ProgRock.org.pl

Switch to desktop

The Astonishing

Oceń ten artykuł
(34 głosów)
(2016, album studyjny)

Disc 1 - Act I
01. Descent Of The Nomacs - 1:10
02. Dystopian Overture - 4:50
03. The Gift Of Music - 4:08
04. The Answer - 1:52
05. A Better Life - 4:39
06. Lord Nafaryus - 3:28
07. A Savior In The Square - 4:13
08. When Your Time Has Come - 4:19
09. Act Of Faythe - 5:00
10. Three Days - 3:44
11. The Hovering Sojourn - 0:27
12. Brother, Can You Hear Me? - 5:11
13. A Life Left Behind - 5:49
14. Ravenskill - 6:01
15. Chosen - 4:31
16. A Tempting Offer - 4:19
17. Digital Discord - 0:47
18. The X Aspect - 4:13
19. A New Beginning - 7:41
20. The Road To Revolution - 3:35

Czas całkowity - 1:19:57

Disc 2 - Act II
01. 2285 Entr'acte - 2:20
02. Moment Of Betrayal - 6:11
03. Heaven's Cove - 4:19
04. Begin Again - 3:54
05. The Path That Divides - 5:09
06. Machine Chatter - 1:03
07. The Walking Shadow - 2:58
08. My Last Farewell - 3:44
09. Losing Faythe - 4:13
10. Whispers On The Wind - 1:37
11. Hymn Of A Thousand Voices - 3:38
12. Our New World - 4:12
13. Power Down - 1:25
14. Astonishing - 5:51

Czas całkowity - 50:34

 

- James LaBrie - wokal
- John Petrucci - gitara
- Jordan Rudess - instrumenty klawiszowe
- John Myung - gitara basowa
- Mike Mangini - perkusja 

Media

2 komentarzy

  • Konrad Niemiec

    Łukasz w bardzo piękny sposób rozłożył płyte na czynniki pierwsze i opowiedział o wszystkim... może poza jasną oceną :)
    Ja mam zawsze proste zasady - płyta ma działać albo nie. Ponieważ nie słucham za bardzo tekstów, dlatego Dream Theater od zawsze byli dla mnie wyznacznikiem muzycznego profesjonalizmu i genialnego opanowania instrumentów. Kiedy zmieniali klawiszowca ludzie zachodzili w głowę czy nowy sobie poradzi. Podobnie z pałkerem. I jak widać wszyscy radzą sobie dobrze i nic im nie jest, a świat trwa dalej. Pytanie czy nowa płyta zespołu Dream Theater zaszkodzi światu czy pomoże?
    Poprzednią płytę DT nie oceniłem zbyt wysoko, ale gdybym miał napisać recenzję ponownie, może oceniłbym ją inaczej. I tak samo będzie z The Astonishing. Pierwsze dwa-trzy przesłuchania nie dawały jej za dużych szans w moich uszach. Za długa, za rozwlekła, za bardzo tekstowa, a ja z definicji nie lubię przegadanych płyt. No i byłbym nieszczery zostawiając recenzję na tym poziomie oceny. Okazało się jednak po kilku przesłuchaniach, że płyta zaczyna muzycznie działać. Zaczynam odkrywać smaczki, zagrania, rozwiązania metryczne i inne wysublimowane elementy, które zaczęły do mnie przemawiać. Płyta powoli zaczęła zyskiwać w mojej ocenie. I wiem jedno, że jeśli zapytacie mnie za rok, jak mi się widzi, zapewne ocenią ja zupełnie inaczej niż przy pierwszym przesłuchaniu. Ona musi wejść w głowę, co regularnie czyni. Jak na razie jest dobrze i kierunek słuszny. Zaczyna działać, a o to przecież chodzi!

