A+ A A-

Legends of the Shires

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(2017, album studyjny)

Dysk 1
01. The Shire (Part 1) - 2:03

02. Small Dark Lines - 5:24
03. The Man Who Saw Through Time - 11:51
04. Trust the Process - 8:44
05. Stars and Satellites - 7:20
06. On the Edge - 5:20


Czas całkowity - 40:42buttonKupPlyte



Dysk 2
01. The Shire (Part 2) - 5:24
02. Snowblind - 7:03
03.
Subliminal Freeways  - 4:51
04.
State of Independence - 3:37
05.
Superior Machine  - 5:01
06.
The Shire (Part 3) - 1:22
07. Lost in Translation - 10:20
08. Swallowed - 3:54


Czas całkowity - 41:32



- Glynn Morgan - wokal
- Karl Groom - gitara
- Richard West - instrumenty klawiszowe
- Steve Anderson- gitara basowa
- Johanne James - perkusja
oraz:
- Jon Jeary- wokal (The Shire Part 3)



 

Media

1 komentarz

  • Łukasz 'Geralt' Jakubiak

    Legendy wyśnione

    Ostatnie miesiące były dla Threshold wyjątkowo burzliwe. W lutym z grupy odszedł gitarzysta Pete Morten, zaś miesiąc później skład opuścił Damian Wilson, ich wieloletni wokalista, który w ciągu niemal trzydziestu lat działalności Brytyjczyków zaśpiewał łącznie na czterech albumach studyjnych*. Zespół ponownie zaczął tworzyć jako kwintet, a stanowisko za mikrofonem przejął Glynn Morgan. Dla fanów Threshold jest to postać znana, bowiem po raz pierwszy (i wtedy jeszcze jedyny) zaprezentował się na albumie „Psychedelicatessen” z 1994 roku. Co najlepsze, pomimo całego zamieszania, formacja nie straciła zapału i wraz z ogłoszeniem nowego wokalisty zapowiedziała dwupłytowe wydawnictwo. I tak na przekór aurze sceptycyzmu, która unosiła się wokół „Legends of the Shires”, powstał jeden z najlepszych albumów w dyskografii Threshold.

    Sam wizerunek zespołu nie uległ znaczącej zmianie. Karl Groom oraz Richard West (kolejno gitarzysta i klawiszowiec, liderzy grupy) w tekstach dalej snują rozważania na temat kondycji człowieczeństwa, ubierając swoje obserwacje w zgrabne metafory. I tak tytułowe legendy (choć może lepszym określeniem byłyby przypowieści) starają się sportretować współczesną jednostkę jako byt poszukujący odkupienia, autonomii, czy sensu istnienia.

    Wydawnictwo składa się z dwóch krążków (zawierających niemal 90 minut muzyki), które o dziwo nawet po kilkukrotnym odsłuchu nie wywołuje uczucia znużenia. Muzycy ponownie wstrzeliwują się w melodyjne formy prog metalu, choć tym razem postawili na bardziej drapieżną prezencję, nieco w kimacie „Dead Reckoning” z 2007 roku. Pierwsza płyta pełna jest zapadających w pamięć refrenów („Small Dark Lines”, „Trust The Process”, „Stars and Satellites”), jak również zadziornych riffów („On The Edge”) – generalnie poza preludium w postaci „The Shire (Part 1)” niewiele jest tu chwil wytchnienia. Nieco więcej melancholii wprowadza „The Man Who Saw Through Time”, będący jednym z dwóch epic songów znajdujących się na albumie. I tutaj na pierwszy plan wychodzą rzecz jasna ewolucje Grooma oraz Westa – już dawno między obydwoma muzykami nie było takiej chemii. Drugi krążek, choć wciąż niestroniący od szlagierów („Snowblind”, „Subliminal Freeways”, „Superior Machine”), skupia się na stonowanych formach. Dwie kolejne części „The Shire” – oparte na jednym motywie – podtrzymują koncepcyjny charakter albumu, a warto też dodać, że w trzeciej części kilka fraz wyśpiewał sam Jon Jeary, były basista formacji. Nieco więcej wyciszenia wprowadzają też „State of Independece” oraz finałowy „Swallowed” – obydwa zwieńczone finezyjnymi solami Grooma. Punktem kulminacyjnym płyty jest kolejna dłuższa kompozycja, czyli „Lost in Translation”. Utwór, pełen emocjonalnych kontekstów, idealnie zestawia melodyjność z techniczną wprawą, będąc w konsekwencji kolejnym szczytowym osiągnięciem grupy.

    W gruncie rzeczy „Legends of the Shires” nie wprowadza niczego nowego do brzmienia Threshold, ale za to odświeża pewne elementy, które od lat wartościowały ich muzykę. W utworach znowu czuć pasję, energię oraz zaangażowanie – to ogromny postęp względem wymęczonego „For The Journey” sprzed trzech lat. Duża w tym zasługa nowego frontmana, który – nie ujmując umiejętnościom Wilsona, który świetnie odnajduje się m.in. w Headspace – wypada lepiej od swojego poprzednika. W utworach, opartych na ostrych riffach, potrzebny był głos z rockowym ciężarem – a tego Glynnowi Morganowi odmówić nie można, podobnie jak umiejętności interpretacyjnych. Dynamikę kompozycji podtrzymuje także sekcja rytmiczna. Tym razem Johanne James (perkusja) oraz Steve Anderson (bas), choć wciąż bardzo selektywni, częściej wychodzą poza stałą strukturę, co jakiś czas zaskakując szybkim przejściem czy nieregularnymi partiami w bridge’ach.

    „Legends of the Shires” nie tyle kontynuuje wieloletnią tradycję Threshold, co eksponuje ich twórczość w najlepszym możliwym wydaniu. W muzyce Brytyjczyków ponownie zabiło serducho i miejmy nadzieję, że nie będzie to chwilowe ożywienie.

    5/5

    *) Kolejno:
    - „Wounded Land” (1993) – pierwszy album;
    - „Extinct Instinct” (1997) – trzeci album;
    - „March of Progress” (2012) – dziewiąty album (wydany po powrocie Wilsona w 2007 roku);
    - „For The Journey” (2014) – dziesiąty album.

    Łukasz 'Geralt' Jakubiak sobota, 14, październik 2017 19:48 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.