The Source

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(2017, album studyjny)

Chronicle 1: The 'Frame
01. The Day That The World Breaks Down - 12:32
02. Sea Of Machines - 5:08
03. Everybody Dies - 4:42
Chronicle 2: The Aligning Of The Ten
04. Star Of Sirrah - 7:03
05. All That Was - 3:36
06. Run! Apocalypse! Run! - 4:52
07. Condemned To Live - 6:14
Chronicle 3: The Transmigration
08. Aquatic Race - 6:46
09. The Dream Dissolves - 6:11
10. Deathcry Of A Race - 4:43
11. Into The Ocean - 4:53
Chronicle 4: The Rebirth
12. Bay Of Dreams - 4:24
13. Planet Y Is Alive! - 6:02)
14. The Source Will Flow - 4:13
15. Journey To Forever - 3:19
16. The Human Compulsion - 2:15
17. March Of The Machines - 1:40


 

Czas całkowity - 1:28:33buttonKupPlyte



 

- Arjen Anthony Lucassen - gitara, mandolina, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
- Ed Warby - perkusja
oraz:
- James LaBrie (The Historian) - wokal
- Tommy Giles Rogers (The Chemist)- wokal
- Simone Simons (The Counselor) - wokal
- Mike Mills (TH-1) - wokal
- Floor Jansen (The Biologist) - wokal
- Hansi Kürsch (The Astronomer) - wokal
- Tobias Sammet (The Captain) - wokal
- Michael Eriksen (The Diplomat) - wokal
- Nils K. Rue (The Prophet) - wokal
- Zaher Zorgati (The Preacher) - wokal
- Tommy Karevik (The Opposition Leader) - wokal
- Russell Allen (The President) - wokal
- Paul Gilbert - gitara
- Guthrie Govan - gitara
- Marcel Coenen - gitara
- Mark Kelly - instrumenty klawiszowe
- Ben Mathot - skrzypce
- Maaike Peterse - wiolonczela
- Joost van den Broek - pianino
- Jeroen Goossens - instrumenty dęte


 


 

Media

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Arjen Lucassen nigdy nie stawiał sobie barier artystycznych. Tworzył projekty, kiedy naszła go wena, a potem porzucał je lub przekazywał innym (jak to było w przypadku Stream of Passion). Sam nie lubi występować na żywo, ale niemałą radość sprawia mu pisanie oraz komponowanie (szczególnie oper rockowych w klimatach science-fiction). Jego praca została doceniona trzy lata temu, kiedy to z rąk Damiana Wilsona* otrzymał nagrodę magazynu Prog w kategorii Wirtuoz. Było to niecały rok po premierze „The Theory of Everything” spod szyldu Ayreon, oraz kilka miesięcy po zawiązaniu wspólnego projektu Arjena i Anneke Van Giersbergen (ex-The Gathering). The Gentle Storm zadebiutował w 2015 roku albumem „The Diary”, opowiadającym historię żeglarza Josepha Warwijcka oraz jego żony Susanne Vermer. Pod kątem poetyki był to ciekawy krążek – lawirował na granicy melodramatu oraz opowieści drogi dziejącej się w XVII wieku, podczas trwania tzw. Holenderskiej Złotej Ery – ale niestety w ujęciu kompozycyjnym okazał się zbyt odtwórczy. Kilka miesięcy później na deskach rotterdamskiego Nieuwe Luxor Theater zostało wystawione najbardziej cenione dzieło Ayreon – „The Human Equation” (oczywiście w niemal niezmienionym składzie). Cykl czterech występów zwieńczył, wypuszczony w zeszłym roku, „The Theater Equation” zarejestrowany na wszystkich możliwych formatach**. Wydawnictwo również nie spełniło oczekiwań – zarówno Lucassena, jak i jego fanów –głównie przez jakość obrazu i pracę kamery, które pozostawiały wiele do życzenia. Po nieco słabszym okresie w muzycznej działalności Arjena przyszedł czas na kolejny album z uniwersum Ayreon, będący prequelem opowieści o Odwiecznych.

    Poprzedni krążek projektu – czyli wyżej wspomniany „The Theory of Everything” – nie należał do uniwersum, ale opowieść o odkrywaniu Teorii przez introwertycznego geniusza zaskakiwała intrygującym ujęciem psychospołecznym. Tym razem jednak Lucassen powrócił do głównej osi fabularnej, a historię „The Source” umiejscowił w przeszłości dziejącej się przed wydarzeniami z płyty „01011001” (chronologicznie będącej pierwszą częścią cyklu). Warstwa liryczna ukazuje genezę Odwiecznych, przodków rasy ludzkiej, którzy pierwotnie zamieszkiwali planetę Alpha w galaktyce Andromedy. Kiedy Konstrukt (The Frame) – sztuczna inteligencja odpowiadająca za stabilność ich systemu społeczno-ekonomicznego – buntuje się i urządza masową destrukcję, władza postanawia zorganizować ekspedycję do nowego świata. Zadanie to przypada grupie wybrańców (wokalistów rock opery), wśród których znaleźli się m.in. Prezydent (Russell Allen), Lider Opozycji (Tommy Karevik), Chemik (Tommy Rogers), Historyk (James LaBrie), Doradca (Simone Simons), Prorok (Nils K. Rue), Kapitan (Tobias Sammet), Astronom (Hansi Kürsch), Dyplomata (Michael Eriksen), Biolog (Floor Jansen) oraz robot TH-1 (Michael Mills). Miejscem docelowym podróży okazuje się wodna planeta znajdującą się w pobliżu Gwiazdy Sirrah. Na dalszą część opowieści składa się ucieczka, podróż oraz adaptacja w nowym świecie – wtedy też śledzimy przemianę Alphów w Odwiecznych za pomocą leku zwanego Ciekłą Wiecznością (Liquid Eternity). Niestety jego działanie ma efekty uboczne. Zażywającemu daje długowieczność i umiejętność oddychania pod wodą, ale pozbawia go wspomnień oraz człowieczeństwa. Fabuła The Source została podzielona na cztery kroniki spisane przez Historyka – kolejno: „The Frame”, „The Aligning of the Ten”, „The Transmigration”, „The Rebirth”*** – i cały koncept oparty jest na prostej poetyce. O bohaterach niewiele się dowiadujemy, a historia razi nieco swoją pretekstowością (szczególnie trzeci akt jest typowym filerem) i ledwie rozwija motyw transhumanizmu w tym uniwersum. Warstwa tekstowa sama w sobie nie jest zła, jednakże po świetnie napisanej „Teorii Wszystkiego” można było oczekiwać czegoś ciekawszego.