    Konrad Niemiec poniedziałek, 29, luty 2016 09:09 Link do komentarza
  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Od czasu odejścia Mike’a Portnoy’a z Teatru Marzeń, grupa jest pod ciągłą obserwacją tych bardziej sceptycznych fanów. Jedni wyczekują kolejnego dzieła na miarę „Scenes From A Memory”, inni liczą na powrót wyżej wspomnianego perkusisty, a co niektórzy krytykują wszystkie osiągnięcia Dream Theater po 2010 roku, tak dla zasady. Istnieją jeszcze tzw. „czciciele”, którzy każde osiągnięcie grupy traktują jako objawienie. Chyba żadna inna płyta Teatru Marzeń nie przyniosła za sobą tylu skrajnych opinii, co „The Astonishing”. Zachwytów nad nią jest prawie tyle samo, co ostrych słów krytyki, więc wiele osób ostrożnie podeszło do nowego wydawnictwa Amerykanów. Gdzie leży prawda?

    Na wstępie warto zająć się fabułą „The Astonishing”. John Petrucci napisał dwuaktową rock operę, która ma zaskakująco dobrą konstrukcję świata przedstawionego. Mamy wizję dystopijnego świata z wyraźnie nakreślonym podziałem klasowym. Ogromna przepaść społeczno-ekonomiczna między frakcją rządzącą (metropolitarny New Maineland) a mieszczaństwem (wiejski Ravenskill) jest odbiciem klasycznych systemów feudalnych. Na czele Wielkiego Północnego Imperium Ameryk stoi Imperator Nafaryus i Arabelle – kolejno, zaborczy (acz wrażliwy) dyktator oraz żona, będąca jego głosem sumienia. Ważną rolę odgrywają także ich dzieci: Faythe (idealistka, niewierząca w stabilność systemu) oraz Daryus (intrygant, walczący o uwagę ojca). Natomiast w Ravenskill tworzy się ruch oporu za przyczyną Gabriela (wybrańca obdarzonego talentem muzycznym) oraz jego brata Arhysa (samotnego ojca, którego żona – Evangeline – zmarła przy porodzie). Historię „The Astonishing” można nazwać dystopijną wariacją w duchu Romeo i Julii Szekspira, w której nie brakuje wątków romantycznych (zakazana miłość), konfliktu klasowego ukazanego na płaszczyźnie relacji między rodzinami oraz zdrady prowadzącej do (oczywistej) tragedii.

    Istotną rolę w opowieści Petrucciego odgrywa też problematyka muzycznej unifikacji. Nafaryus stworzył system NOMACS (widniejący na okładce płyty), odtwarzający „dźwięki doskonałe”, który ma na celu ograniczyć wrażliwość społeczności na sztukę oraz indywidualną ekspresję. To wspaniały temat na operę rockową, który – jak się potem okazało – został niewłaściwie wykorzystany. Pierwszy akt jest wciągający, fabuła imponuje rozmachem i poetyką, a świat przedstawiony jest ogromny (polecam wejść na oficjalną stronę Dream Theater by zobaczyć mapę Imperium). Drugi akt na płaszczyźnie tekstowej wypada słabo – wątek kulturowej izolacji schodzi na drugi plan – a zwieńczeniem opery jest ckliwy i przesadnie optymistyczny finał. Z czasem historia popada w klisze, trąci banałem, a wewnętrzne monologi bohaterów zaczynają irytować (szczególnie Gabriela i Faythe).

