Concept album jednej z prężniejszych grup, z gatunku metalu progresywnego. Historia opowiada o starym marynarzu, który postanawia wyruszyć w swój ostatni rejs i spokojnie zakończyć w otchłaniach oceanu swój żywot. Płyta rozpoczyna się tak, jakbyśmy chcieli aby się zaczynała. Słuchać szum oceanu. Za chwilę z głębin wyłania się dźwięk fortepianu, a następnie sekcja rytmiczna. Prawdziwe intro dociera do naszych uszu dopiero w drugim kawałku. Przebudzenie Magellana rozpoczęte. Zak Stevens (jeden z moich ulubionych wokalistów), jak zwykle na wysokim poziomie wokalnym, zaprasza nas do rejsu.
'Turns to Me' takiego riffu nie słucha się codziennie. Fantastyczny, jeden z najlepszych w całej historii SAVATAGE. Muzyka na płycie jest dynamiczna, pełna zmian tempa i co mnie najbardziej cieszy - piękna. Wzrusza głos Zaka, gdy w tle słyszymy smyczki. Wysoki poziom cechujący pierwsze nagranie utrzymuje się do końca płyty. Mamy tu dwa instrumentalne kawałki świetny jest 'Underture'. Monumentalne brzmienie, podniosły klimat, orkiestrowe klawisze Jona a także wspaniała melodia. Moją uwagę zwróciła piękna ballada 'Anymore...' ze względu na fantastyczny refren. Kończy płytę 'The Hourglass' z charakterystycznym dla SAVATAGE nakładaniem partii wokalnych.
Fantastyczny album , czasem z serca wyrywa się krzyk - dlaczego zapomina się o takich wspaniałych płytach. Muzycy włożyli ogrom pracy aby stworzyć piękną muzyczną podróż.
Jeśli nie słuchałeś jeszcze 'The Wake of Magellan' zespołu SAVATAGE, zrób to jak najszybciej.