A+ A A-

Time Must Have A Stop

Oceń ten artykuł
(83 głosów)
(2008, album studyjny)

01. Me In The Dark - 6:05
02. The Pun - 5:09
03. Passing Scars - 4:28
04. Train Back Home - 6:02
05. The Hunt Is On - 6:52
06. Away - 5:55
0. Look At Me Now - 5:49
08. Time Must Have A Stop - 10:50

Czas całkowity: 51:14



- Maciej Kosiński - wokal
- Alek Salamonik - gitara
- Adam Kaczmarek - gitara
- Zbigniew Szatkowski - instrumenty klawiszowe
- Bartek Turkowski - gitara basowa
- Adam Łukaszek - perkusja


 


 

Media

Więcej w tej kategorii: Metafiction »

2 komentarzy

  • Rafał Ziemba

    Znów muszę zapuścić się w prog metal. Niekoniecznie mój ulubiony gatunek, któremu muszę jednak oddać sprawiedliwość - w nim też zdarzają się co jakiś czas co najmniej niezłe kapele.
    Zazwyczaj dzieje się tak, że słówko 'prog' bywa doczepiane na siłę do słówka 'metal'. A żeby kapela grająca w tym gatunku mi się spodobała, musi pewna opcja przeważyć. I to znacznie. Jeśli jest inaczej - płyta sprawdza się jako 'przyciągacz kurzu' na mojej półce.
    Mam nadzieję, że w tym momencie jest już jasne, że mówię TAK kapelom pokroju Opeth, Tool czy nawet Death a zdecydowane NIE zespołom z kręgu Dream Theater i Riverside. I zawsze drżącą ręką wkładam do odtwarzacza taką prog metalową płytę i prawie w stanie zawałowym wciskam play. Ta niepewność w którą stronę podążył zespół po prostu mnie zabija.
    Już kręci się w odtwarzaczu płyta Votum.
    Utwór rozpoczynający album sprawia wrażenie, jakby był wycięty z większej całości, lub ze środka płyty. Spowodowane jest to tym, że bardzo szybko kończy się wstęp, w którym także za szybko moim zdaniem pojawia się wokal. Potem zaczyna się metal. Ani lepszy ani gorszy. Ot mocne młócenie na gitarach z tymi popularnymi w dzisiejszej muzyce klawiszami w tle. Cały utwór byłby takim średniakiem, ale ratuje go ten quasi trip hopowy, elektroniczny motyw. Wtedy to muzyka zaczyna robić się intersująca, przypomina brzmieniowo Tiamat z okresu Skeleton Skeletron. Pochwała należy się wokaliście - potrafi zaśpiewać czysto, ale z zębem i nie boi się głośnych i agresywnych jak i cichych, bardziej lirycznych partii.
    The Pun przywodzi na myśl Opeth, a także Anathemę (tą pół ostrą, pół łagodną:)). Gitarzysta wygrywa momentami ciekawe partie, ale niestety zauważam pewną nie za dobrą rzecz. I dotyczy to nie tylko Votum. Ostatnio zauważyłem, że na wszystkich tych prog metalowych albumach gitary brzmią bardzo podobnie, trudno się dopatrzeć jakiegoś indywidualnego brzmienia. A numer leci dalej, i prezentuje się zdecydowanie lepiej w cichszych momentach, tym bardziej, że klawisze raczą nas co jakiś czas bardzo fajnymi dźwiękami. Ciekawa też jest końcówka, w której zespół gra taką thrashową 'wiertarkę'.
    A na początku numeru trzy wita mnie akord, któr mógłbym przysiądz, ze już gdzieś słyszałem - identyczny początek ktoś gdzieś kiedyś grał... No cóż, skleroza nie boli, a skoro nie mogę znaleźć dowodu zbrodni, to nie bedę się czepiał:) Passing Scars balansuje gdzieś pomiędzy Godsmackiem a faktycznie takim prog metalem w znaczeniu Dream Theater. Co mnie oczywiście nie cieszy. Ale pewnie czyni ogrom innych ludzi szczęśliwymi:) Jakoś po prostu nie lubię takiego riffowania, i nic już tego chyba nie zmieni.
    Wreszcie pojawia się ballada - kompozycja, której jak wiemy, nie moze zabraknąć na żadnym szanującym się albumie:) Bardzo przyjemna, w konwencji neo proga. Taka słodziutka, ładniutka. Pozytywna. Dzięki temu riffowi gitarowemu przypomina mi to jakieś amerykańskie power ballady w rodzaju tych, które grał Night Ranger. Wiecie - trochę taki no... motyw do nucenia przez Beavisa i Buttheada. Ale od około 4 minuty to się zmienia. Klawisze wygrywają bardzo ciekawą melodię, chłopaki zaczynają eksperymentować z brzmieniem. Gitara dokłada swoje 3 grosze w bardzo stosownych momentach - takie granie mnie urzeka.
    Pod numerem pięć czeka na nas Opethowa gitara. Tego porównania nie da się uniknąć. Przy okazji tego utworu miałbym też zarzut do produkcji - czasami gitara bywa za cicho. Na początku gitarzysta biega trochę po gryfie, ale niestety nie słychać tego zbyt dobrze. Wtapia się w tło i ginie w gęstwinie innych instrumentów. i ten numer jest zaaranżowany wg schematu 'łagodnie-mocno-łagodnie'. I w momentach kiedy jest łagodnie słychać ciekawe pomysły. Bo gdy wchodzą ciężkie gitary znów wszystko sie zlewa trochę w gęstwinę dźwięków zupełnie niepotrzebnie.
    W Away tez się nie wiele pod tym względem zmienia. Schemat ogrywany jest dalej. Wiem i pamiętam, ze są to debiutanci i starają się jak mogą. Instrumentalnie jest bez zarzutu. O oryginalności nie mówię, ale brakuje mi w tych kompozycjach melodii, które można by łatwo zapamiętać. Nie ma elementu zaskoczenia. Nad tym trzeba panowie popracować! Away tez ma fajny motyw - co z tego, kiedy zaczyna on się pod koniec numeru. A przez 4 i pół minuty nie działo sie w nim nic szczególnego.
    No dobra - jest pewne zaskoczenie. Looka At Me Now uderza niespodziewanie mocno (choć mało wyszukanym riffem) i pojawia się na chwilę... growl. Zupełnie niepotrzebnie moim zdaniem, bo w momentach w których jest on użyty zaczyna brzmieć to jak jakiś nu metal. Całość znów ratują klawisze. Bardzo fajnie zaaranżowane z ciekawym brzmieniem. To one powinny być częściej na pierwszym miejscu, wychodzić ponad szereg. Zespół jako całość wypada najlepiej w takich bardziej psychodelicznych momentach, jakie słychać i w tym numerze. Ta atmosfera niepokoju przydała by się tu częściej. Acha - kolejny przykład mody wśród Polskich i nie tylko Polskich zespołów - gitary wygrywające orientalizujące melodie. Skąd to się wzięło??
    I tak doszliśmy do końca - do numeru tytułowego. Rozpoczyna go bardzo ładna partia pianina. Poza tym, nie jest to ani lepszy ani gorszy utwór od tych które już było mi dane usłyszeć. Schemat - trzeba z niego czasami uciec. Pokombinować i się z niego wyrwać.
    Choć za jeszcze jedno mogę pochwalić ten utwór - jest moment, w którym muzyka przypomina na chwilę One Metalliki. Krótki co prawda, ale jest.

