyznać tego, że jakiś czas temu kapela ta zrewolucjonizowała świat metalu bardzo odważnymi albumami "Blood Mountain", ale przede wszystkim wcześniejszym "Leviathan". Szalone kompozycje, połamane rytmy, dziwaczne wokale i psychodeliczny klimat - czyli przymiotniki pozornie mało strawnej dla motłochu muzyki - przyniosły niespodziewany sukces komercyjny. Mastodon rozgościł się na salonach i aktualnie jest wymieniany w czołówce najlepszych metalowych kapel na świecie. Trzeba też przyznać, że muzyka jaką prezentują nie pozbawiona jest pierwiastka progresywnego, mało tego - "Crack The Skye" wydany w 2009 roku jest w mojej ocenie jednym z najlepszych albumów XXI wieku w kategorii metalu progresywnego. Niestety później Mastodon nieco spuścił z tonu stawiając na kompozycje krótsze, bardziej przystępne i melodyjne, które zaprezentował na "The Hunter". Kurs ten kontynuuje na "Once More 'Round The Sun".
Dlaczego niestety? Ano właśnie dlatego, że jestem wielkim fanem "Crack The Skye" i przyswojenie "The Hunter" przyszło mi bardzo trudno. Inaczej jednak jest z najnowszym wydawnictwem. Tak jak ostatni longplay średnio przypadł mi do gustu (lub może inaczej: podoba mi się bardzo w 70%, nie podoba mi się w 30%), tak "Once More 'Round The Sun" świetnie mi pasuje. Spowodowane pewnie jest to faktem, że tym razem już wiedziałem czego się spodziewać. Mastodon - jak już wspomniałem - kontynuuje kurs, który obrał na poprzednim albumie, a który odniósł spory sukces komercyjny. Pomimo tego, że przez starych fanów przyjęty został dosyć chłodno.
Ale przejdźmy w końcu do konkretów. Na "Once More 'Round The Sun" znajdziemy wszystko to co na "The Hunter" było nieco zaskoczeniem - chwytliwe riffy i melodie wokalne, fantastyczne przejścia, ciekawe połamane rytmy, sporo bardzo dobrych solówek. No i stosunkowo krótkie kompozycje. Tylko "Asleep In The Deep" oraz "Diamond In The Witch House" mają ponad 6 minut, a są to kompozycje spokojniejsze. Poza tym płyta oferuje cała gamę metalowych petard, takich jak obwarowane potężnym riffem "High Road", szalone "Tread Lightly" czy przebojowe "Aunt Lisa". Swój muzyczny kunszt nieraz udowadniają gitarzyści, którzy upchali w każdej kompozycji całe mnóstwo naprawdę ciekawych riffów i solówek. Psychodeliczny klimat, do którego od samego początku Mastodon nas przyzwyczajał (a spójrzcie tylko na okładkę tego krążka! Wow!) też ujawnia się w kilku kompozycjach.
Jak więc ocenić ten album? Ja oceniam go dużo lepiej niż "The Hunter", bo wiem już czym spowodowana jest niska ocena tamtego albumu w mojej hierarchii "mastodonowej". Otóż po genialnym "Crack The Skye" spodziewałem się kontynuacji tego kursu - kursu mocno progresywnego. Otrzymałem muzykę dużo prostszą i bardziej przebojową, nie zachwyciła mnie. Tym razem wiedziałem, że takich kompozycji trzeba się spodziewać i z pełnym luzem zabrałem się do słuchania "Once More 'Round The Sun". I zaskoczyłem się, zaczynam się nawet zastanawiać czy nie powrócić do "łowcy" i nie spróbować skumać go od początku. Tym razem totalnie odleciałem - nie raz i nie dwa razy okrążyłem w myślach słońce (patrz: tytuł albumu). Złapali mnie! Znowu mnie mają! Ale tym razem nie chwycili mnie na haczyk rozmachu i wizjonerstwa jak w wypadku "Crack The Skye". Tym razem złapali mnie swoją przebojowością i mocą. Hail to the Mastodon!