    Ogromny potencjał „The Astonishing” został też nieposkromiony zarówno przez samych muzyków, jak i realizatorów. Nowe wydawnictwo Dream Theater pod kątem produkcji mocno zawodzi, a największą bolączką okazuje się być auto-tune użyty w partiach Jamesa LaBriego (szczególnie słyszalny w pierwszym akcie). Do połowy płyty takie wpadki pojawiały się średnio w co drugim utworze. Kolejnym problemem jest brzmienie partii perkusyjnych Mike’a Manginiego. Są głośne, plastikowe i wyraźnie striggerowane – wolałem już „suchą” barwę z dwóch poprzednich albumów. Materiał broni się świetnymi orkiestracjami (autorstwa Davida Campbella i praskiej FILMharmonic Orchestra) oraz stonowaną prezencją - mniej tu metalowej energii, a więcej klasycznego prog rocka. W takich utworach jak: „A Savior In The Square”, „Act Of Faythe”, czy „Begin Again” na pierwszy plan wychodzą popisy Jordana Rudessa – jego partie pianina wspaniale współgrają z symfoniczną otoczką. Równie dobrze wypadają tu przebojowe formy i obydwa single – „The Gift Of Music” i „Moment Of Betrayal” – sprawdzają się jako szlagiery. Podobały mi się też nawiązania do progrockowego kanonu oraz interesujące kolaże gatunkowe. I tak w „A Life Left Behind” usłyszymy echa Yes, na „Heaven’s Cove” Opeth, a we wcześniej wspomnianym „Darze muzyki” panowie dają (po raz kolejny) upust swoim fascynacjom Rush. Na zróżnicowanie materiału wpływają dobrze wplecione elementy musicalu ("Lord Nafaryus", "Three Days", "Hymn of A Thousand Voices"), folku ("The X Aspect"), czy baroku (rewelacyjny „A New Beginning”). Więcej metalowych form znalazło się w drugim akcie („The Path That Divides”, „The Walking Shadow”, „Our New World”) i – nieco na przekór lirycznej otoczce – jest to bardziej spójna i przemyślana część „The Astonishing”, przypominająca chwilami album „Six Degrees of Inner Turbulence”. Tam też mniej słyszalny jest auto-tune w głosie LaBriego, a więcej popisowych momentów zaliczył John Petrucci (gitarowe solo w „My Last Farewel”l). Szkoda tylko, że partie basu Johna Myunga są jedynie tłem krążka.

    Jako rock opera nowe wydawnictwo Dream Theater nie wyróżnia się niczym szczególnym i daleko mu do takich dzieł jak „Christ O” Vanden Plas, „The Human Equation Ayreon” czy – daleko nie szukając – „Metropolis Part 2: Scenes From A Memory”. Materiał jest długi, pełen przemyślanych symfoniczno-progrockowych kolaży, ale brakuje mu charakterystycznego tematu głównego, przez co wydaje się chaotyczny i monotonny (szczególnie przy pierwszym odsłuchu). Warstwie tekstowej brakuje narracyjnej płynności, a zagranie ośmiu bohaterów okazało się dla Jamesa LaBriego barierą nie do przeskoczenia. Większość jego interpretacji jest nietrafiona (niektóre partie Faythe są wręcz komiczne), przez co nietrudno pogubić się w akcji i dialogach między postaciami. Panowie rzucili się trochę „z motyką na słońce” i nie do końca okiełznali założenia rockowej opery. Brzmieniowo też nie umywają się do grup pokroju Teramaze, Haken czy rodzimego Votum i przykro jest patrzeć, jak Dream Theater – weterani gatunku – starają się odnaleźć w progmetalowym światku.

    „The Astonishing” nie jest ani arcydziełem, ani totalnym niewypałem, więc we wszystkich opiniach – wspomnianych na wstępie – jest ziarno prawdy. Albumowi nie brakuje podniosłych kompozycji – harmonicznych, pięknie zaaranżowanych, a chwilami nawet genialnych – szkoda tylko, że stanowią one małą część wydawnictwa. Na nieprzychylny odbiór znaczący wpływ miała słaba produkcja oraz niewykorzystany potencjał muzyczno-literacki – niepotrzebnie rozwleczony, niestroniący od sztampy i uogólnień. Materiał nie ma sprecyzowanej wizji i sprawia wrażenie pisanego na szybko. Pod kątem struktury kompozycyjnej o wiele lepiej prezentowały się dwa wcześniejsze wydawnictwa – „A Dramatic Turn Of Events” oraz „Dream Theater” – sprawnie wykorzystujące pierwotne założenia grupy. Płyta może zadziwiająco zabrzmieć na żywo, co – zapewne – zostanie zwieńczone na materiale Blu-Ray/DVD.

    Panowie z Teatru Marzeń podjęli się odważnego wyzwania, które wykonali z umiarkowanym skutkiem. "The Astonishing", będący intencjonalnie powiewem świeżości w ich dyskografii, nie jest żadną rewolucją, a wymuszoną aberracją. Być może to pierwszy krok ku zasłużonej emeryturze.

    3/5 (przeciętny)

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak niedziela, 14, luty 2016 10:16 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version