    Podoba mi się forma przysyłania do recenzji normalnych egzemplarzy płyty zamiast promówek. Dzięki temu mogę ocenić także szatę graficzną i teksty. W końcu album to całość - nie tylko muzyka, choć a oczywiście jest najważniejsza.
    Otóż, płyta jest wydana bardzo ładnie. Ciekawa okładka, bardzo pasująca do zawartości tekstowej.
    Ano właśnie - jest to zdecydowanie koncept album. O czym i o kim, nie będę zdradzał. Nie będę tez mówił, czy mi się podoba czy nie, bo teksty to bardzo indywidualna sprawa, natomiast bardzo pozytywne wrażenie zrobiło przedstawienie tych tekstów. Poza zwyczajowymi lirykami mamy wprowadzenie do całej historii, oraz cytaty z różnych źródeł - nawet z Biblii. Tu muszę zespół bardzo pochwalić - kawał dobrej roboty,

    Niestety, muzycznie nie jest już tak różowo. Dal mnie brak tej iskry, tego czegoś co by spowodowało, ze chcę do te muzyki wrócić. A przynajmniej wracać często. Warsztatowo bez zarzutu - czas popracować nad kompozycjami. I to nie to, żeby były za mało progresywne, nieskomplikowane czy miałkie. Po prostu, nie chwytają mnie za serce. Nie zaskakują. Ale biorę poprawkę na to, że to jednak debiut. Niestety, tym razem nie może być więcej niż:

    3/5

    Żywię nadzieję, że następnym razem, nie postawię już mniej niż 4. I niech dalej będzie więcej Opeth niż Dream Theater.

    Rafał Ziemba piątek, 09, listopad 2007 00:14 Link do komentarza
  • Wiesław Ostasz

    Trochę jestem zawiedziony. Świetny warstat, każdy z członków zespołu wie co ma robić i robi to dobrze, produkcja też na dobrym poziomie ale grzech codzienności zżera kapelę jak wiele inych. Ten grzech to brak dobrych kompozycji. Naprawdę niewiele zostaje w głowie po przesłuchaniu płyty poza powtarzanym w duchu natrętnym pytaniem: gdzie, na ilu już płytach wszystko to słyszałem? Echa(tylko)oryginalności i w solówkach i wielogłosy oraz nawet miłe dla ucha chorki to niestety za mało na superrecenzję ale mimo wszystko wystarczy aby zmagazynować w sobie trochę cierpliwości na czekanie do nastepnej płyty i nadziei,że ta następna to murowana piątka recenzenta.Na razie czwórka z minusem.

    Wiesław Ostasz piątek, 09, listopad 2007 00:14 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Metal Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.