Polaris

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2015, album studyjny)
Lista utworów:  
1. Dystopia
2. Hexes
3. Survival
4. Tourniquet
5. Utopia
6. Phoenix
7. Messenger
8. Cages
9. Seven Names
 


Czas całkowity: 46:30

Skład zespołu:
- Acle Kahney - gitara
- James Monteith - gitara
- Jay Postones - perkusja
- Daniel Tompkins - wokal
- Amos Williams - bas

Wydawca: Kscope

Media

Więcej w tej kategorii: « Altered State Sonder »

1 komentarz

  • Bartek Musielak

    Powrót Tompkinsa do składu TesseracT to taki powrót syna marnotrawnego? I tak, i nie. Z jednej strony to właśnie z tym wokalistą zespół nagrał doskonałe „One”, dzięki któremu formacja zdobyła szybko uznanie miłośników djentu. Z drugiej jednak strony po zmianie wokalisty powstał „Altered State”, który przez niektórych uważany jest za jeszcze lepszy album. I jak tu ocenić te ciągłe zmiany frontmana w TesseracT? Najlepszą oceną niech będzie fantastyczny trzeci album „Polaris”.

    Jest to debiut formacji w szeregach uznanej progresywnej wytwórni Kscope. Swoją drogą bardzo nam się ta stajnia rozkręca, a w swojej ofercie ma już nie tylko stricte progresywną muzykę. Otwarcie chociażby na djent wymogły zmiany na rynku muzycznym i stale rosnące zainteresowanie tym gatunkiem. Dynamikę zmian obrazuje chociażby to w jak szybkim tempie taki TesseracT zyskuje na popularności. Przecież to w gruncie rzeczy dość młody zespół, który powstał w 2007 roku, ale debiut wydawniczy zaliczył dopiero w 2011. I w tak krótkim czasie stał się jednym z najważniejszych zespołów w gatunku. Zmiany w składzie niespecjalnie zakłóciły regularne wydawanie płyt, formacja uracza nas albumami co dwa lata: „One” w 2011, „Altered State” w 2013 i tegoroczne „Polaris”. Najciekawsze jest jednak to, że z albumu na album zespół staje się coraz lepszy!

    No dobra, trochę mnie może poniosło. Trudno bowiem porównywać te trzy albumy, ale jedno można powiedzieć z całą stanowczością – TesseracT wystarczyły tylko trzy wydawnictwa by wypracować sobie kompletnie odmienny i oryginalny styl, własną charakterystykę, o którą we współczesnej muzyce strasznie trudno. Zespół już od samego początku sprytnie wplata w matematyczną gmatwaninę riffów elementy ambientu i post rocka. Nie inaczej jest na „Polaris”, choć tym razem grupa postawiła na utwory niezależne od siebie i bardziej „radiowe”. „One” zdominowała kolosalna suita „Concealing Fate”, natomiast w „Altered State” mamy w sumie cztery kompozycje, podzielone na krótsze pewnie wyłącznie ze względów marketingowych. „Polaris” to natomiast zbiór niezależnych kompozycji, których spokojnie możemy słuchać wyrywając z kontekstu całego albumu.

    Dzięki takiemu zabiegowi zespół zyskał coś, co z punktu widzenia czysto marketingowego jest nieocenione – doskonały materiał na single. Tak dobrych singli TesseracT nie miał chyba nigdy! Utwory promocyjne z pierwszych dwóch albumów wydawały się po przesłuchaniu krążka kompletnie niezdatne do samodzielnego odsłuchiwania, a tym razem samo „Survival” potrafi słuchacza pochłonąć w całości. Doskonała melodyka, wpadający w ucho refren i dynamika tych niespełna kilku minut utworu to doskonała wizytówka dla „Polaris” jako całości. Nie inaczej jest z „Messenger” – cięższym, bardziej topornym i skomplikowanym, ale za to pokazującym to z czego TesseracT jest najbardziej znany, czyli djentowego groove.

    W kontekście samej muzyki na „Polaris” dostajemy dokładnie to, do czego przyzwyczaił TesseracT na poprzednich albumach. Gitary płynnie przechodzą z dociążonych niskim strojem riffów do art rockowych pasaży. W porównaniu z poprzednimi wydawnictwami odnoszę wrażenie, że nieco bardziej wyeksponowany został bas, zwiększyła się też ilość fragmentów, w których przechodzi on na pierwszy plan. Wokalista serwuje nam całą serię melodyjnych refrenów i zwrotek, aczkolwiek Tompkins po swojej przygodzie w Skyharbor chyba kompletnie zrezygnował z krzyczenia, mamy zatem prawie wyłącznie czysty śpiew (no, może poza finałem w „Cages”).

    „Polaris” jest jednak albumem jeszcze bardziej klimatycznym od swoich poprzedników. Słuchając go ma się wrażenie, że rzeczywiście wieje momentami iście polarnym chłodem z głośników. Ale to wbrew pozorom całkiem przyjemne uczucie. Krążek wypełniony jest po brzegi wszystkim tym, co najlepsze w TesseracT: djentową mocą, ambientowym klimatem, przebojowymi melodiami i refrenami, zwiewnością art rocka i rozmachem muzyki progresywnej. Tego albumu zwyczajnie trzeba posłuchać. Dla mnie zdecydowana tegoroczna czołówka, podium jest murowane. No, chyba, że ktoś mnie jeszcze czymś zdąży zaskoczyć. Ale przeskoczyć „Polaris” nie będzie łatwo!

    Ta i inne recenzje również na http://www.pandino.pl - zapraszam serdecznie!

    Bartek Musielak sobota, 31, październik 2015 21:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.