    Nie zawodzi za to strona muzyczna „Źródła”. Tym razem Arjen postawił na przystępniejszą formę – materiał nie stroni od nośnych refrenów, a melodyka, choć pełna ciekawych harmonii, nie jest jakoś szczególnie wydumana. Nowemu wydawnictwu Ayreon chwilami bliżej jest do innego projektu Holendra – Star One. Z drugiej strony nie brakuje tu również elementów składowych każdej rock opery Lucassena. Już na rozpoczynającym „The Day That The World Breaks Down” powracają folkowe elementy (partie skrzypiec w wykonaniu Bena Mathota), mocne progmetalowe riffy, a gdzieniegdzie wybrzmiewają nawet bluesowe melodie zgrabnie kontrastujące z fortepianem Joosta van den Broeka. Kompozycja sprawdza się też jako prezentacja umiejętności wokalistów – zarówno starych, jak i nowych – i słychać, że Arjen daje im przestrzeń do popisów (nawet LaBrie brzmi tu lepiej niż na ostatniej płycie Dream Theater). Każdy z piosenkarzy doskonale wywiązał się ze swoich ról, ale jeśli miałbym wybrać ulubionych, byłyby to trzy nazwiska: Tommy Karevik, Floor Jansen oraz Michael Mills (jako TH-1 jest po prostu genialny!). Poza tym „Źródło” pełne jest przebojów i nie można przejść obojętnie obok takich szlagierów jak: „Run! Apocalypse! Run!”, “Aquatic Race”, “Journey To Forever”, czy “Everybody Dies”. Ten ostatni zresztą uważam za najlepszy utwór na płycie. Chwytliwa melodyka i wokale, elektryzujący finał – singiel doskonały. Arjen tradycyjnie romansuje także z innymi formami, a szczególnie na tym polu wyróżniają się: etniczny „Condemned To Live” (podkręcany partiami wiolonczeli Maaike Peterse), orientalno-symfoniczny „Deathcry of a Race” (z gościnnym występem Zahera Zorgati’ego, głosu Myrath), czy wreszcie „Into The Ocean” będący ukłonem w stronę Deep Purple. W melancholijny nastrój wprowadzą słuchacza „All That Was” oraz „The Source Will Flow” (popis Simone Simons), a swoje „trzy grosze” do albumu dorzucili również znani instrumentaliści. Mark Kelly (Marillion) oraz Marcel Coenen (Sun Caged) popisali się na „Dream Dissolves”, Guthrie Govan zaskoczył solem w stylu fusion w „Planet Y Is Alive”, a Paul Gilbert efektownie domknął „Star of Sirrah”. Niezmiennie od lat – zarówno w Ayreon, jak i innych projektach – Arjenowi towarzyszą grający na flecie Joreen Gooseens oraz perkusista Ed Warby.

    Lucassen wrócił do swojego uniwersum w bardzo dobrym stylu. Historia na papierze może i nie grzeszy oryginalnością, ale zyskuje podczas słuchania. Pomimo najbardziej okazałych (jak dotąd) partii wokalnych, „The Source” okazał się albumem spójnym, trzymającym poziom poprzednich produkcji sygnowanych nazwą Ayreon. Fanów może nieco zawieść finał – stonowany, nie tak pompatyczny – ale za to zgrabnie uzupełniający wątki z „01011001” (postludium w postaci „March of the Machines” płynnie wchodzi w „Age of Shadows” ze wspomnianego albumu). W tej opowieści o dążeniu do doskonałości znajduje się jednak pewna alegoria do faktycznej rzeczywistości. Arjen to taki sympatyczny Odwieczny – tworzy i oddaje, inspiruje wielu muzyków, ale (tylko) czasami wpada w stagnację. Wśród wielu projektów napędzanych przez niekończące się pokłady weny – ot zwykła codzienność muzycznego geniusza – czasami dobrze jest powrócić do źródeł. Skromnemu Holendrowi zdecydowanie wyszło to na dobre.

    4.5/5

    *) Damian Wilson (ex-Threshold) śpiewał u Arjena na obydwu albumach Star One (“Space Metal”, “Victims of the Modern Age”) oraz na trzech wydawnictwach Ayreon (“Into the Electric Castle”, “Universal Migrator Part 1: The Dream Sequencer”, “Universal Migrator Part 2: Figtht of the Migrator”).

    **) Blu-Ray lub DVD+2CD, a w jednej z edycji wszystkie te formaty zostały zamieszczone w ekskluzywnym artbooku, który można kupić w polskich sklepach internetowych za ok. 225 zł.

    ***) (pol. „Konstrukt”, „Wyrównanie dziesięciu”, „Transmigracja”, „Odrodzenie”).

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak wtorek, 16, maj 2017 13:11 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.